piątek, 21 kwietnia 2017

Sałatka "Jesień z wiosną" i "Po prostu razem"

W warzywniku wybujały szparagi, więc czas zacząć sezon na nie :) W sklepie trafiłam na promocję roszponki i fenkułów, więc pomyślałam o połączeniu warzyw typowo jesiennych z typowo wiosennymi. Wyszła aromatyczna i bogata w smaku sałatka, idealna na ciepłą przegryzkę lub lunch.




Składniki (na 4 porcje):

pojedyncza pierś kurczaka
garść szparagów
2-3 łyżki oleju
pół łyżeczki kozieradki
płaska łyżeczka ostrej papryki
szczypta czarnego pieprzu
pół łyżeczki soli + szczypta
ok. 70 g roszponki
fenkuł (koper włoski)
4 rzodkiewki
natka pietruszki
dobra oliwa lub olej lniany

  1. Kurczaka oczyścić i pokroić na kawałki. Przerzucić na patelnię.
  2. Kurczaka polać olejem i posypać przyprawami. Wymieszać i włączyć palnik pod patelnią.
  3. Odłamać twarde części szparagów i pokroić je na kawałki (im bliżej główek, tym kawałki powinny być większe). Dorzucić na patelnię. Wymieszać. Smażyć do miękkości szparagów.
  4. Do salaterki wrzucić roszponkę.
  5. Na roszponce rozrzucić fenkuł i rzodkiewkę pokrojone w cienkie paski. Posypać szczyptą soli, by warzywa zmiękły.
  6. Na warzywa przełożyć zawartość patelni.
  7. Całość posypać posiekaną natką pietruszki.
  8. Podawać sałatkę polaną w ostatniej chwili dobrą oliwą lub olejem.


A to moje szparagi. Jak widać, poddały się mrozowi w lany poniedziałek :(



"Po prostu razem" to moja pierwsza przeczytana książka francuskiej pisarki Anny Gavaldy. Od kilku lat gdzieś w biblioteczce mam też "Pierwszy raz" (wciąż jednak nieprzeczytany).

 Anna Gavalda przedstawia cztery całkowicie różne postaci: 26-letnią przeraźliwie chudą Camille sprzątającą po nocach w biurach, 33-letniego gburowatego i cenionego kucharza Francka, 36-letniego Philiberta, jąkającego się potomka arystokratycznej rodziny i sprzedawcę pocztówek oraz schorowaną i coraz bardziej zniedołężniałą Paulette, babcię Francka.
Troje młodszych zamieszkuje razem w dużym (ponad 400 m2) i opustoszałym mieszkaniu, do którego wprowadził się Philibert po śmierci krewnej. Przyszłość mieszkania jest wielką niewiadomą, bo o przejęcie go ubiega się inna gałąź rodziny. Dopóki zatem nie wyjaśni się sprawa własności, wszyscy dzielą wspólną przestrzeń.

Każde z nich ma za sobą przeszłość, która wpłynęła na ich obecne położenie. Poszczególne przejmujące historie poznajemy w trakcie lektury, dzięki czemu wyjaśnia się dziwactwo Camille i Philiberta oraz prostackie zachowania Francka.

Książka pokazuje, że bycie po prostu razem jest niezwykle istotne w życiu i potrafi leczyć dawne rany i kompleksy. Każdy z czwórki bohaterów swoją osobowością wprowadza pewne zmiany w mieszkaniu i we wspólnej egzystencji. Przestrzeń staje się bardziej użyteczna i przyjazna, ale też lokatorzy wracają do tych 400 m2 nie po to tylko, by się przespać, ale żeby zacząć w niej odpoczywać, zjadać wspólne posiłki, porozmawiać i pobyć razem, ale też po to, by rozwijać swoje talenty i spełniać marzenia.
Przyjemnie było śledzić zmiany młodszych bohaterów, coraz mniej walczących o autonomię, a coraz bardziej towarzyskich i otwartych. Smuci natomiast starość Paulette, która gaśnie w oczach. Cała trójka dba jednak i troszczy się o to, by czas przed śmiercią spędziła z kochającymi ludźmi i nie był on ponury.


„Po prostu razem” to piękna i przejmująca powieść o tym, że człowiek powinien nie tylko brać, ale również dawać. To również książka o tym, że ludzie są w stanie przy wsparciu innych pokonać swoje demony i stawić czoła przeszłości. Ważne jest przy tym, by odkryć siebie na nowo, uwierzyć w swoje możliwości i bycie po prostu razem...

W 2007 r. odbyła się premiera filmu pod tym samym tytułem z Audrey Tautou i Guillaumem Canetem.

Czytam zekranizowane książki!


zielony

smacznego!
Europejski pierwszy raz

2 komentarze:

  1. Kurczę, byłam pewna, że czytałam tę książkę (po tytule), a teraz kompletnie nie przypominam sobie jej bohaterów. Muszę przeszukać swoje półki. Na pewno gdzieś mam jej trzy tytuły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się zdarza...
      Ciekawa jestem, czy autorka zawsze ma taki dziwny styl narracji. Podczas lektury miałam skojarzenie tej dziwności z filmem "Amelia". Odgrzebię może "Pierwszy raz" i się przekonam.

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.