piątek, 11 października 2019

"Angielka" Julie Garwood

Okładka "Angielki" Julie Garwood nie porywa wyglądem, a jednak to jedna z tych książek, których nie chce się skończyć zbyt szybko, bo czerpie się dużą przyjemność z czytania. Pozory mylą 😉 Mnie ona towarzyszyła we wrześniu, ale do tej pory nie było okazji, by się podzielić wrażeniami.




Akcja książki rozgrywa się w XIII-wiecznej Szkocji.
Młodziutka Angielka, lady Joanna, właśnie dowiaduje się o śmierci męża. I w skrytości ducha cieszy się z tego.
Nadal jednak nie czuje się bezpieczna z powodu niecnych zamiarów króla Jana. W sukurs przychodzi jej brat, który aranżuje jej małżeństwo ze starszym dwóch szkockich rodów. Dziewczyna nie wydaje się przekonana, ale wychodzi za mąż, choć wciąż drży z przerażenia. Spokój ogrania ją, gdy poznaje imię męża (Gabriel), opiekuna kobiet.
Między małżonkami szybko rozwija się piękna miłość i wzajemna troskliwość. Z czasem lady Joanna zmienia kulturę bycia w szkockim donżonie męża i zyskuje szacunek swoich podwładnych.

Książka jest z gatunku romansu historycznego. Nie przepadam za tym za romansami, ale historyczne czytam chętnie. W "Angielce" ujęła mnie bogata i wciągająca fabuła opowiedziana po kobiecemu. W książce ważny jest wątek kobiecości i praw kobiet w średniowiecznym świecie. Temperamentna Joanna zmienia się w domu Gabriela z zahukanej dziewczyny w kobietę świadomą swojej siły. W ten sposób uwalnia się od wpajanego jej zdania, że kobieta jest stoi w hierarchii na samym końcu, że ważniejsze są od niej nawet osioł czy byk.

45/2019 (445 str.)

Zestaw 1




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.