Ana Veloso jest niemiecką pisarką, która osadza fabuły swoich książek w krajach z językiem portugalskim jako językiem urzędowym. Pisze głównie romanse, ale bardzo silnie osadza je w sytuacji politycznej Brazylii ("Zapach kwiatów kawy", "Dziewczyna znad Rio Paraiso") czy Portugalii, jak to jest w przypadku "Bądź zdrowa, Lizbono".
"Bądź zdrowa, Lizbono" jest sagą rodziny portugalskiego posiadacza ziemskiego. Fabuła rozgrywa się w XX wieku przez okres dyktatury Salazara i kończąc się w 1974 r. podczas tzw. Rewolucji Goździków.
Jedna z córek (zwana w domu Juju) już w dzieciństwie zawiązała bliższą znajomość z chłopakiem z sąsiedztwa, który z czasem stał się zarządcą u jej ojca. W pewnym momencie młodzi zdają sobie sprawę, że dziecięce przywiązanie zamienia się w coś więcej, a fizyczne pożądanie ma swój owoc. Juju jednak jest świadoma, że Francesco stoi zbyt nisko w hierarchii społecznej. Urażony chłopak opuszcza rodzinne strony i szybko pnie się po drabinie służbowej, stając się z czasem generałem sił powietrznych Portugalii. Oboje zakładają swoje rodziny, ale nie są one barierami, by ich romans mógł rozkwitać w dorosłym życiu.
Saga snuje się latami i kończy się na pokoleniu wnuków Juju i Francesca. Kolejne historie miłosne pisarka osadza na tle zjawisk społeczno-politycznych Portugalii. Początkowo skupia się na przepaści między różnymi warstwami społecznymi, przy czym wioskowy chłopak po dotarciu do miasta uświadamia sobie, że jego pracodawca nie jest tak wysoko w hierarchii społecznej, jak się wcześniej wydawało. Postanawia wtedy zajść dużo wyżej i - jak się można domyślać - cel osiąga. Z kolei Juju ma się wrażenie, że do końca życia pozostała przy myśleniu, że wywodzi się z wysokiej warstwy społecznej. Nieważne, że jej ojciec w rezultacie splajtował i że pozostała w dobrobycie tylko za sprawą swojego męża.
Przyznaję, że gdyby nie tło historyczne, trudno by mi było doczytać książkę do końca. Strasznie się dłużyła, bo fabuła jest zwyczajnie nudna, a bohaterowie jakby wciąż nie wiedzieli, czego chcą. W dodatku postaci są przedstawione tak, że ma się wrażenie ciągłej sprzeczności ich charakterów. Niby silna jednostka, a jak przychodzi co do czego, albo pisarka wycofuje ich z realizacji celu, albo wywołuje kłótnie między bohaterami. Bardzo źle się to czytało i w rezultacie "Bądź zdrowa, Lizbono" jest jedyną książką, jaką przeczytałam w czerwcu :(
17/2024 (525 str.)
dedykacja |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.