Strony

sobota, 13 maja 2017

Nareszcie poprawa pogody i "Milaczek"

Choć trwają "zimni ogrodnicy", a w poniedziałek będzie "zimna Zośka", to pogoda nareszcie ładniejsza i na dworze zrobiło się cieplej. Nadal wieje chłodny wiatr, więc do południa długi rękaw wydaje się obowiązkowy. W ogrodzie można nareszcie przyspieszyć różne prace. O tych pracach i pewnych ptasich "podglądaczach" będzie ten post.



A kto jest świadkiem moich ogródkowych działań? Ano taki jeden pomarańczowodzioby kos. Przyglądał się temu, co robię przez kolejne dwa weekendy. Ostatnio dał sobie spokój, bo pewnie gniazdo dokończone i jajka się wysiadują.






Wiosną się przygląda, by się zorientować, co latem wyjadać. To właśnie przez kosy nasze zbiory wiśni i borówek amerykańskich są sporo zmniejszone.



Tuż przed Wielkanocą zobaczyłam pierwszego w tym roku bociana. Leciał dość nisko nad ogródkiem i akurat miałam włączoną kompaktówkę, więc udało mi się złapać go w kadr.


A cóż takiego robiłam w ogródku? A np. fasolę wysiewałam. Zawsze w poprowadzonym w ziemi rowku kładę obok siebie 2 ziarnka fasoli, a następne w odległości ok. 15 cm. Dociskam ziarna i przykrywam ziemią. Gdy wypuszczą po 2 liście, okopuję.


To ostatni dzwonek, by pikować pory do gruntu.

 

Jak pikować pory?


Pory wysiewa się pod koniec stycznia i w kwietniu sadzonki (zdjęcie obok) są gotowe do wysadzania do gruntu.




Korzenie sadzonek porów są dość długie i rozłożyste, więc mogą sprawiać kłopot podczas sadzenia. A jest na to sposób 😊


Można je przyciąć nożyczkami lub delikatnie oberwać palcami tak, by miały długość 1 - 2 cm. W ziemi robimy dołek. Wkładamy do niego sadzonkę pora tak, by korzenie były skierowane w dół i nie zwijały się przy dnie.



Przysypujemy ziemią dołek i przyciskamy ziemię wokół sadzonki, by młodziutki por się nie przewracał.




W tym samym terminie co pory (kwiecień) sadzimy do gruntu selery. W ich przypadku musimy zwrócić uwagę, by nie zasypać ziemią stożka wzrostu (młodziutkich liści).


W tym tygodniu można było wysadzać paprykę pod tunel. Nareszcie, bo dwie odmiany już zakwitły. Do gruntu wsadzę resztę sadzonek w przyszły weekend. O tym, jak sadzić i uprawiać paprykę, pisałam tutaj (klik!).


Tegoroczna pogoda nie zachęca mnie do sadzenia pomidorów w gruncie, więc wszystkie pójdą do tunelu. Część już sobie rośnie w najlepsze. Inne poczekają  do następnego weekendu. Tutaj (klik!) można dowiedzieć się, jak sadzić i uprawiać pomidory.



Pracy w ogrodzie nagromadziło się dużo, ale nie przeszkadza to w wieczornym czytaniu 😊
Dziś skończyłam kolejną książkę Magdaleny Witkiewicz pt. "Milaczek". Dawno tak się nie ubawiłam 😁 i książką, i rysunkami, które do "Milaczka" wykonał Henryk Sawka.

26-letnia Milena mieszka z matką w kilkupiętrowym gdańskim bloku i rozpacza nad nadliczbowymi kilogramami swojej masy i brakiem partnera odpowiedniego do jej wzrostu (prawie 180 cm). Przypomina pod tym względem Bridget Jones.

Pewnego dnia "odpowiedniego" faceta znajduje Milenie (Milaczkowi) ciotka-indywidualistka Zofia Kruk. Pani Zosia w noc poślubną straciła męża, ale zyskała pokaźny majątek, w związku z czym czas spędza na chodzeniu do kosmetyczki, manikiurzystki i na masaż do Siergieja, z którym popija samogonik. A siostrzenicy znalazła "drugą połówkę jabłka" na fotelu u samotnego 40-letniego Dentysty. Dentysta Mariusz, choć prowadzi własną praktykę, jest niezależny finansowo, wydawałoby się jest dojrzałym mężczyzną, okazuje się maminsynkiem, niemającym własnego zdania i dlatego ulega wpływom matki i zdziwaczałej siostry Violetty.
W książce poznajemy też samotnego Jacka mieszkającego z Bachorem, czyli 7-letnią córką Zuzy na parterze bloku Mileny. Zuza szczególną estymą obdarza Zosieńkę, a z czasem mocno zmieni życie kobiety i wpłynie na zmianę zdania Mileny na swój temat. Dziewczynka nie lubi natomiast kolejnych flam swojego ojca i robi wszystko, by je odstraszyć.
Wśród charakterystycznych mieszkańców bloku wyróżnić też trzeba Parysa Antonio. To pies arystokrata, który jest w stanie zjeść wszystko, nawet złotą kartę kredytową.

O tym, jak potoczą się losy Milaczka przekonajcie się same 😉

Książka nie jest wybitnym dziełem literackim, ale podnosi na duchu i umila wieczór. I choć Milena denerwuje początkowo niesamowicie - pracuje jako analityk korporacji, jeździ własnym samochodem, potrafi postawić się szefowi, a mimo to jest nieporadna w życiu osobistym. Z czasem można się do tego przyzwyczaić i skupić na bardziej ciekawych postaciach, jakimi są pani Zofia i Bachor Zuza.

różowy







2 komentarze:

  1. Magda Witkiewicz jest mistrzynią tworzenia ciekawych, wielobarwnych postaci, także tych drugoplanowych (a może szczególnie tych). Niestety tej serii jeszcze nie posiadam, nad czym strasznie ubolewam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa trzeciego tomu. Tylko czasu jakby mniej :(

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.