Strony

poniedziałek, 17 lipca 2017

Beza podwójnie jagodowa i "Za nic w świecie"

Pieczenie jagodowego crème brûlée wiązało się z koniecznością wykorzystania pozostałych po nim kilku białek. Dlaczego zatem nie upiec kolejnej słodkości na bazie jagód? 😉 Sezon na te leśne owoce trwa, więc to był najłatwiejszy wybór. Moi mali goście byli zachwyceni 😋 i od razu spałaszowali po dwie porcje.




Składniki:

6 białek
300 g cukru
szczypta soli
3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
łyżka octu jabłkowego
7 garści jagód (borówki czernicy)
250 ml gęstej śmietany (użyłam 18%)
250 ml mascarpone
cukier puder (ok. 3 łyżek)


  1. Przygotować formę do pieczenia bezy oraz papier do pieczenia z odrysowanym kołem o średnicy 25 cm lub silikonową podkładkę z zaznaczonymi na niej kołami o różnych średnicach.
  2. Odważyć cukier i przygotować resztę składników, by były na podorędziu. Przyda się też łopatka z silikonową końcówką.
  3. Białka umieścić w dużej misce. Dodać do nich sól (ułatwi nam ubijanie piany).
  4. Włączyć piekarnik na 180 stopni C, pieczenie góra/dół.
  5. Białka ubić na sztywną pianę w dobrze umytej misce (chodzi o to, by nie było na niej tłuszczu, bo wtedy nie powstanie sztywna piana lub będzie trzeba ubijać znacznie dłużej; z tego też powodu białka muszą być dobrze oddzielone od żółtek - odrobina żółtka powoduje obecność tłuszczu i problem w uzyskaniu sztywnej piany).
  6. Ciągle ubijając, dodawać po łyżce cukru. Miksować do rozpuszczenia cukru i uzyskania lśniącej piany (będzie się naprawdę błyszczała).
  7. Do piany, ciągle miksując, dodać ocet jabłkowy, a następnie mąkę ziemniaczaną.
  8. Wyłożyć masę na papier do pieczenia/podkładkę. Uformować z niej gniazdo/krater wulkanu o średnicy 25 cm z wgłębieniem w środku. Boki "gniazda/krateru" wygładzić łopatką, prowadząc ją z dołu w górę - powstanie wtedy charakterystyczny wzór po bokach, a na górze ozdobne flanki.
  9. Włożyć formę z pianą do piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 120 stopni C.
  10. Piec godzinę i 20 minut. 
  11. Po tym czasie wyłączyć piekarnik i uchylić (nie otwierać na oścież) drzwiczki.
  12. Pozostawić bezę w piekarniku do całkowitego ostudzenia i wysuszenia. Zajmuje to kilka godzin, więc najlepiej przygotować bezę wieczorem i zostawić ją w piekarniku na noc.
  13. Gdy beza będzie chłodna, przełożyć ją delikatnie na szerokim nożu lub płaskiej drewnianej łopatce na docelowy talerz/paterę.
  14. 4 garści jagód zagotować z łyżką wody. Pogotować kilka minut, by owoce się rozpadły, a nadmiar płynu odparował. Odstawić do schłodzenia.
  15. Śmietanę i mascarpone ubić trzepaczką lub mikserem z cukrem pudrem.
  16. Masę podzielić na dwie części.
  17. Do jednej z nich dodać rozgotowane jagody. Wymieszać dokładnie.
  18. Masę jagodową wyłożyć do gniazda/krateru z bezy. Wyrównać powierzchnię.
  19. Na masę jagodową wyłożyć białą masę. Wyrównać powierzchnię.
  20. Na wierzchu rozsypać pozostałe jagody.
  21. Można podawać od razu lub po schłodzeniu w lodówce.




