Ostatnio udało mi się kupić naprawdę ładne brokuły w przystępnej cenie. Potrzeba mi było tej zieleni na talerzu 😋 Jeśli macie brokuły mrożone, też się tutaj nadadzą 😊 Sałatka jest łatwa i szybka w wykonaniu.
Składniki:
świeży brokuł
ok. 100 g wędzonego łososia
kiełki rzodkiewki
cytryna
oliwa
sól
kilka kostek lodu
- Zagotować wodę. Porządnie osolić.
- Brokuł podzielić na różyczki wielkości "na jeden kęs".
- Różyczki wrzucić na osolony wrzątek tak, by łodygi były w nim zanurzone. Gotować ok. 5 minut.
- W misce przygotować zimną wodę z kostkami lodu.
- Brokuły odcedzić i wrzucić do miski z zimną wodą. Ten zabieg pozwoli utrzymać żywo zielony kolor brokułów. Odcedzić.
- Brokuły wyłożyć na półmisek.
- Łososia podzielić na kawałki i ułożyć na brokułach.
- Posypać kiełkami.
- Całość polać oliwą i skropić z sokiem z cytryny. Bardzo dobrze pasuje tu też guacamole.
Co jakiś czas zdarza mi się przeczytać jakąś książkę Danielle Steel. Tym razem padło na "Bezpieczną przystań".
42-letnia Ophélie Mackenzie i jej 11-letnia córka Pip (Phillippa) spędzają wakacje w Safe Harbour. Obie rozpaczają po tragicznej śmierci Teda i Chada (mąż i syn Ophélie) 9 miesięcy wcześniej. Wspiera ich Andrea, samotna matka i przyjaciółka rodziny.
Gdy matka wyjeżdża do miasta na spotkania grupy wsparcia, dziewczynka wychodzi z psem Musem na spacery po plaży. Pewnego dnia Pip spotyka 47-letniego Matthew Bowlesa, malującego pejzaże. Ku przerażeniu matki między dziewczynką i mężczyzną rodzi się wielka sympatia i przyjaźń. Pod jego okiem Pip rozwija swoje zdolności plastyczne.
W wyniku nieszczęśliwego wypadku Ophélie zmienia zdanie na temat mężczyzny i z czasem spędzają we trójkę coraz więcej czasu, telefonują do siebie niemal codziennie i zaprzyjaźniają się.
Matt też wciąż rozpamiętuje swój związek z żoną Sally, która po 15 latach małżeństwa zostawiła go dla jego przyjaciela i wyjechała z dwójką dzieci do Nowej Zelandii. Po kilku latach Matt traci kontakt z dziećmi i zostają mu tylko sporadyczne kartki od byłej żony.
Gdy wakacje się kończą, Ophélie i Pip wracają do miasta, ale wciąż utrzymują bliski kontakt z Mattem. Wkrótce kobieta znajduje sobie zajęcie jako wolontariuszka. Nie musi pracować, bo mąż fizyk zostawił spory majątek.
Gdy już się wydaje, że i Ophélie, i Matt godzą się z kolejami losu, okazuje się, że przeszłość przypomina o sobie i zostają zranieni po raz kolejny...
Książka jest przepojona smutkiem, melancholią, ale też optymizmem. Ja polubiłam od razu Pip, rezolutną rudowłosą dziewczynkę, która przez traumatyczne przejścia dorosła szybciej niż jej równolatki. Okazała się też bardziej silna niż jej matka. Wydaje się też, że miała też lepszy ogląd na życie i relację matka - ojciec. Współczułam bohaterom książki, ale autorka nie wywołała we mnie silnych emocji.
To pierwsza książka przeczytana w ramach akcji u ejotka "Dublowanie". Wkrótce kolejna książka o tym samym tytule.
Tytuł z dowodu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.