poniedziałek, 25 grudnia 2023

"Spacer nad rzeką" Moniki A. Oleksy

Wieczory w ostatnim czasie spędzałam na lekturze książki, która od dawna znajduje się w mojej biblioteczce. Na jej okładce znalazłam informację, że akcja rozgrywa się w Kazimierzu Dolnym i przypomniał mi się pobyt w tym mieście ponad rok temu. Wspomnienia okazały się tak silne, że postanowiłam zobaczyć Kazimierz oczami innej osoby w książce pt. "Spacer nad Wisłą" Moniki A. Oleksy.




Zosia Rybicka i jej starszy o kilkanaście lat mąż Paweł oczekują dziecka. Paweł, szanowany lekarz w warszawskiej klinice, skutecznie namawia żonę na wyjazd do swojej rodziny do Kazimierza Dolnego, by tam spokojnie czekała na rozwiązanie, a z drugiej strony, by mieć pewność, że Zosia będzie w tym czasie dobrze zaopiekowana.
Kobieta szybko zyskuje sympatię teściów, a z czasem i twardej szwagierki.
Zimowe i wiosenne miesiące Zosia spędza na spacerach po miasteczku i wzdłuż Wisły w stronę Mięćmierza, gdzie mieszka nieco ekscentryczna Romana i Mikołaj, brat Pawła. I to ten mężczyzna jest powodem chmur zbierających się nad rodziną Rybickich. 

"Spacer nad rzeką" to książka o rodzinnych relacjach. Zosia wcześnie straciła mamę, więc Joanna, matka Pawła, urzeka ją swoim ciepłem i bezinteresowną miłością, jaką obdarza swoich synów i męża Jana. Teść jest dla niej wzorem ojca - kochającym, ale i wymagającym.
Przybycie Zosi do Doktorówki, czyli domu doktorostwa Rybickich, rozdrapuje stare, rodzinne rany i wspomnienia związane z pierwszą żoną Piotra. Dla Zosi Julia jest postacią, którą chce poznać pośmiertnie. Rodzina niechętnie chce rozmawiać o Julii, ale na szczęście w Kazimierzu mieszka sporo osób, które ją poznały, a Doktorówkę odwiedza czasem jej brat. Poznawanie historii Julii prowadzi Zosię do ciemnej strony historii Doktorówki, a niespodziewany przyjazd Mikołaja, brata Pawła, wznieca emocje sprzed lat.
Rodzina Rybickich jest tu przykładem rodzin, które nie do końca rozwiązały swoje problemy, a raczej zamiotły je pod dywan, gdy doszło do rodzinnej tragedii. Czasem wydaje nam się, że tak łatwiej, że tak jest lepiej i że czas uleczy rany lub pozwoli zapomnieć. Jednak niespodziewane pojawienie się Mikołaja przy świątecznym stole i jego nieodpowiedzialne zachowanie względem swojej żony i syna staje się powodem cichych dni między Joanną a Janem. Joannę wiedzie matczyna miłość, która wszystko wybacza. Jana z kolei złości zuchwałość, nieodpowiedzialność i egoizm syna. Obojgu trudno zrozumieć, jak różni są ich synowie. Wychowywali się razem, zwykle w zgodzie i zrozumieniu. W dorosłym życiu ich drogi się rozeszły. Jeden poszedł w ślady ojca, zostając lekarzem i szybko decydując się na małżeństwo. Drugi zostaje zmuszony do małżeństwa, gdy okazuje się, że Bożenka jest w ciąży i wciąż wiedzie życie lekkoducha. Bracia jeszcze bardziej się poróżnili , gdy w Doktorówce zamieszkała Julia.
Rodzinne żale, niepozałatwiane i niewyjaśnione sprawy, muszą się kiedyś wylać. W książce tym czasem jest zamieszkanie Zosi w Doktorówce. Rodzina powoli dojrzewa, by wyznać sobie prawdę, wylać wzbierające żale i rozwiązać sporne kwestie.
"Spacer nad rzeką" to też książka, która pokazuje, że w związku zawsze jedno kocha bardziej. I dlatego bardziej cierpi, gdy to drugie okaże się słabsze lub nielojalne.

Jak wspomniałam we wstępie Monika A. Oleksa przenosi nas do urokliwego Kazimierza Dolnego, zaprasza czytelników do spacerów nad Wisłą, teraz wzdłuż przygotowanej promenady, na zakupy na Mały Rynek, na wspięcie się na Górę Trzech Krzyży, by podziwiać panoramę miasta i zakola Wisły. Książka swoją aurą i spokojem przypomina piękno Kazimierza nad Wisłą. Dlatego zachęcam do lektury.

35/2023 (500 str.)


Kazimierz Dolny odwiedziłam jesienią 2022 r. Widziałam zatem charakterystyczną na kazimierskiego rynku studnię, ruiny zamku, basztę. Podziwiałam zakola Wisły z góry zamkowej i Góry Trzech Krzyży. Byłam na kazimierskim cmentarzu, by dotrzeć do Dębu Kazimierza Wielkiego, a potem zejść do miasta wąwozami Głęboczyzna i Plebanka. W książce zabrakło mi spacerów Zosi wąwozami, które są tak charakterystyczne dla samego miasteczka i okolic.

Wklejam tu zatem kilka fotografii, miło wspominając październikową sobotę poprzedniego roku.

Rynek w Kazimierzu Dolnym; przy Rynku warto zakupić regionalne piwo; wszystkie trzy rodzaje smakują obłędnie

baszta zamkowa w Kazimierzu Dolnym

Kościół farny widziany z ruin zamku

Ruiny romańskiego zamku w Kazimierzu Dolnym

Widok na Wisłę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.