Strony

czwartek, 6 stycznia 2022

"Zakwitł szkarłatny kwiat" Anny Lisowskiej - Niepokólczyckiej

Świąteczny czas sprzyja na kontynuowanie serii "Jest tu chłopiec" Anny Lisowskiej - Niepokólczyckiej. Tom drugi "Zakwitł szkarłatny kwiat" to kontynuacji wspomnień Brunona z Kwerfurtu m. in. o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha i św. pięciu braci męczenników, których obecnie nazywamy braćmi międzyrzeckimi. 


Po śmierci Ottona III Bruno z Kwerfurtu musiał poszukać dla siebie nowej drogi. Powracanie do obrazu stworzonego sobie w dzieciństwie (wcielenie się w chłopca, który na spotkanie z Jezusem poszedł z pięcioma chlebkami jęczmiennymi i dwiema rybami) już nie działało. Na dworze Henryka, nowego króla Niemiec nie był mile widziany. Jednak złożona Ottonowi i Bolesławowi obietnica ewangelizacji pogan przy granicy z państwem Polan i założenia w Sandomierzu nowej, polskiej i niezależnej od Niemiec diecezji oznaczała, że jako duchowny niemiecki musiał mieć zgodę swojego króla i musiał zostać biskupem. Poza tym niepokoił się o los Benedykta, Jana i Barnaby, którzy za jego przyczyną udali się do Polski. Miał do nich wkrótce dołączyć, a zgody na wyjazd wciąż nie otrzymał.
Papież Sylwester II powierzył mu paliusz i zgodę na wyświęcenie na biskupa, więc Bruno ruszył w drogę do Magdeburga, by uzyskać święcenia biskupie. Jednak zarówno Henryk II, jak i sam arcybiskup Magdeburga okazali się temu nieprzychylni, widząc w Brunonie poplecznika Bolesława. Na zaszczytny tytuł czekał 2 lata, kontynuując spisywanie historii życia Adalberta, czyli świętego Wojciecha, męczennika i patrona Polski.
Bruno jednak nadal nie otrzymał zgody na wyjazd do Polski ze względu na stan wojny między Niemcami i krajem Polan.
Udał się zatem na Węgry, gdzie pełnił działalność misyjną, ale i spotykał się z biskupem Anastazym-Astrykiem. Dzięki tym kontaktom dowiedział się o męczeńskiej śmierci pięciu benedyktynów w okolicach Międzyrzecza. I to ostatecznie zdecydowało, że Bruno ruszył do Polski, na dwór księcia Bolesława. Ale i tam nie spotkał się z przychylnym przyjęciem...


Podobnie do "Wędrując przez równinę" tom drugi też jest bogato zdobiony ilustracjami Witolda Parzydło. Dają one wyobrażenie scen opisanych w książce.

Po raz kolejny Anna Lisowska - Niepokólczycka przeniosła czytelnika do początków historii państwa polskiego. Zrobiła to w bardzo wymowny i obrazowy sposób, zapewniając jednocześnie moc przeróżnych emocji, ale też przybliżając wartości, o których coraz bardziej zapominamy, albo uznajemy je za wady lub swoją małość. Zwróciła zatem uwagę na pokorę, męstwo, sprawiedliwość, odwagę, ale i posłuszeństwo. Wyobraźnia mocno działa podczas opisu drastycznych scen śmierci św. Wojciecha czy św. braci męczenników. Czytelnik lepiej w ten sposób rozumie, dlaczego kościół katolicki czci tych zakonników i uznaje za świętych. 

Przyznaję, że dzięki tej książce sporo się dowiedziałam, bo w trakcie lektury zgłębiałam teksty źródłowe lub historyczne, by poznać lepiej tamtą część historii Polski. Do tej pory na przykład nic nie wiedziałam o pierwszy polskich męczennikach. Byłam przekonana, że pierwszym był św. Wojciech, a to nieprawda, bo Wojciech był Czechem, którego swoi nie przyjęli, bo pochodził z niemiłego im rodu Sławnikowiców. Okazuje się, że pierwszymi polskimi męczennikami byli benedyktyni Izaak i Mateusz oraz ich pomocnik Kryspin. Są też pierwszymi pochodzącymi z Polski świętymi.

Bardzo polecam tę lekturę, nie tylko po to, by poznać kawał historii Polski, ale również po to, by uświadomić sobie początki chrześcijaństwa na naszych ziemiach i by powrócić do tego, co ważne, a nie małostkowe.

1/2022 (320 str.)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.