Pochmurna jesień i całe dnie w pracy sprawiają, że tęsknię za kolorami na talerzu. Dlatego w kuchni sięgam po składniki w kontrastowych kolorach. Zupa z zawartością soczewicy i chrupiącymi boczniakami jest nie tylko kolorowa, ale też sycąca i cudownie pachnąca. A dzięki zawartości rozgrzewających przypraw, idealnie nadaje się na jesienne chłody i słoty.
Składniki (na 3 porcje):
ok. pół kilograma dyni
200 ml pomarańczowej soczewicy
cebula
podsuszona chili
2 cm świeżego imbiru
płaska łyżeczka mielonego kminku
pół łyżeczki kozieradki
łyżeczka papryki w proszku
pak choi
5 boczniaków
sól
olej do smażenia
- Dynię obrać ze skórki, pokroić na kawałki, zalać ok. 100 ml wody i rozgotować. Długość gotowania zależy od wielkości kawałków i odmiany dyni. Ja użyłam Hokkaido ze swojego warzywnika, więc dyniową pulpę miałam po 20 minutach.
- Soczewicę dobrze wypłukać w kilku wodach.
- Cebulę obrać i pokroić w piórka.
- W garnku o grubym dnie rozgrzać łyżkę oleju. Wrzucić nań cebulę i zeszklić.
- Do cebuli dodać wypłukaną soczewicę, starty imbir, paprykę w proszku, kminek, kozieradkę, łyżeczkę soli, dynię oraz całą chili. Dolać do garnka 600 ml wody i zagotować. Uchylić pokrywkę, zmniejszyć moc palnika i gotować dalej.
- Pak choi rozdzielić na osobne liście i dobrze wypłukać.
- Ogonki liściowe pokroić na kawałki. Dodać do zupy po ok. 15 minutach gotowania (gdy soczewica będzie już miękka, a cebula zacznie się rozpadać).
- Zupę gotować jeszcze 5-7 minut (pak choi powinno zmięknąć).
- Na patelni rozgrzać łyżkę oleju. Podsmażyć na nim boczniaki pokrojone w paski.
- Tuż przed wyłączeniem palnika dodać rozdrobnione zielone części liści pak choi. Wymieszać. Doprawić do smaku solą.
- Zupę podawać z podsmażonymi boczniakami na wierzchu.
Okładka "Układanki" Natalii Nowak - Lewandowskiej mimo jesiennej słoty bardzo mi się spodobała i chętnie sięgnęłam po książkę.
Jakub Różański i jego bliźniacza siostra Julianna kilka lat temu wyprowadzili się z Łodzi i zamieszkali w Katowicach. Jakub pracuje jako policjant, a Julianna w miejscowej gazecie, dzięki czemu kobieta ma szybki dostęp do informacji o ważnych sprawach kryminalnych. Oboje są cenionymi fachowcami, ale też mają za sobą trudną przeszłość i utratę kogoś bliskiego. Oboje trwają w nowych związkach, które nie mają przed sobą przyszłości.
Ważną postacią "Układanki" jest nastoletnia córka Jakuba, Maja. Po stracie matki i wprowadzeniu się do domu macochy dziewczyna nie ma swojego miejsca, w którym czułaby się chciana. Dlatego sporo czasu spędza w niezbyt bezpiecznym miejscu dla równie samotnych i pogubionych młodych ludzi. Ojciec nie ma dla niej czasu, z macochą nie potrafi znaleźć wspólnego języka. Jako takie porozumienie łączy ją z ciotką Julianną, ale ta jest stale zabieganą dziennikarką i równie pokręconą kobietą.
Psychologia głównych postaci przedstawiona jest na tle wątku kryminalnego - w Lesie Murckowskim zostają znalezione kobiece kości. Od początku nie miałam wątpliwością, kto jest ofiarą, a kto sprawcą. Dlatego ten wątek uważam za niezbyt udany. Zabrakło mi w nim emocji poznawania kolejnych faktów. Skupiłam się więc na bohaterach, z których żaden nie jest przeciętnym człowiekiem i każdy ma swoje za uszami. Przez to postaci są barwne (choć bardziej działała tu moja wyobraźnia niż przedstawienie ich przez autorkę) i przy ich wielości nie miałam kłopotu z rozpoznaniem. Tęskniłam jednak za kimś "normalnym".
Byłam ciekawa epizodu nauczycielki, która miała wchodzić w niewłaściwe relacje z uczniami. Mam wrażenie, że autorka jakby zapomniała go dokończyć. Szkoda. Czytelnik poznał tylko zajawkę z jednej strony. Zabrakło konfrontacji i zakończenia.
Język książki - jak to w policji i dziennikarstwie kryminalnym bywa - jest dość wulgarny, więc nie miałam przyjemności z czytania. Współczułam jednak Mai - osamotnionej, wręcz porzuconej nastolatce. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie losów Julianny i Jakuba Maja znajdzie wsparcie i skuteczną pomoc. Dlatego chętnie sięgnę po drugą część "Układanki".
jesień/pomarańczowy |
Świetny pomysł! ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń