W dawnych polskich domach szanująca się gospodyni zawsze przechowywała jakieś słodkości, aby "niespodziewanego, a miłego gościa czymś poczęstować". W domowym polskim barku często znaleźć można było prawdziwy trójniak bądź czwórniak własnej roboty i pierniki na naturalnym miodzie. W domu moich rodziców i moim takich ciastek nigdy nie brakuje. A gdy kończy się zapas, czas wypiekać nowe ciastka i szybko chować sporą część przed domownikami, by zostały "na czarną godzinę". Całuski lub pierniczki świetnie przechowują się w zamkniętych słoikach lub innych pojemnikach przez wiele miesięcy i lat.
Składniki (na ok. 100 ciastek):
1 szklanka miodu
2 jajka
1 szklanka cukru
ok. pół kilograma mąki
1 łyżeczka sody oczyszczonej
torebka przyprawy do piernika lub łyżka tłuczonych przypraw (goździki, cynamon, ziele angielskie, pieprz)
łyżeczka miękkiego masła lub oleju o łagodnym smaku i zapachu
ewentualnie: kawałek wosku pszczelego (np. woskowa świeczka)
- Miód rozpuścić na patelni. Nie doprowadzać do wrzenia! Ma się jedynie stać bardziej płynny. Ostudzić. Nawet jeśli dysponujecie płynnym miodem, proponuję go podgrzać dla lepszego smaku i aromatu ciastek.
- Jaja utrzeć z cukrem.
- Do masy jajecznej wlać miód i wsypać część mąki. Zmiksować.
- Sodę rozpuścić w łyżce wody.
- Do ciasta dodać sodę i przyprawę do piernika. Wymieszać łyżką.
- Stopniowo dodawać do ciasta resztę mąki i wyrabiać ręką. Ciasto ma mieć konsystencję gęstą jak na bułki.
- Po dokładnym wyrobieniu ciasta formować wałki o średnicy 3-4 cm. Kroić na kawałki grubości 1-2 cm i rękoma smarowanymi miękkim masłem wyrabiać kulki wielkości małego orzecha włoskiego. Przyznaję, że z biegiem lat nie "bawię się" już w wałki, lecz z całej bryły ciasta odrywam małe kawałki ciasta i formuję w kulki.
- Włączyć piekarnik na 180-200 stopni C.
- Lekko podgrzaną w piekarniku blachę posmarować woskiem pszczelim. Jeśli nie macie wosku lub woskowej świecy, spokojnie możecie pominąć ten krok. Polecam jednak wypróbowanie tego triku, bo smak i zapach całusków jest potem niesamowity i niepowtarzalny.
- Układać kulki na blasze w odległości kilku centymetrów od siebie.
- Piec w piekarniku nastawionym na pieczenie góra/dół do uzyskania ładnego rumianego koloru (pierwsza partia ok. 15-20minut, kolejne znacznie krócej). Gdyby pierwsza partia ciastek rozpływała się za bardzo podczas pieczenia, dodać do ciasta więcej mąki i ponownie je wyrobić.
-----
Podobne:
Ciastka arachidowe a la portugalskie |
Serowe wiatraczki ze śliwką |
"Żabie mordki" z jabłkami |
W tym miesiącu pożyczona od Sąsiadki (Madziu, dziękuję!) wiele tygodni temu powieść Erica-Emmanuela Schmitta pt. "Przypadek Adolfa H." doczekała się przeczytania.
Tak, tak - tytułowy Adolf H. to Adolf Hitler. Autor poczynił książkę z gatunku "co by było gdyby". Bohatera książki poznajemy podczas egzaminu na Akademię Sztuk Pięknych. Wiemy, że postać historyczna do tej szkoły się nie dostała. Schmitt nakreślił powieść o dwóch wątkach: o Hitlerze, którego znamy z historii i Adolfie H., który na Akademię się dostał i został malarzem-artystą. Cała książka jest podzielona na naprzemienne rozdziały, w których autor pisze raz o Hitlerze (postaci historycznej), raz o Adolfie H. jako postaci stworzonej na potrzeby powieści. W ten sposób czytelnik nie gubi się w wątkach i nie myli bohaterów, bo mamy tu do czynienia z dwoma podobnymi, ale jednak różnymi mężczyznami.
Rozpatrując wynik egzaminu wstępnego na Akademię, Schmitt niejako zastanawia się, co by się stało, gdyby jednak Hitler się na nią dostał i jak ewentualnie potoczyłoby się jego życie oraz jak wpłynęłoby ono na życie Europejczyków.
W obu wątkach mamy do czynienia z bohaterem, który początkowo boryka się z biedą, który uwielbia Wagnera, który nie ma zbyt wielu przyjaciół, który jest raczej nieśmiały i małomówny oraz nie wierzy we własny talent i swoje możliwości (skutek wychowania przez agresywnego ojca), który ma trudność w zawieraniu znajomości z kobietami (tu widać efekt wychowania przez matkę Adolfa), który ulega wpływom innych, który żyje w świecie stworzonym w swojej głowie. A jednak jeden przypadek, jedno zdarzenie w życiu człowieka zdeterminowało koleje jego losu.
Przypadek w tej książce jest jakby drugim bohaterem, co widać szczególnie po losach postaci historycznej. Czy Hitler doszedłby do władzy, gdyby po jednym z wykładów nie zainteresował się dziwnym zbiegowiskiem wokół niego jego wykładowca? Czy masakry, jakie wydarzyły się w gettach i obozach koncentracyjnych miałyby miejsce, gdyby Hitlerowi nie wpadły przypadkowo w ręce pewne numery czasopisma wychwalającego czystość rasową?
Z góry uprzedzam, że powieść nie należy do łatwych i przyjemnych. Ale nie jest też wulgarna, okrutna czy obrzydliwa. Pod tym względem Schmitt nie traci swojego charakterystycznego dobrego smaku. Jednak "Przypadek Adolfa H." jest inny od "Ewangelii według Piłata", opowiadania "Oskar i pani Róża" czy zbioru "Trucicielka".
Mnie zabrakło w tej książce krótkiej biografii Adolfa Hitlera lub informacji, które wydarzenia były wynikiem wyobraźni Schmitta, a które rzeczywiście się wydarzyły. Wydaje mi się, że dla wydawcy nie byłby to kłopot, zwłaszcza że - już po lekturze - wiem, że Autor bardzo dobrze przygotował się z historii (przeczytał nawet "Mein Kampf"), zanim "sięgnął po pióro".
Książkę warto było przeczytać, nawet jeśli bez przyjemności, bo trochę rozszerzyła horyzont i zweryfikowała wiedzę (np. zawsze byłam przekonana, że Hitler był Niemcem, a teraz wiem, że Austriakiem, który zafascynował się potęgą Niemiec po wybuchu I wojny światowej).
globtroter |
X, XI, XII |
Super ciasteczka, a i książka bardzo ciekawa, tej pozycji Schmitta jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCo do książki, to jest bardzo specyficzna. Może Cię zaskoczyć, jeśli czytałaś inne pozycje Schmitta. Ja go jednak wolę w opowiadaniach.
Pierniczki zachwycają, też niedługo muszę takie upiec!:)
OdpowiedzUsuńTak, zbliża się czas piernikowych wypieków :)
Usuń