piątek, 31 grudnia 2021

"Wędrując przez równinę" Anny Lisowskiej - Niepokólczyckiej

W grudniu została mi podsunięta seria pt. "Jest tu chłopiec" Anny Lisowskiej - Niepokólczyckiej (B. - dziękuję). Wydawało mi się wtedy, że czytałam pierwszy tom, ale gdy się w niego zagłębiłam, niewiele mogłam sobie z lektury przypomnieć. Trylogię mamy w biblioteczce od wielu lat i musiała być wielokrotnie czytana od 1985 r., bo w wielu miejscach jest rozklejona. Nic dziwnego - jest napisana tak, że można ją polecić młodzieży i dorosłym. Seria związana jest z postacią św. Brunona, dzięki której czytelnik poznaje historię początków państwa pierwszego i męczeństwa św. Wojciecha.




Wędrując przez równinę w celu ewangelizacji pogan Bruno z Kwerfurtu wspomina swoje dzieciństwo, okres nauki oraz przyjaźń z cesarzem Otto III i postać Bolesława polskiego (Chrobrego).
Ojcem Brunona był graf Kwerfurtu. Chłopiec od najmłodszych lat przejawiał chęć do nauki i wytężonej pracy, zatem po osiągnięciu odpowiedniego wieku został posłany do szkoły w Magdeburgu, którą kierował filozof i teolog Geddon. Szkoła uchodziła za jedną z najbardziej renomowanych szkół w Europie. Wcześniej ukończył ją brat Adalbert, czyli Wojciech Sławnikowic, późniejszy święty biskup męczennik i patron Polski. W tym samym natomiast czasie uczył się w tej szkole Thietmar (znany później ze swoich kronik, dzięki którym znamy historię początków Państwa Polskiego), przedstawiony w książce jako powinowaty Brunona (Bruno, mimo że młodszy miał być wujkiem Thietmara).
Po ukończeniu kolejnych poziomów szkoły w Magdeburgu Bruno uzyskał tytuł kanonika i trafił na dwór cesarza Ottona III, z którym połączyła go bliska, przyjacielska relacja. Dlatego z orszakiem cesarskim Bruno przebył kawał Europy, wędrując z Niemiec do Rzymu i wielokrotnie słyszał o Bolesławie polskim i biskupie praskim Adalbercie, którego poznał osobiście na Awentynie.
Życie dworskie nie przypadło Brunonowi do gustu. Opuścił je i wstąpił do klasztoru benedyktynów św. Bonifacego i św. Aleksego na Awentynie, gdzie przyjął imię Bonifacy. Poznał tam eremitę Romualda, dzięki któremu doświadczył pustelniczego życia.

Pisarka w ciekawy sposób przedstawia świętość życia, ukazując ją na przykładzie świętych z tamtych czasów (św. Bruno, św. Wojciech, św. Romuald). Jest też sfabularyzowaną historią początków naszego kraju i niejako peanem zalet Bolesława Chrobrego, którym zauroczony był i darzył przyjaźnią Otto III. Dlatego cesarz nie dość, że sławił odwagę i mądrość Bolesława, to również chciał, by został jego następcą na tronie cesarskim. Być może dlatego chętnie spełniał jego prośby związane z ewangelizacją plemion słowiańskich oraz założeniem katedry w Gnieźnie. Obiecał również założenie kolejnej katedry, której siedzibą miał być Sandomierz. A za namową Brunona do Słowian wysłał konkretnych benedyktynów, do których dołączyć miał Bruno. Plany pokrzyżowała jednak nagła śmierć Ottona III...

Książka ma charakter powieści historycznej napisanej nieco archaicznym językiem, dzięki czemu autorka uzyskała konwencję ducha katolickiego przenoszącej do przełomu X i XI wieku i pozwalającej zrozumieć ówczesne nastroje społeczne. Przyznaję, że złagodziła w ten sposób charakter intryg knutych przez rzymian przeciw Ottonowi III. Pozwoliła też zrozumieć lepiej pustelniczą regułę benedyktynów, sposoby umartwiania się, ale i kary cielesne, którym poddani byli uczniowie szkoły w Magdeburgu.

Bardzo polecam nie tylko w świąteczny czas!

33/2021 (335 str.)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.