piątek, 12 czerwca 2020

"Sto dni bez słońca" Wita Szostaka

Jak można przeczytać na okładce książki "Sto dni bez słońca", której autorem jest Wit Szostak, jest to "zjadliwa akademicka satyra" na środowisko akademickie. O tej książce usłyszałam kiedyś przy okazji pewnego studium przypadku i postanowiłam ją przeczytać. S. - dziękuję za pożyczenie 😊




Krakowski naukowiec-humanista, Lesław Srebroń, w ramach wymiany uniwersyteckiej trafia na Finnegany. Liczył na pracę w Oxfordzie, ewentualnie w Cambridge, ale los zsyła go do miejsca, gdzie rzadko świeci słońce - na archipelag zapomniany przez Boga i ludzi, którzy nawet nie nanieśli go na mapy. A jednak działa w nim środowisko naukowe zgrupowane przy tamtejszym uniwersytecie.
Poza pisaniem dzieła swojego życia - pionierskiej monografii na temat twórczości Filipa Włócznika, Srebroń ma tam prowadzić wykłady na temat twórczości pisarza, którego uważa za geniusza. A to za sprawą jego literackiego sznytu i językowego poloru.
Jego plany zostają jednak pokrzyżowane. Na miejscu okazuje się, że życie humanistów na Finneganach odbiega od wyobrażeń Srebronia. Naukowcy od czasu do czasu spotykają się na seminariach, ale większość czasu spędzają w pubach lub na spacerach po okolicy. Oddają się też rozrywkom seksualnym, które tłumaczone są jako badania naukowe. Mimo to Polak uważa, że został nagrodzony pobytem na wyspach. Poza tym analizuje na różne sposoby skierowane do niego wypowiedzi kolegów po fachu. Za każdym razem doszukuje się w nich ukrytego dna i interpretuje na swój charakterystyczny sposób, nie czując, że ludzie go po prostu zbywają i traktują jak dziwaka.

Muszę przyznać, że egocentryczna i narcystyczna osobowość Srebronia sprawiła, że z książką mierzyłam się przez 3 miesiące, co i rusz odkładając ją na długie tygodnie, by odpocząć od bohatera. Jest dla mnie niepojęte, jak bardzo trzeba być skupionym na sobie, by nie odbierać różnych sygnałów - dosadnych i takich nie wprost - jako przytyków w swoją stronę. Srebroń nie dość, że nic sobie z nich nie robi, to jeszcze doszukuje się podtekstów, które tłumaczy jako niesienie mu pomocy w zrozumieniu błędnie pojmowanych teorii lub dociekań.
Mężczyzna z łatwością etykietuje innych, nie widząc u siebie cech, które dostrzega u innych. Cóż - uważa się za podarunek zesłany przez los dla finnegańskiej elity humanistyki i wierzy w to, że ma do odegrania ważną rolę na Finneganach, niosąc ratunek dla cywilizacji Zachodu i będąc katalizatorem dla działań środowiska uczonych.

Przyznaję się - ledwo dobrnęłam do końca. Niestety z poczuciem, że wokół nas pojawia się coraz więcej takich ludzi - pysznych i narcystycznych.

23/2020 (464 str.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.