sobota, 4 marca 2017

Ekspresowe chili con carne z fasolą i "Wspomnienia w kolorze sepii"

Do tej pory jadłam chili con carne wykonane przez innych. I nadeszła pora na zrobienie tego amerykańskiego dania w mojej kuchni 😊 To szybkie, jednogarnkowe, smaczne i niezwykle aromatyczne danie. Do jego doprawiania używa się kminu rzymskiego, za którym ja nie przepadam i użyłam innych przypraw. Dodałam też zioło, które zwykle towarzyszy fasoli w moich daniach.




Składniki (na 2-3 porcje):

pół kiełbaski chorizo (dla podkręcenia smaku)

250 g mięsa mielonego (u mnie z indyka)
cebula
słoik przecieru pomidorowego
chili
2 ząbki czosnku
puszka fasoli lub 150 g suchej i wcześniej ugotowanej
pół puszki kukurydzy
łyżeczka nasion kolendry
2 ziarna zielonego kardamonu
2 łyżki słodkiego sosu chili
suszone jalapeno lub płatki chili
sól
pieprz
czubata łyżeczka cząbru

  1. Na rozgrzanej patelni podsmażyć chorizo.
  2. Cebulę pokroić w kostkę i dorzucić do chorizo. Zeszklić.
  3. Na patelnię wrzucić mięso mielone i od razu je rozdrobnić. Podsmażyć na jasny brązowy kolor.
  4. Wlać przecier pomidorowy i dorzucić rozdrobnione świeże chili.
  5. Nasiona kolendry, kardamon i suszone chili zmielić w moździerzu. Dorzucić na patelnię.
  6. Do dania wycisnąć czosnek.
  7. Gdy całość zawrze, dorzucić odcedzoną i opłukaną fasolę oraz kukurydzę.
  8. Całość pogotować ok. 10 od ponownego zawrzenia.
  9. Chili con carne doprawić do smaku solą, pieprzem i słodkim sosem chili.
  10. Podawać jako samodzielne danie lub z ryżem. Warto podać chili z kilkoma łyżkami śmietany dla złagodzenia ostrego smaku.



Kuchnia Ameryki Północnej 2017
https://weekendywdomuiogrodzie.blogspot.com/2017/02/nasiona-roslin-straczkowych-na-talerzu.html





"Wspomnienia w kolorze sepii" Anny J. Szepielak to trzecia przeczytana przeze książka Autorki.

W małym miasteczku w Małopolsce życie upływa niespiesznie i kręci się wokół prób kościelnego chóru oraz imprez organizowanych przez szkołę.
Joanna po rozstaniu z Tomkiem próbuje jakoś ułożyć sobie życie bez niego, a pomagają jej w tym siostra Janina oraz przyjaciółki Marta (główna bohaterka "Młyna nad Czarnym Potokiem") i Ewelina. Kobiety wspierają się nawzajem w różnych wyzwaniach.
Pewnego dnia Joanna wpada na pomysł, że z okazji chrztu siostrzeńca podaruje mu drzewo genealogiczne rodziny. Kłopot w tym, że ojciec oraz dziadkowie Joanny i Janiny już nie żyją. Prezent ma być niespodzianką dla wszystkich, więc Asia nie chce pytać nikogo o wspomnienia. Ale na swoim strychu odnajduje stare dokumenty. Zaciekawia ją brak nazwiska u prababci ze strony mamy i od tej pory koncentruje się na tej gałęzi rodziny. Marta radzi jej, by skorzystała też z zasobów internetu...
Powieść przeplatana jest scenami z życia Joanny we współczesności oraz historią jej przodków od 1903 r. Wątek poszukiwania antenatów kręci się na przemian z zamartwianiem się Asi o pieniądze na rachunki, ze spotkaniami z przyjaciółkami i rodziną oraz niedawno poznanym Filipem "ze snów". Mężczyzna budzi wspomnienia, ale też swego rodzaju niepokój, a jednocześnie przynosi ze sobą szczęście.

Jak to u Autorki bywa całość snuta jest niespiesznie, ale dość nastrojowo.
Książka poprzedzona jest pięknymi słowami ks. Jana Twardowskiego
"I nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą".

Zacytuję tu jeszcze samą Autorkę:
"Między swoimi zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie do człowieka pomocną dłoń – pomyślała nagle. – Po co komu wielki świat, kiedy ma się bliskich, pracę i dach nad głową?
Te słowa idealnie oddają nastrój książki, w której bliscy i dobrzy ludzie odgrywają najważniejszą rolę.

smacznego!
Przed i po
http://biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/p/cztery-pory-roku-2017.html
Wiosna



6 komentarzy:

  1. Sama jeszcze nie robiłam tego dania, ale może wreszcie zrobię skoro dajesz przepis :)

    Bardzo lubię powieści p. Anny - cudowne i z tajemnicami oraz fajnie powiązane dla uważnych czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danie polecam, choć Wam polecam mniej ostrą wersję.

      Ja w książkach p. Szepielak odnajduję jeszcze spokój :)

      Usuń
    2. Na pewno bez chili zrobię, bo nie używam go nigdy. Tylko pytanie - czy wtedy nie będzie zbyt słodko?

      Spokój i owszem, ale nigdy nie był dla mnie tak ważny jak wymienione wyżej atrakcje, które sprawiają, że te powieści są wysoko w moich rankingach :)

      Usuń
    3. Chili bez chili? ;) Polecam jednak dodać odrobinkę. Słodycz dania zależy od słodyczy pomidorów. Mój przecier nie był niczym doprawiany, więc by chili nie było kwaśne, dodałam słodki sos chili.

      W poprzedniej odpowiedzi napisałam "jeszcze spokój", bo tajemnice dla mnie też są istotne. Ale w odróżnieniu od innych autorów, u p. Szepielak powieści toczą się spokojnie, bez adrenaliny. Z tego powodu jej powieści mnie naprawdę odprężają.

      Usuń
    4. U mnie czasem przewrotnie... z powodu wyrostka, miewam problemy a wciąż nie jest tak źle żeby wycinać... ale jak kończyłam podstawówkę to było ostro i od tamtej pory uważam...
      Czyli najlepiej dodać chili w wersji sos? A jaki kupujesz/polecasz?

      Tu się zgodzę, są spokojne :) Dlatego w zależności od potrzeby i nastroju można wybrać różne książki... ze spokojem lub bez :)

      Usuń
    5. Rozumiem. Ja kiedyś jadałam b. ostre poprawy doprawiane habanero (10+ w 10-stopniowej skali ostrości) z własnej uprawy. Teraz zwykle używam jalapeno też z własnego ogródka, bo muszę uważać na gardło.
      Zdecydowanie polecam świeże chili. Teraz można kupić długie włoskie peperoncini, które nie są zbyt pikantne.
      Jeśli decydujesz się na kupno słodkiego sosu chili, to polecam tajski. Odradzam tao tao.

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.