Chłodniejsze dni sprawiają, że mam ochotę na wyraziste smaki i rozgrzewające dodatki. Wciąż mam spore zapasy roszponki, a każdej niedzieli piekę buraki, więc stały się one podstawą sałatki, do której idealnie pasuje smak marynaty.
Składniki (na 3 porcje):
250 g naturalnego tofu
4 łyżki leju lnianego
3 łyżki octu jabłkowego
łyżka sosu sojowego
2 ząbki czosnku
2 łyżki powideł śliwkowych
łyżka imbiru marynowanego
sól
pieprz
olej do smażenia
dwie spore garści roszponki
ok. 10 liści bazylii
2 pieczone małe buraki czerwone
- W głębokim talerzu wymieszać ze sobą składniki marynaty: olej lniany, ocet, sos sojowy, powidła śliwkowe, czosnek przeciśnięty przez praskę, posiekany imbir i sól.
- Tofu pokroić wzdłuż na 6 plastrów.
- Plastry tofu umieścić w marynacie i równomiernie ją na nich rozprowadzić. Odstawić na godzinę.
- Roszponkę dobrze wypłukać i osuszyć.
- Buraki pokroić na kawałki (wielkość i kształt według uznania). Dodać do roszponki.
- Na patelni rozgrzać łyżkę oleju do smażenia. Obsmażyć na nim plastry tofu.
- Resztę marynaty dodać do roszponki i buraków. Wymieszać. Ewentualnie doprawić do smaku solą i pieprzem.
- Na talerzu ułożyć sałatkę z roszponki, a na niej plaster (lub dwa) usmażonego tofu.
"Kiedy byliśmy sierotami" to moja druga przeczytana książka Kazuo Ishiguro, laureata Nagrody Nobla z 2017 r. Powieść była nominowana do tak prestiżowych nagród brytyjskich, jak: Nagroda Bookera i Nagroda Whitbreada.
Akcja powieści rozgrywa się w latach 30-tych w Anglii. Głównym bohaterem jest odnoszący kolejne sukcesy detektyw Christopher Banks. 20 lat wcześniej stracił oboje rodziców - według wszelkich poszlak - zostali porwani 20 lat temu w Szanghaju, gdzie wtedy mieszkali i pracowali. Najpierw zaginął ojciec Bąbla, jak Christopher był nazywany w dzieciństwie, a potem matka walcząca z narkomanią i sprzedażą opium w Chinach. Po stracie rodziców Christopher zamieszkał w Anglii u bogatej ciotki.
Po kolejnym sukcesie Christopher nosi się z zamiarem odnalezienia rodziców. Na wyjazd do Szanghaju decyduje się pod wpływem chwili, gdy dowiaduje się, że wybiera się tam jego znajoma, Sara, z mężem. Poszukiwaniom towarzyszy konflikt zbrojny Chin i Japonii.
Lektura książki zajęła mi prawie 2 tygodnie, choć to jedynie 352 strony. Samą akcję można by było umieścić pewnie na stu stronach. Większość powieści to jednak długie i nudne monologi bohatera, przeskakującego z tematu na temat i nietrzymającego się chronologii zdarzeń.
Denerwował mnie egoizm Christophera, jego skupianie się na swoim interesie i lekceważenie np. tak poważnej sytuacji jak walki zbrojne. Mimo tak dużej tragedii, jak strata rodziców w dzieciństwie, mam wrażenie, że nie było to dla niego traumą, a jedynie powodem dla skupienia na sobie uwagi innych. Mimo angielskiego wychowania daleko mu do bycia dżentelmenem. Christopher okazał się gburem, lekceważącym innych i niedotrzymującym słowa. Przekroczył wszelkie granice, gdy zaczął obrażać żołnierzy za to, że nie chcą mu pomóc, a pozostają na linii frontu broniąc swojego kraju.
Dlatego nie potrafiłam mu współczuć po utracie rodziców. Nie wiem, czy taki był zamysł autora.
W oficjalnej notce o książce przeczytać można, że powieść przeradza się w międzynarodowy thriller polityczny. W ogóle tego nie odczułam. Powieść jest dla mnie mało przekonująca i zwyczajnie nudna przez te dłużyzny, którymi książka jest przesiąknięta. Thriller oznacza dynamiczną akcję iloraz towarzyszące czytelnikowi napięcie emocjonalne i pobudzanie ciekawości, co będzie dalej. Ja się nudziłam od początku. W pewnym momencie myślałam, że nareszcie coś się zaczyna dziać, po czym autor zaserwował mi wynurzenia bohatera i odebrał całą przyjemność czytania. Dobrnęłam do końca, bo wciąż liczyłam ma cud. Nie wydarzył się :(
91/2018 (352 str.)
jesień/szary |
głowa mi pęka... |
u Darii |
ulubiona pora roku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.