Weekendy to dni, w które wielu z nas zapomina o pracy zawodowej i się resetuje. Dla mnie podobnie, choć nie do końca. Nie muszę iść do firmy, ale o pracy nie zapomnieć nie mogę. I nie tylko dlatego, że ktoś na tygodniu dał mi się mocno we znaki. O nie :) Uprawiam zawód, który wymaga ciągłego uczenia się i kreatywności. Nie można popaść w rutynę. I to w tym zawodzie lubię :) Przez 9 godzin jest się ciągle na wysokich obrotach, a po powrocie do domu nie koniec, bo czeka sporo papierologii, której w firmie nie sposób nawet przeczytać, a co dopiero zrozumieć.
W ciągu tygodnia nie mam czasu na myślenie nad nowymi pomysłami. A gdy przychodzi weekend... Stoję przy kuchni, stole lub zlewie albo kucam przy grządce z moimi warzywami i kwiatami - i wymyślam :)
Tu nie będę zdradzać swoich pomysłów zawodowych (konkurencja nie śpi hihihihi). Ale z przyjemnością podzielę się swoimi lub adoptowanymi po zmianach pomysłami z kuchni, sadu i ogrodu. Bo musicie wiedzieć, że wymyślanie nowych rozwiązań kosztuje wiele energii, co oznacza,że trzeba dobrze jeść i nauczyć się racjonalnie wypoczywać. Dla mnie jedzenie oznacza samodzielne jego wykonanie niemal od początku, tj. często od nasionka :)
Mam nadzieję, że z czasem pojawi się tu dużo przepisów kulinarnych na jedzonko na co dzień i od święta, na domowe przetwory oraz kilka rad ogrodniczych.
Dziś ostatni dzień urlopu :( Za oknem słonecznie, czemu dałam się zwieść - po porannym spacerze wróciłam z zaczerwienionym z zimna nosem. Wczorajszy śnieg został jedynie na trawnikach i ścieżkach w parku. A wczoraj leżał jeszcze na gałęziach.
Lubię taki widok, choć ładniejszy byłby z udziałem słońca :) Dziś go znacznie więcej niż wczoraj, więc z energią ZACZYNAMY :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.