Strony

piątek, 20 stycznia 2017

Domowe pączki i oponki karnawałowe oraz "Obudź się Kopciuszku"

Po lekturze "Obudź się, Kopciuszku" powinnam opublikować jakiś przepis z kuchni góralskiej, ale np. na moskole z bryndzą przyjdzie jeszcze czas. Tymczasem karnawał w pełni, więc podaję przepis na domowe pączki. U nas to swego rodzaju rytuał i robi się je od czasu do czasu, więc i ich liczba jest wtedy duża, bo też chętnych na nie jest wielu. Czasem mam nawet wrażenie, że zapach wokół domu jest tak intensywny, że w dniu smażenia gości jakby więcej 😉 Gdy już się znudzi lepienie pączków, ciasto rozwałkowuje się na blacie i wycina z niego oponki, które smażą się krócej i stanie przy kuchni nie jest tak uciążliwe.




Składniki (na furę pączków i/lub oponek):


10 dag drożdży
ok. 3/4 litra mleka
łyżeczka cukru
1,5 kg mąki pszennej tortowej
350 - 400 g cukru + łyżeczka
6 żółtek
1 jajko
ok. 60 g masła
kieliszek (50 ml) spirytusu (ważny dodatek, by pączki za bardzo nie wchłaniały tłuszczu)
kostka smalcu (można z niego zrezygnować, dodając więcej oleju, ale pączki nie będą już miały takiego smaku)
pół litra oleju do smażenia
marmolada z róży

  1. Mleko podgrzać. Zazwyczaj podgrzewamy cały litr, bo nigdy nie wiadomo, ile tego płynu ciasto zabierze. Resztę mleka zawsze można potem wypić lub dodać do kakao albo kawy.
  2. Masło roztopić. 
  3. Do pół litra mleka wkruszyć drożdże i dodać łyżeczkę cukru. Całość wymieszać, by drożdże się rozpuściły. Wierzch posypać odrobiną mąki. Odstawić w spokojne miejsce, by drożdże się namnożyły.
  4. Do dużej miski przesiać mąkę i wymieszać z cukrem.
  5. Do suchych składników dodać rozbełtane żółtka i jajko oraz zaczyn drożdżowy. Wymieszać.
  6. Wyrabiać ciasto, stopniowo dolewając mleko. Masa powinna być gęsta i jednolita.
  7. Pod koniec wyrabiania dodać masło. Wyrobić. Teraz ciasto powinno być sprężyste. Nie powinno się przylepiać ani do rąk, ani do miski.
  8. Całość przykryć wilgotną ściereczką. Odstawić do wyrośnięcia na godzinę - dwie w ciepłe miejsce.
  9. Po wyrośnięciu dodać do ciasta spirytus i ponownie wyrobić.
  10. Odrywać jednakowe kawałki ciasta, rozpłaszczać je w dłoni. Na środek nakładać odpowiednią dla siebie ilość marmolady z róży, dokładnie skleić brzegi i uformować w zgrabną kulę. Sklejone pączki odkładać na ściereczkę do ponownego wyrośnięcia sklejeniem do dołu.
  11. Jeśli zabraknie Wam cierpliwości w lepieniu pączków (trzeba dodatkowo wziąć pod uwagę, że im więcej pączków się ulepi, tym dłużej się stoi potem i je smaży), ciasto można wyłożyć na blat i rozwałkować na ok. centymetr grubości. Szklanką lub kubkiem wykrawać krążki, a z nich kieliszkiem wykrawać środki. Tak otrzymane oponki i malutkie pączusie odkładać do wyrośnięcia.
  12. W dobrym, najlepiej żeliwnym, garnku rozgrzać smalec z olejem. Gdy po wrzuceniu do tłuszczu osuszony ręcznikiem papierowym (to ważne, by tłuszcz nie chlapał), kawałek ziemniaka wypłynie na wierzch, tłuszcz jest gotowy do smażenia.
  13. Pączki i oponki smażyć po dwa razy z każdej strony. Pączki z racji swej grubości smaży się dłużej. Nie podam Wam czasu smażenia, bo on zależy od: rodzaju palnika, rodzaju gazu, wielkości naczynia, a co za tym idzie liczby pączków smażonych w jednym rzucie. Najlepiej upiec jedną turę i zobaczyć, jak dużo czasu potrzeba na ich usmażenie w Waszych warunkach.
  14. Usmażone pączki odkładać na ręcznik papierowy, a potem do docelowego naczynia. Można oczywiście posypać cukrem pudrem 😋
Najlepsze są tuż po upieczeniu i jeszcze kilka godzin po.





