Karnawał to czas na dietetyczne folgowanie, a ciabatta to świetny wypiek wśród karnawałowych przysmaków. Ciabatta jest włoskim rodzajem pieczywa drożdżowego. Ma dość nieciekawy kształt, bo pieczywo jest jakby rozlane - długie i prawie płaskie. Jej niewątpliwą zaletą jest chrupkość dobrze wypieczonej skórki i miękki środek z charakterystycznymi dziurami powstałymi podczas wyrastania ciasta w fazie wzrostu i fazie wypiekania (mnie takie nie wyszły, ale może to i dobrze, bo wolę zwarte pieczywo). W tej chwili ciabatty wypieka się z przeróżnymi dodatkami. W styczniowej piekarni Amber, w której tym razem nie mogłam wziąć udziału, blogerzy wypiekali ciabattę z orzechami włoskimi i rodzynkami. Ze względu na alergię zamieniłam orzechy na słonecznik. Przepis jest świetny, a to za sprawą Gucia ( klik!), którego receptury są zawsze niezawodne.
Składniki:
podaję za Guciem – klik!
Levain
90 g mąki chlebowej
110 g wody
20 g zakwasu
Połączyć składniki i pozostawić na noc w temp. pokojowej.
Ciasto
770 g mąki pszennej chlebowej (typ 650 – 850)
50 g zarodków pszennych, prażonych (użyłam mąki pszennej typu 1850)
560 g wody
20 g soli
5 g drożdży instant
210 g levain
160 g orzechów włoskich, prażonych (u mnie uprażony słonecznik)
160 g rodzynek
- Mieszamy wszystkie składniki oprócz bakalii na pierwszej prędkości (mieszarka spiralna), do połączenia składników, a następnie 4-5 minut na drugiej prędkości. Siatka glutenowa powinna być już dobrze rozwinięta (ciasto zaczyna odchodzić od ścianek, można zrobić próbę rozciągania ). Konsystencja powinna być dosyć luźna, ale nie mocno rozlewająca. Większa hydracja to większe dziury, ale ciekawsza obróbka.
- Dodać bakalie i wymieszać na pierwszej prędkości do połączenia składników.
- Do ciasta dodajemy tylko część wody i wyrabiamy do dobrego wytworzenia siatki glutenowej.
- Kiedy ciasto będzie gotowe, wyłączamy mikser, poszerzamy otwór w cieście po haku i wlewamy pozostałą wodę. Włączamy mikser i ponownie mieszamy do pełnego rozprowadzenia wody.
- Fermentacja: Ciasto przekładamy do delikatnie wysmarowanej olejem miski i przykrywamy. Czas wyrastania łącznie 2 godziny. Ciasto składamy po godzinie na posypanej mąką powierzchni, ale delikatnie, jedynie rozciągając i składając.
- Formowanie: Na posypanym mąką blacie (proponuję zrobić sobie mieszankę mąki ryżowej z pszenną 1:1 i stosować do podsypywania) rozkładamy nasze ciasto i lekko wyciskamy duże pęcherze gazu. Nie używamy siły, a jedynie z uczuciem rozpłaszczamy do grubości ok. 10 cm. Dzielimy ciasto na 500 g porcje, okrawając paski od całości. Jeżeli chcemy dołożyć ciasto, to kawałki doklejamy jedynie do większej powierzchni. Kształt powinien być owalny.
- Ciasto umieszczamy w koszyczkach lub przygotowanych na blasze „gniazdkach” z papieru do pieczenia lub ściereczek (w oryginale jest napisane „…w kastach”). Przykrywamy folią spożywczą lub wilgotną ściereczką. Czas wyrastania 1,5 godziny.
- Pieczenie: Piekarnik nagrzewamy do 240 st. i pieczemy z parą (spryskujemy piekarnik lub foremka z gorącą wodą na dno piekarnika – foremkę wyciągamy po ok. 15 minutach) przez ok. 34-38 minut.
Lubię sięgać po książki Amandy Prowse, więc gdy pojawiło się jej "Świąteczne marzenie", wiedziałam, że wcześniej czy później i tę pozycję przeczytam.
Od najmłodszych lat Meg (Megan) tęskniła za prawdziwymi świętami, ze smacznym jedzeniem, choinką pełną ozdób i za rodziną w komplecie. Tymczasem jako najmłodsza córka niewydolnej wychowawczo matki błąkała się z domu do domu różnych rodzin zastępczych, w których zapominano o Megan w czasie świąt.
Zbliżają się kolejne Święta Bożego Narodzenia już w dorosłym życiu Meg. Kobieta chce, by towarzyszyła im rodzinna atmosfera, smacznie upieczony indyk i pachnąca choinka. Samotnie wychowuje kilkuletniego synka. Pomaga jej w tym grupka przyjaciół, którzy zajęli się nią po tragicznej śmierci jej partnera oraz matka jej niedoszłego męża. Meg chce, aby Lucas miał zawsze Święta, które warto zapamiętać i które uleczyłyby jej świąteczną traumę.
Jeszcze przed Świętami Meg wyjeżdża zawodowo na kilka dni do Nowego Jorku. Poznaje tam Eda i od razu jej wizja bycia singielką się zmienia. Oboje są sobą oczarowani i spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Kłopot tkwi tylko i aż w tym, że oboje mieszkają w różnych krajach i dzieli ich ocean.
Jak potoczą się losy Megan i Eda? Czy Święta będą rzeczywiście tak magiczne i piękne, jak sobie wymarzyła Meg?
Książka porusza, szczególnie w epizodach związanych z wychowaniem Lucasa czy w relacjach Meg - Edd. Zaskoczyła mnie jednak negatywnie wspomnieniami z okresu dzieciństwa w rodzinach zastępczych, bo spodziewałam się rozpamiętywania tego czasu i przeżywania odczuwanej wówczas samotności, opuszczenia, braku miłości czy nawet zwykłego zainteresowania. Tymczasem są one przedstawione krótko i dość sucho, przez co nie odczuwa się tego jako traumy dziecka i nie współczuje bohaterce.
Autorka porusza też szukaniem przez Meg miłości, czułości i oparcia. Przez to staje się dość ufna, by nie napisać naiwna. Być może dlatego zainteresowanie ze strony innych wyolbrzymia i odbiera jako coś wyjątkowego.
13/2018 (336 str.)
mutacja noworoczna |
zima/biały |
Mmm, pychotka. :)
OdpowiedzUsuńChlebek wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńAle książka chyba jednak nie dla mnie ;)