czwartek, 28 czerwca 2018

Pesto z bazylii i "Rubinowe czółenka"

Pesto z bazylii do niedawna było dla mnie zupełnie niejadalne - gorzkie i dziwne w smaku. Dlatego dotychczas robiłam z natki pietruszki i rukoli. Kiedyś wykosztowałam się na orzeszki piniowe, by zrobić prawdziwe włoskie pesto, a okazało się znów niejadalne. Wiosną tego roku przekonałam się do niego za sprawą jednej z warszawskich restauracji - pesto było genialne! I ponownie postanowiłam je zrobić. Po wielu próbach uznałam, że problem tkwi w użytym tłuszczu i orzechach. Gdy zamieniłam oliwę dobrym, polskim olejem lnianym z tłoczenia na zimno i orzechami ziemnymi, które mają lekko słodki smak, zakochałam się w pesto z bazylii😍




Składniki:


porządna garść liści bazylii
garść orzechów ziemnych
szczypta soli
ząbek czosnku
dobry olej lniany
łyżeczka octu jabłkowego (mnie bardziej odpowiada niż sok z cytryny)

  1. Osuszone liście bazylii porwać na kawałki i wrzucić do wysokiego naczynia.
  2. Do bazylii dodać sól, orzechy i ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę. Wlać ok. dwóch łyżek oliwy. Całość rozdrobnić ręcznym blenderem.
  3. Cały czas miksując, dolewać stopniowo oliwę aż do uzyskania oczekiwanej konsystencji.
  4. Na koniec dodać ocet i dokładnie wymieszać.

Pesto może być dodatkiem do sałatek, kanapek lub dań głównych.






Lubię książki Joanne Harris za ich unikatową atmosferę i scenerię. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po drugą część sfilmowanej "Czekolady", czyli "Rubinowe czółenka".

Minęły 4 lata. Vianne i Anouk Rocher mieszkają na Montmartre w Paryżu. Posługują się innymi imionami i zmieniły nazwisko. I choć Vianne postanowiła zrezygnować ze swych cudownych zdolności, wciąż zajmuje się prowadzeniem sklepu z czekoladą. Nie wychodzi ona jednak spod jej rąk. Być może dlatego, że kobieta nie chce się wyróżniać w sąsiedztwie (zrezygnowała z chodzenia w kolorowych szpilkach i oryginalnych strojach), a poza tym zajmuje się swoją drugą córką, która mając prawie 4 lata, nie potrafi chodzić sama i nie mówi.
Taka zmiana w matce nie do końca odpowiada Anouk, która przeżywa na nowo nieudane relacje z rówieśnikami. Koleżanki wykorzystują też odmienność jej siostry.
Wkrótce trafia do nich tajemnicza Zozie de l'Alba, o której czytelnik wie (a bohaterki nie), że po raz kolejny używa cudzego nazwiska. Zozie rozsiewa wokół siebie czar, który sprawia, że jest lubiana przez ludzi, a ci jej ufają. Z czasem Zozie staje się powiernicą Anouk. Na własną rękę poznaje też przeszłość Vianne. Dzięki temu i czytelnik dowiaduje się, jak wyglądało dzieciństwo Vianne. Kobieta sprawia, że Vianne zaczyna własnoręcznie wyrabiać czekoladki do chocolaterie, która staje się nareszcie rentowna.
Nie wszyscy jednak lubią Zozie...

Autorka zadbała o odpowiedni klimat małomiasteczkowej społeczności, z zaletami i przywarami bohaterów. Tak skonstruowała fabułę, że - mimo poznania jej przeszłości - nie potrafiłam zidentyfikować planów Zozie i jednoznacznie określić, czy chce pomóc, czy też zamieszać w życiu Vianne, dopóki nie zdecydowała się na pewien krok w stosunku do Anouk.

Czytając książkę, przeżywałam razem z Anouk jej kłopoty z koleżankami, od których wyraźnie się różniła. Współczułam jej, a jednocześnie byłam pod wrażeniem jej dojrzałości i podejścia do siostry. Ta dojrzałość nie była jednak wystarczająca, by przewidzieć plany Zozie i zadbać o swoje bezpieczeństwo. Dziewczynka lgnęła do niej jak do lepu, żądna zainteresowania, czułości i babskich pogaduszek.

Ładnie, choć niecodziennie opowiedziana historia. Wolałabym jednak, by była osadzona we wcześniejszych czasach, a nie erze telefonów komórkowych.

47/2018 (504 str.)

http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2018/01/podsumowanie-wyzwania-czytelniczego.html
u Darii
zatytułuj
lato/kolorowy czerwiec



1 komentarz:

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.