niedziela, 8 lipca 2018

Czekowiśnia na zimę i "Kochając pana Danielsa"

Wczoraj (7 lipca) obchodzony był światowy Dzień Czekolady. Z tej okazji przygotowałam dla Was przepis na czekowiśnię - powidła wiśniowe z dodatkiem kakao. Zawierają wyłącznie 3 składniki i z powodzeniem zastąpią popularny krem, którym niektórzy rano smarują pieczywo. Wiśni w tym roku dostatek, więc można z nich przygotować prawdziwe i naturalne cuda 😊




Składniki (na 11 słoiczków o pojemności 210 ml):


3,5 kg wydrylowanych wiśni
3 czubate łyżeczki kakao
0,5 kg cukru

  1. Wiśnie umieścić w wysokim garnku o grubym dnie. Przykryć i zagotować, mieszając dwa razy do momentu zawrzenia (wiśnie mogą przywrzeć do dna pod wpływem swojego ciężaru).
  2. Zdjąć pokrywkę i gotować na palniku o małej mocy przez ok. godzinę. Odstawić. Nie przykrywać, bo gorące nadal będą parować.
  3. Następnego dnia znowu gotować wiśnie ok. godziny, mieszając od czasu do czasu.
  4. Kolejnego dnia zagotować, dodać kakao oraz cukier. Ponownie doprowadzić do wrzenia.
  5. Gotować całość do uzyskania żądanej konsystencji. Zazwyczaj sprawdzam ją, umieszczając odrobinę powideł na łyżeczce i pozwalając im się schłodzić. Jeśli zawartość łyżeczki nie spływa, powidła są gotowe.
  6. Gorące, ciągle wrzące powidła przekładać do wyparzonych słoiczków i od razu zakręcać.
  7. Odstawić słoiczki do powolnego schładzania.
  8. Przechowywać w piwnicy lub na dolnej półce w kuchennym regale.



Jeśli masz ciekawe przepisy na przetwory i chcesz się nimi podzielić, zapraszam do udziału w kolejnej edycji akcji kulinarnej "Róbmy przetwory!". Szczegóły po kliknięciu na baner niżej.


https://weekendywdomuiogrodzie.blogspot.com/2018/07/robmy-przetwory-5-zaproszenie-do-udziau.html
Zapraszam :)



Na lekturę książki Brittainy C. Cherry pt. "Kochając pana Danielsa" zdecydowałam się dzięki pozytywnym opiniom na różnych portalach czytelniczych.

19-letnia Ashlyn traci swą bliźniaczą siostrę, Gabrielle, która umiera na skutek poważnej choroby. Dziewczyna zmuszona jest wyjechać z domu matki w Chicago do ojca mieszkającego w Edgewood. Jest to dla niej trudne, bo ojciec objawiał się jedynie pod postacią kartek wysyłanych na urodziny bliźniaczek, a poza tym jest dyrektorem w liceum, do którego ma chodzić Ashlyn.
Przed rozpoczęciem roku szkolnego Ashlyn poznaje 22-letniego solistę zespołu Misja Romea. Ashlyn i Daniela łączy zamiłowanie do twórczości Szekspira oraz żałoba po kimś bliskim.
Wkrótce okazuje się, że Daniel jest podwładnym ojca Ashlyn i jej nauczycielem literatury... To kolejna kłoda rzucona im obojgu pod nogi przez życie. Jak sobie z tym poradzą? Czy pozwolą rozwijać się miłości, która ich połączyła? Są prawdziwymi bratnimi duszami, więc jak przyjdzie im funkcjonować w małym środowisku? Czy bliskość serc i zrozumienie siebie nawzajem będzie można podtrzymać w relacji uczennica-nauczyciel?

"Kochając pana Danielsa" to przede wszystkim książka o trudnej miłości. Ważny jest w niej też temat wyborów podejmowanych przez młodych ludzi. Nie mam tu na myśli wyłącznie Ashlyn i Daniela. Ashlyn trafia do domu, w którym poznaje partnerkę ojca oraz jej dzieci: zakompleksioną Hailey i Ryana, duszę towarzystwa. Wychowywani od pewnego czasu bez ojca i w obawie przed reakcją matki, ukrywają przed nią swoje prawdziwe ja i zainteresowania. Ryan żyje też z piętnem - niewypowiedzianym oskarżeniem za śmierć ojca. Oboje są przekonani, że szczera rozmowa z matką wniesie więcej szkody niż pożytku, dlatego obecność Ashlyn pozwala im się wygadać i znaleźć osobę, która ich zrozumie oraz zaakceptuje ich niekoniecznie słuszne wybory.

