Strony

wtorek, 15 sierpnia 2017

Zamiast wianka lub bukietu i "Wzgórze Niezapominajek"

Dziś, 15 sierpnia, w tradycji polskiej obchodzi się święto Matki Boskiej Zielnej, a niedawno (8 sierpnia) celebrowaliśmy ogólnopolski Dzień Pszczoły. Dawno nie było tu żadnego wpisu związanego z roślinami, więc dziś przedstawiam trochę zdjęć ziół, które spotykamy przy polskich polnych drogach. Nie zrobiłam dziś ani wianka, ani bukietu do poświęcenia w kościele, zatem niech te fotki będą ich zamiennikiem 😉



Z latem zawsze kojarzą mi się kwiaty dziurawca. W okolicy z roku na rok pojawiają się coraz większe dywany w tym charakterystycznym żółtym kolorze.




O tej porze nieskoszone i pożółkłe trawniki szpecą wybujałe kwiaty babki zwyczajnej.



Dziś znalazłam jeden z ostatnich kwiatów chabra bławatka. Wygląda dość rachitycznie w porównaniu z kwiatami z lipca.


Kwitnienie kończy też cykoria podróżnik kojarząca mi się z jednymi z pierwszych wiosną zakwitających dzikich kwiatów.


Coraz częściej pola obsiewa się niebieską facelią, która jest dobrym pożytkiem dla pszczół, ale też doskonałym poplonowym, zielonym nawozem.


Dobrym pożytkiem dla pszczół jest też koniczyna czerwona. W tym roku z powodu upałów rzadko odwiedzana przez owady...


choć udało mi się sfotografować na niej konika polnego 😊


Wszechobecny jest krwawnik pospolity.


Podobny do niego, choć zdecydowanie wyższy, jest  blekot pospolity zwiany inaczej psią pietruszką. Białe kwiaty zebrane w baldachy po przekwitnięciu zaczynają się charakterystycznie zwijać.


Na biało kwitnie też nostrzyk, którego ku radości pszczelarzy jest w okolicy sporo.


 W lesie kwitną połacie macierzanki. Uwielbiam jej zapach 😊


W cieplejszych miejscach już przekwita, ale na otwartych przestrzeniach jest jeszcze w pąkach nawłoć, często odwiedzana przez różne owady.


Równie intensywny żółty kolor ma wrotycz pospolity, który był stosowany w medycynie ludowej i nadal jest uznawany za cenną roślinę leczniczą. Ma też właściwości odstraszające mszyce, komary i kleszcze.


W zdecydowanie odmiennym kolorze kwitnie wyka, w tym roku często odwiedzana przez pszczoły miodne. Te kwiaty mają swój urok.




Dzisiejsze święto i spacer po okolicy zbiegł się z lekturą "Wzgórza Niezapominajek" Anny Bichalskiej. Niech Was nie zwiedzie okładka - treść wcale nie jest tak radosna.

W drodze do domu ponad 30-letnia Lena znajduje w lesie porzuconego w worku szczeniaka. Postanawia go przygarnąć na jakiś czas i przez niego, a może dzięki niemu (?) rozstaje się ze swoim partnerem, z którym żyli w wygodnym związku, a od niedawna planowali ślub.
Załamana Lena postanawia skleić złamane serce, wyleczyć stracone nadzieje i nabrać dystansu u babci Florentyny w Błękitnych Brzegach, gdzie niegdyś spędzała wakacje i gdzie poznała serdeczną przyjaciółkę, Julię.
Spacery ze szczeniakiem po okolicy wywołują wspomnienia z dzieciństwa i młodości związane z Julią i tragicznie zmarłym bratem Olkiem. Lena poznaje też Marcina, który tymczasowo mieszka po sąsiedzku z córką Adą.
Przed śmiercią Julia pozostawiła Lenie pewną pamiątkę po sobie, ale tę kobieta musi odkryć na podstawie trzech wskazówek-zagadek przypominających te z "Szatana z siódmej klasy".

Tak, jak napisałam wyżej, książka do radosnych nie należy. Przepojona jest smutkiem, rozstaniami, nałogami, dziećmi w naprawdę trudnych sytuacjach życiowych i emocjonalnych oraz śmiercią wielu bliskich osób. Ja w pewnym momencie miałam już przesyt kolejnych złych nowin. Ale najbardziej byłam rozczarowana końcem poszukiwań Leny, by odkryć sekret Julii - wyczułam go niemal na samym początku, a potem już tylko czytałam, by się dowiedzieć, że moje przeczucia się sprawdziły. Może dlatego książka bardzo mi się dłużyła...
Miałam też spory kłopot z osadzeniem w czasie akcji z teraźniejszości. Autorka określiła, że jest to maj. Ale buraki, marchew i pietruszkę, które wysiewały Lena z babcią, wysiewa się w kwietniu! Przez długi czas ta sprzeczność nie pozwalał mi skupić się na czytaniu. Wielokrotnie musiałam przewracać kartki wstecz i wracać do treści pominiętych przez świadomość.

Po lekturze zostanie mi na pewno myśl, że lepiej zdecydować się na zrobienie czegoś, niż potem żałować, że się nawet nie spróbowało.

kropka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.