W tym roku mirabelki dojrzewają u nas trochę później niż wcześniejszymi laty. Mam za to wrażenie, że są słodsze i bardziej rumiane. Niedawno B. jednym z obiadów przypomniała mi sos śliwkowy, który robiłam dawniej. A że od soboty przygotowuję dżem z mirabelek i jabłek, postanowiłam ten mój dawny sos trochę przekręcić i użyłam do niego mirabelek. Powstała słodko-kwaśna glazura, która świetnie sprawdziła się w domowym obiedzie.
Składniki (na 2 porcje):
250 g tofu naturalnego
0,5 litra mirabelek
łyżka mąki ziemniaczanej
ok. 2 cm świeżego imbiru
2 ząbki czosnku
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki słodkiego sosu chili
2-3 łyżki melasy (w wersji niewegańskiej może być miód)
olej do smażenia
- Z mirabelek usunąć pestki. Owoce rozgotować bez dodawania wody. Potem ewentualnie zmiksować blenderem.
- Tofu pokroić na słupki o grubości ok. 1 cm.
- Tofu i mąkę ziemniaczaną umieścić w zamykanym pojemniku. Poruszając energicznie pudełkiem obtoczyć tofu w mące.
- Na patelni rozgrzać 2-3 łyżki oleju i obsmażyć na nim tofu.
- Tofu wyjąć z patelni, a w zamian umieścić na niej starty imbir i czosnek przeciśnięty przez praskę. Cały czas mieszać, a gdy zacznie pachnieć, dodać sos sojowy, miazgę mirabelkową, sos chili i miód. Wszystko dokładnie wymieszać i podgrzewać ok. 3 minut.
- Do sosu dodać tofu. Dokładnie obtoczyć je w sosie i podgrzewać ok. 2 minut.
- Podawać np. z ugotowanym na sypko ryżem i surówką (u mnie z marchwi i fenkułu).
-----
Podobne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.