Piekłam już klasyczną wersję wiewiórki na jabłkach oraz wersję brązową. Ponieważ moje drzewo pigwowe obficie w tym roku zaowocowało, postanowiłam połączyć pigwy z orzechami włoskimi, którymi zostałam ostatnio obdarowana (A. - dziękuję 😊 ). Po obróbce termicznej pigwy są słodkie, więc do ciasta nie dodałam zbyt wiele słodziwa. Ciastu dobrze robi dodatek cytrusów.
Składniki (na dużą keksówkę):
6 pigw
sok z cytryny
3 łyżki cukru
200 ml żurawin
200 ml orzechów włoskich
łyżeczka kandyzowanej skórki pomarańczowej (np. domowej roboty)
4 jajka
250 ml mąki pszennej lub orkiszowej
łyżeczka proszku do pieczenia
- Pigwy obrać, usunąć z nich gniazda nasienne i pokroić na kawałki.
- Pigwy skropić obficie sokiem z cytryny.
- Do pigw dodać żurawiny, orzechy włoskie i skórkę pomarańczową. Całość dobrze wymieszać.
- Do pigw z bakaliami dodać mąkę, proszek do pieczenia i rozbełtane jajka. Dokładnie wymieszać.
- Keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia. Przełożyć do niej masę pigwową.
- Piec ok. 50 minut w temperaturze 190 stopni C.
- Gdy ciasto lekko ostygnie wyłożyć na kratkę.
Stylowa okładka książki "Kuchennymi drzwiami" Katarzyny Majgier skusiła mnie do lektury pierwszego tomu pt. "Gra pozorów", historii dziejącej się na przełomie XIX i XX w. w ówczesnym Krakowie i okolicach.
Młodziutka i potulna Zosia właśnie zostaje zwolniona z pracy z podkrakowskiego dworku. Dziewczyna miała w planach ślub z Klemensem odbywającym służbę w wojsku. Jednak za sprawą młodego dziedzica Zosia wkrótce zostanie matką. Do domu nie ma po co wracać, więc postanawia wyruszyć do Krakowa do ciotki, która samotnie wychowuje córkę, Franciszkę. Kuzynki są w podobnym wieku i darzą się dużą sympatią, więc Zosia zostaje przyjęta w mieszkaniu ciotki z otwartymi ramionami.
W tym samym czasie bogaty mieszczanin Krakowa, Teodor Lutoborski, postanawia pożegnać się z tym światem, a wcześniej zmienia dotychczasowy testament. Jego głównymi spadkobiercami zostają ubodzy mężczyźni: Marcel, który wiernie służył Lutoborskiemu oraz Florian, daleki krewny właśnie zwolniony z pracy. Obaj na swój sposób obracają odziedziczonym majątkiem: pierwszy inwestuje i go powiększa, drugi wykorzystuje z myślą o realizacji dotychczasowych marzeń i spotkaniach z artystycznym światkiem.
Losy Zosi i Floriana niejednokrotnie przeplatają się ze sobą. A na życie Zosi spory wpływ wywrze krakowskie sąsiedztwo i sama Franciszka.
Powieść nie jest wyłącznie historią życia różnych ludzi z różnych sfer. Na główny plan wysuwa się kwestia kobiet. To czasy, kiedy nie uchodzi, by kobieta sama wychodziła z domu, by sama mieszkała, by miała wykształcenie i miała jakiekolwiek poglądy. Powinna być posługaczką we własnym domu, potulną żoną spełniającą polecenia męża, matką wychowującą dzieci i przygotowującą córki do tych samych ról. A co się dzieje, gdy pewnego dnia męża zabraknie? I po co jej umiejętność czytania?
Jeśli zaś kobieta ma swoje zdanie, bywa w różnych miejscach bez męskiej "obstawy", wynajmuje mieszkanie, w którym przyjmuje różnych ludzi, musi się liczyć z tym, że znajdzie się na językach sąsiadów.
Wyraziste postaci i wartka akcja sprawiły, że powieść mnie urzekła i przyznaję, że z przyjemnością sięgnę po drugi tom.
86/2018 (376 str.)
jesień/szary |
głowa mi pęka... |
u Darii |
ulubiona pora roku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.