Nie ma co ukrywać, że jestem smakoszem pomidorów (pewnie się domyślacie po moim awatarze). Kiedyś wymądrzałam się na temat uprawy pomidorów, więc dziś czas pokazać, jakie pomidory mi wyrosły :)
Muszę przyznać, że tegoroczna pogoda bardzo sprzyja moim pomidorom. W ubiegłym roku nie zjedliśmy ani jednego pomidora z gruntu. Wyjątkiem jest niezawodna odmiana koktajlowa Koralik. Tego lata zrywam z gruntu kolejne pomidory malinowe z krzaków, po których nie widać, by na cokolwiek chorowały. Owoce też są ładne, choć małe :(Większość pomidorów rośnie jednak w tunelu. Skoro w Turcji pomidory uprawia się pod folią, dlaczego w zdecydowanie chłodniejszej Polsce też tego nie robić? ;) Osłony są potrzebne dla wielu odmian, by słońce ich nie poparzyło, a deszcze nie przyniosły ze sobą różnych chorób grzybowych.
Tyle udało mi się wczoraj narwać. To zbiór z tylko jednego dnia. Przy czym w środku nie ma pomidorów koktajlowych, bo te zrywamy i zjadamy przy okazji pobytu w ogródku lub bezpośrednio przed konsumpcją w sałatkach i salsach.
A co jest w środku tego koszyka? Hmmm bogactwo odmian, smaków, wielkości i kolorów. Spójrzcie sami.
Każdy znajdzie coś dla siebie :) Są klasyki w postaci Bawolich Serc, Maliniaków i San Marzano, a oprócz nich mnóstwo innych odmian. Z biegiem lat poza odmianami czerwonymi zgromadziłam pomidory żółte, pomarańczowe, czarne (moje ulubione) i zielone. Co do tych ostatnich to żal, że gdzieś zapodziałam książkę Fannie Flagg "Smażone zielone pomidory", bo teraz, mając zielone pomidory (odmianę zieloną, a nie pomidory niedojrzałe), chętnie zrobiłabym to tytułowe danie. A zielonych dużych pomidorów w zebrowej (zielono-żółtej) skórce wysypało nad wyraz dużo! Nic to - zrobię chutney z zielonych pomidorów z dużą ilością przypraw wschodnich ;)
Póki co w ubiegłym tygodniu zrobiłam pierwszą turę sosu pomidorowego. San Marzano suszę na bieżąco. Wczorajszy zbiór pomidorów poszedł w największej części na przecier pomidorowy. Gdy dojrzeją dynie, przyjdzie czas na chutney z dyni, pomidorów i jabłek. Kto wie? Może przyjdzie mi do głowy zupełnie nowe, inne połączenie.
W każdym razie jestem dumna ze swoich pomidorów i - może to zabrzmi nieskromnie - uważam się za człowieka, który zna się na ich smaku i uprawie.
Piękne pomidory. Też mam w szklarni. Ale nie aż tyle odmian. Pomidor nie jest taki prosty w obsłudze. Jeść wiecznie chce, ciągle mu czegoś brakuje, a to wapnia, a to magnezu, chorowite to to jak nie wiem co :) Ja od kilku lat zgłębiam ich tajemnice i ciągle coś mnie zaskakuje. Możesz być dumna, że są takie piękne i nie chorują. Czarnych pomidorów jeszcze nie jadłam.
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki mają smak.
Pomidor rzeczywiście jest dość wymagającą rośliną, ale wart zachodu :) Czarne pomidory - moim zdaniem - są najsmaczniejsze. Z reguły są to odmiany słodkie. U mnie dodatkowo soczyste. Lubię też zielone - kwaskowate i soczyste.
Usuń