Przyznaję, że początkowo (gdy doszło do spotkania Ashlyn z Danielem) miałam ochotę odrzucić książkę i dać sobie z nią spokój. Miałam wrażenie, że autorka będzie grała na niskich emocjach i instynktach. Dopiero gdy okazało się, kim jest Daniel Daniels i fabuła stała się mocniej zakręcona, uznałam, że może warto książkę doczytać do końca.
Myślę, że gdyby nie wątek miłości uczennica-nauczyciel, książka nie miałabym elementu scalającego. Tak naprawdę to wokół niego odbywa się cała reszta. A szkoda, bo wątek zakazanej relacji nauczyciel - uczeń jest już oklepany. Dla mnie ważniejszy był epizod miłości i religijności Hailey potraktowany po macoszemu, bo górował mocny wątek związany z Ryanem. Oczekiwałam też szerszego i bardziej dogłębnego podejścia do roli Henry'ego i zawiązywania się bliskości między nim i Ashlyn.

Bardzo emocjonalna książka o miłości, dorastaniu, wyborach, pracy nad sobą, ale też tragediach, obwinianiu, naiwności i zaślepieniu.

52/2018 (432 str.)

C
wielka litera


u Darii
Lato / żółty



6 komentarzy:

  1. Czekodżem wiśniowy wyprodukowała teściowa - pychotka :)

    A 'Kochając pana Danielsa' to książka Cherry, w której najbardziej się zakochałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha ha ha :) To ja jak Twoja teściowa - korzystam z dobrodziejstw ogrodu i produkuję przetwory od rana do wieczora :)

      Usuń
  2. Już jakiś czas temu zauważyłam, że opinie na różnych portalach są często bardzo zachęcające, a po lekturze książki okazuje się, że niestety albo mój gust odbiega od upodobań osób piszących te opinie, albo są one po prostu nieszczere- dlatego wolę poszukać na blogach:) Zachęciłaś mnie opisem fabuły, ale wnioskuję z Twojego podsumowania, że autorka zmarnowała potencjał tej historii i generalnie raczej nie warto? Zawsze mi szkoda takich historii, bo sporo wątków można by ciekawie rozwinąć i stworzyć coś głębszego niż kolejną opowieść o zakazanej miłości dwojga młodych ludzi, nieco na wyrost pogłębianą jakąś rodzinną tragedią. A mogłabyś polecić jakiś tytuł, gdzie taki potencjał nie został zmarnowany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy autorka zmarnowała potencjał historii? Nie. Napisałam, że początkowo chciałam odrzucić książkę. Książka porusza wiele różnych wątków i to, co ważne się trochę rozmywa. Książka chwyta za serce, ale myślę, że autorka zyskałaby lepszy efekt, gdyby każdy z poruszonych wątków poruszyła bardziej dogłębnie w kilku książkach.
      Odnoszę wrażenie, że książki amerykańskich czy brytyjskich autorów spłycają problemy. Pod tym względem wolę książki polskich pisarzy. Mnie bardzo poruszyła pierwsza część "Wszystkich smaków życia" Agnieszki Olejnik pt. "Szczęście na wagę". Mocnych wrażeń dostarczają książki: "Zorkownia"Agnieszki Kalugi, "Córeczka" Liliany Fabisińskiej, "Motyl" Lisy Genovy czy "Moja siostra mieszka na kominku" Annabel Pitcher. Do myślenia o przyszłości daje lektura "Historii pszczół" Mai Lunde.

      Usuń
    2. Dzięki, zapisuję sobie te tytuły na listę do przeczytania i zapytam o nie przy okazji najbliższej wizyty w bibliotece :)

      Usuń
  3. "Kochając pana Danielsa" to jedna z moich ulubionych książek, głównie z powodu wątku Ryana. Bardzo emocjonalna, ale też pięknie opisana, tak... "czysto".
    Ja nie czułam niedosytu czy rozczarowania poszczególnymi wątkami. Dla mnie jedyna wada tej książki to to, że musiała się skończyć.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.