W ubiegłym roku pisałam o książce "Garść pierników, szczypta miłości". Dziś skończyłam kolejną książkę Natalii Sońskiej "Obudź się Kopciuszku".

Pracująca w jednym z krakowskich szpitali, Alicja zwana również Lilką, dołącza w do przyjaciół jeszcze z czasów liceum. Wspólnie z Anią, Moniką, Przemkiem, Konradem i Arturem zamierzają spędzić Sylwestra i Nowy Rok w Zakopanem. Wyprawiają się na wycieczkę w góry, ale wkrótce zawracają do pensjonatu. W programie informacyjnym dowiadują się o akcji ratunkowej TOPR. Dzień chcą zakończyć w zacisznej restauracji przy dobrym jedzeniu. I w ten sposób poznają przystojnego ratownika Michała. Alicja i Michał nawzajem wpadają sobie w oczy ku zazdrości Moniki.
W czasie imprezy sylwestrowej Ala i Michał zbliżają się do siebie, ale wystraszona i upojona alkoholem lekarka ucieka z pensjonatu, co kończy się poważną chorobą, pobytem w szpitalu, a potem przymusowym urlopem wypoczynkowym. Dla Alicji to niecodzienna sytuacja, bo jest przyzwyczajona do długich godzin pracy, do brania dodatkowych dyżurów również w zastępstwie za kolegów z pracy. Wkrótce znajduje sobie zajęcie i przeprowadza się na jakiś czas do Przemka, a potem ponownie wyjeżdża do Zakopanego. Tam wpada na zszokowanego Michała...

Gdyby nie przejmująca historie Alicji sprzed lat (w książce współczesność przeplata się ze smutnymi i poruszającymi wspomnieniami Ali), książkę można by było nazwać komedią pomyłek. Autorka zgrabnie zbudowała fabułę i dialogi. A bajka pod koniec książki to prawdziwy majstersztyk i podsumowanie historii Ali i Michała. Poza tym wiele wypraw w malownicze Tatry i mnóstwo tradycji, smakowitych dań z Podhala i góralskiej mądrości. Polecam!

biały
http://biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/p/cztery-pory-roku-2017.html
Wyzwanie czytelnicze 2017 | Wiedźmowa głowologia
Osoba



4 komentarze:

  1. To kiedy kolejna porcja? Wpadnę :)
    Rok wcześniej też czytałam Garść a niedawno Kopciuszka, jestem po 3 powieściach Sońskiej i wciąż mam ochotę na więcej - doskonale się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego przepisu korzystam rzadko, bo pracochłonny bardzo. Ale wkrótce pewnie zrobię pączki włoskie i wtedy zapraszam :)
      Książki Sońskiej mają w sobie to "coś". Czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Trzecia Jej książka wciąż przede mną, ale już czeka w biblioteczce :)

      Usuń
  2. Jak wiesz, książka jest też za mną.
    Nie poczułam może takiego zachwytu jak przy książkach Witkiewicz czy Kordel, ale czytało mi się bardzo przyjemnie.
    Obraz Tatr podobał mi się tu jednak bardziej niż sama historia i teraz brakuje mi tej atmosfery w innych książkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Autorka świetnie opisała Tatry :) Choć sam opis jest lepszy u R. Mroza, to jemu brakuje kobiecej delikatności tych opisów.
      Mnie urzekła też mama Michała i ta tradycja...

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.