Pesto z bazylii do niedawna było dla mnie zupełnie niejadalne - gorzkie i dziwne w smaku. Dlatego dotychczas robiłam z natki pietruszki i rukoli. Kiedyś wykosztowałam się na orzeszki piniowe, by zrobić prawdziwe włoskie pesto, a okazało się znów niejadalne. Wiosną tego roku przekonałam się do niego za sprawą jednej z warszawskich restauracji - pesto było genialne! I ponownie postanowiłam je zrobić. Po wielu próbach uznałam, że problem tkwi w użytym tłuszczu i orzechach. Gdy zamieniłam oliwę dobrym, polskim olejem lnianym z tłoczenia na zimno i orzechami ziemnymi, które mają lekko słodki smak, zakochałam się w pesto z bazylii😍
Składniki:
porządna garść liści bazylii
garść orzechów ziemnych
szczypta soli
ząbek czosnku
dobry olej lniany
łyżeczka octu jabłkowego (mnie bardziej odpowiada niż sok z cytryny)
- Osuszone liście bazylii porwać na kawałki i wrzucić do wysokiego naczynia.
- Do bazylii dodać sól, orzechy i ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę. Wlać ok. dwóch łyżek oliwy. Całość rozdrobnić ręcznym blenderem.
- Cały czas miksując, dolewać stopniowo oliwę aż do uzyskania oczekiwanej konsystencji.
- Na koniec dodać ocet i dokładnie wymieszać.
Pesto może być dodatkiem do sałatek, kanapek lub dań głównych.
Lubię książki Joanne Harris za ich unikatową atmosferę i scenerię. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po drugą część sfilmowanej "Czekolady", czyli "Rubinowe czółenka".
Minęły 4 lata. Vianne i Anouk Rocher mieszkają na Montmartre w Paryżu. Posługują się innymi imionami i zmieniły nazwisko. I choć Vianne postanowiła zrezygnować ze swych cudownych zdolności, wciąż zajmuje się prowadzeniem sklepu z czekoladą. Nie wychodzi ona jednak spod jej rąk. Być może dlatego, że kobieta nie chce się wyróżniać w sąsiedztwie (zrezygnowała z chodzenia w kolorowych szpilkach i oryginalnych strojach), a poza tym zajmuje się swoją drugą córką, która mając prawie 4 lata, nie potrafi chodzić sama i nie mówi.
Taka zmiana w matce nie do końca odpowiada Anouk, która przeżywa na nowo nieudane relacje z rówieśnikami. Koleżanki wykorzystują też odmienność jej siostry.
Wkrótce trafia do nich tajemnicza Zozie de l'Alba, o której czytelnik wie (a bohaterki nie), że po raz kolejny używa cudzego nazwiska. Zozie rozsiewa wokół siebie czar, który sprawia, że jest lubiana przez ludzi, a ci jej ufają. Z czasem Zozie staje się powiernicą Anouk. Na własną rękę poznaje też przeszłość Vianne. Dzięki temu i czytelnik dowiaduje się, jak wyglądało dzieciństwo Vianne. Kobieta sprawia, że Vianne zaczyna własnoręcznie wyrabiać czekoladki do chocolaterie, która staje się nareszcie rentowna.
Nie wszyscy jednak lubią Zozie...
Autorka zadbała o odpowiedni klimat małomiasteczkowej społeczności, z zaletami i przywarami bohaterów. Tak skonstruowała fabułę, że - mimo poznania jej przeszłości - nie potrafiłam zidentyfikować planów Zozie i jednoznacznie określić, czy chce pomóc, czy też zamieszać w życiu Vianne, dopóki nie zdecydowała się na pewien krok w stosunku do Anouk.
Czytając książkę, przeżywałam razem z Anouk jej kłopoty z koleżankami, od których wyraźnie się różniła. Współczułam jej, a jednocześnie byłam pod wrażeniem jej dojrzałości i podejścia do siostry. Ta dojrzałość nie była jednak wystarczająca, by przewidzieć plany Zozie i zadbać o swoje bezpieczeństwo. Dziewczynka lgnęła do niej jak do lepu, żądna zainteresowania, czułości i babskich pogaduszek.
Ładnie, choć niecodziennie opowiedziana historia. Wolałabym jednak, by była osadzona we wcześniejszych czasach, a nie erze telefonów komórkowych.
47/2018 (504 str.)
u Darii |
zatytułuj |
lato/kolorowy czerwiec |
Świetny przepis :) Muszę zrobić :)
OdpowiedzUsuń