"2 miliony za Grunwald" to książka, której w ogóle nie miałam w planach czytelniczych, zwłaszcza że trafiłam na nią zupełnie przypadkiem. A jednak przeczytałam i nawet nie wiem kiedy 😉
Jest rok 1878. Od prawie sześciu lat Jan Matejko ku pokrzepieniu serc Polaków mieszkających pod zaborami maluje monumentalne dzieło pt. "Bitwa pod Grunwaldem" o wymiarach (426 x 987) cm. Do jego pracowni przybywa dwóch mężczyzn, by kupić obraz. Mistrz Matejko zdobywa zatem dodatkową motywację, by dzieło ukończyć. Właściciel obrazu, Dawid Rosenblum, pokazuje "Bitwę..."w różnych miejscach Europy, m. in. w Berlinie, przez co wzbudza nienawistne komentarze i zadziwiające Polaków żądania.
Jest rok 1939. "Bitwa pod Grunwaldem" od dawna wisi znów (w czasie I wojny światowej została przewieziona do Moskwy) w Zachęcie. Wybucha II wojna światowa i zostaje podjęta decyzja o wywiezieniu i ukryciu obrazu przed zniszczeniem w czasie nalotów bombowych nad Warszawą. Poza tym obrazem intensywnie interesuje się strona niemiecka, która pragnie zniszczenia obrazu. Szczególną obsesję na jego punkcie ma Gerhard von Lossow, syn rycerza ówczesnego zakonu krzyżackiego, obiecujący ojcu spalenie obrazu- w ich mniemaniu - hańbiącego imię Niemców. Z kolei minister propagandy III Rzeszy, Joseph Goebbels, wyznacza nagrodę 2 milionów reichsmarek za odnalezienie obrazu. W ten sposób czarne krzyże znów ingerują w historię Polski i narodową spuściznę Polaków.
Wywiezieniem obrazu zajmuje się lubelski zawadiaka, Dziurawiec. Obraz przewieziony zostaje do Muzeum w Lublinie w asyście dyrektora administracyjnego Zachęty, Stanisława Mikulicza-Radeckiego oraz artysty malarza i wiceprezesa galerii, Stanisława Ejsmonda. A do nich dołącza po drodze malarz, Bolesław Surałło. Artyści wkrótce giną od wybuchu bomby, a dzieło Matejki zyskuje kolejnego opiekuna, prof. Władysława Woydę, intendenta muzeum.
Jak obraz zdołał ocaleć? Przeczytajcie sami 😉
Joanna Jodełka zamieniła wojenną historię obrazu Jana Matejki w kryminał historyczny oparty na prawdziwych wydarzeniach. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek czytała podobny gatunek.
Dzięki tak sfabularyzowanej historii czytelnik może poznać losy obrazu i lepiej sobie uświadomić, dlaczego Niemcom zależało na jego zniszczeniu. Przyznaję, że nie zdawałam sobie sprawy z tego, że obraz był solą w oku Gestapo i jak chęć jego zniszczenia była propagandowo uzasadniana.
Świetnie opowiedziana historia ubrana w ciekawe dialogi. I dwa różne spojrzenia na ten sam obraz: nienawiść Niemców i patriotyczna miłość Polaków. Ciekawe, czy Matejko, malując obraz, choćby podejrzewał, jakie niebezpieczeństwa czyhały nad jego dziełem...
37/2019 (352 str.)
łowię słowa |
lipiec |
Nazwy miejscowości |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.