Na okładce książki pt. "Za nic w świecie" Kim Lawrence i Margaret Way zatrzymałam swój wzrok dzięki kolorowej akcji magdalenardo i wyzwaniu Czar Par u ejotka. Okładka jest niezwykle kobieca, więc ciekawość zmobilizowała mnie do czytania.

Książka składa się z dwóch części: "Sophie" napisanej przez Kim Lawrence i "Olivia". Obie części łączy pokrewieństwo bohaterek - są córkami bogatego Anglika Oskara Balfoura, ojca ośmiu sióstr.

Dzięki koneksjom ojca Sophie zostaje zatrudniona w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz. Ze względu na młody wiek, brak odpowiedniego wykształcenia, nadmierną obowiązkowość i głębokie kompleksy na punkcie swej urody staje się dziewczyną do wszystkiego i firmowe popychadło. Pewnego dnia szefowa wysyła ją w zastępstwie na Sycylię, by podpisać umowę z markizem Marco Speranzą na dostosowanie jego pałacu do nowych potrzeb. Dzięki różnym grom słownym i nieoczekiwanemu pokazaniu swojego temperamentu dziewczynie udaje się zawrzeć umowę. Jednym z warunków jest nadzorowanie przebudowy właśnie przez Sophie.

Olivia ma 28 lat. Jest najstarszą córką Oskara Balfoura i przyrodnią siostrą Sophie. Jest kobietą o mocno zakorzenionych zasadach i konwenansach. Przez utrzymywanie dużego dystansu uznawana jest za osobę zimną i mało kontaktową. Po niefortunnej kłótni ze swoją bliźniaczką i ujawnieniu przez prasę sekretów rodziny zostaje wysłana przez ojca do Australii, gdzie ma pracować w posiadłości Clinta McAlpine'a, właściciela firmy, w której Oskar Balfour ma swoje udziały. Clint nazywający Olivię Królową Śniegu zleca jej zarządzanie domem, organizowanie przyjęć, a z czasem opiekę nad swoją 12-letnią córką. Mimo dotychczasowego angielskiego wychowania, kobieta szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości za sprawą przyrody oraz kilku kobiet z otoczenia Clinta i Aborygenki Bessi.

Obie części utrzymane są w charakterze romansu. Obie kobiety trafiają na przystojnych, bogatych i trudnych w obejściu mężczyzn. Same mają kompleksy na punkcie swojej fizyczności i uważają się za te brzydsze siostry. Dopiero ci mężczyźni sprawiają, że kobiety odnajdują w sobie piękno.

Mnie bardziej podobała się druga część - autorka kusząco przedstawiła uroki Australii i realia życia na tym kontynencie. Sama historia rozwijającej się miłości Olivii i Clinta jest bogatsza i bardziej przekonująca w odróżnieniu od namiętnego romansu Sophie i Marca. Przyznaję, że czytając pierwszą część, miałam ochotę porzucić lekturę, bo denerwowała mnie zacukana Sophie, która jest zwykłą ofiarę losu i nagle potrafi postawić się charakternemu Marcowi. To tak mało realne, że aż denerwujące. Irytujące też były ich potyczki słowne, w których nie mówili czegoś wprost, lecz używali przenośni, co prowadziło do nieporozumień i obrażania się.

żółty
kropka
Czar Par


2 komentarze:

  1. Opowieść o Olivii mnie też wydaje się ciekawsza, a na pewno barwniejsza.
    Jednak biorąc pod uwagę całokształt książki to szkoda by mi było na nią czasu, mam dużo więcej innych pozycji wartych przeczytania.

    P.S. Okładka sugeruje wewnętrzną przemianę kobiety, nabranie siły i pewności, zdecydowanie na zmiany - w zasadzie wszystko to tu jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na książkę trafiłam przez przypadek i tylko ze względu na wyzwanie u Eweliny ją przeczytałam. Przy okazji pasowała również do Twojej Gry w kolory, więc było 2 w 1 :)
      Nie dziwię się, że szkoda byłoby Ci na nią czasu ;)

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.