Owsiankę zaczęłam jadać dopiero w dorosłym życiu. Nie przypominam sobie, abym jadła ją kiedykolwiek w dzieciństwie. Muszę przyznać, że nie za bardzo za nią przepadam, ale smaczne dodatki sprawiają, że staje się zjadliwa ;) Lubię za to amarantus, choć nie wiem, co mnie w nim uzależnia, bo nie ma jakiegoś charakterystycznego smaku. W różnych sklepach można dostać amarantus ekspandowany. Ja jednak wolę zwykłe jego ziarno, może dlatego, że ten ekspandowany wydaje się być z dodatkiem środka słodzącego. A amarantus słodki nie jest. Wolę go sama dosłodzić czymś, co znam i wiem, skąd pochodzi. Dziś użyłam miodu o charakterystycznej zielonej pastelowej barwie. O tej porze roku jest skrystalizowany, więc fantastycznie nadaje się do ciepłej (ale nie gorącej, bo straci wszystko, co w nim cenne) owsianki.
Składniki:
pół szklanki ziaren amarantusa
szklanka wrzątku
pół szklanki (lub więcej) mleka
Dodatki
płaska łyżka miodu
garść jagód goji
4 pokrojone orzechy brazylijskie
Amarantus opłukać i zalać wrzątkiem. Odstawić na ok. pół godziny pod przykryciem, a potem gotować ok. 10 minut. Gdy zacznie wrzeć, zdjąć pokrywkę. Gdy woda odparuje, wlać mleko. I od tego czasu mieszać i pilnować, by amarantus z mlekiem się nie przypalił. Pod koniec gotowania dodać jagody goji.
Gdy amarantus zrobi się miękki, zdjąć z ognia. Przełożyć na talerz i posypać orzechami.
Dodać miód, ale dopiero wówczas, gdy amarantus nie parzy w język!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.