sobota, 30 stycznia 2021

"Aleja Siódmego Anioła" Renaty Kosin

"Aleja Siódmego Anioła" Renaty Kosin czekała na swoją kolej kilka lat. I tej zimy się doczekała. To moje trzecie spotkanie z autorką - po "Tajemnicach Luizy Bein" i "Kołysance dla Rosalie". I - okazuje się - że zupełnie inne od poprzednich.




Julia jest projektantką i wykonawczynią sklepowych witryn. Myśli o sobie jak o Królowej Śniegu o zimnym sercu, w którym nie ma miejsca na ciepłe uczucia. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i kobieta po raz kolejny zapada się w siebie i odmawia przygotowywania dekoracji świątecznych.
Jednak pewnego dnia wybiera się do sklepu meblowego przeniesionego w rzadko uczęszczany zakątek miasta. A tam rzuca się jej w oczy sekretarzyk, który jakby domagał się poświęcenia mu uwagi. A z sekretarzyka wypada list z prośbą o pióro anioła...

Tak, jak napisałam wyżej, jest to zupełnie inna powieść od dotychczas przeze mnie czytanych, które wyszły spod pióra Renaty Kosin. Jest przede wszystkim bardzo smutna. A to za sprawą dwóch wiodących wątków - historii samej Julii oraz rodziny jednego z jej zleceniodawców. Nie ma w niej miejsca na poczucie humoru, na ciepłą lub wesołą świąteczną historyjkę. Nie ma w niej nawet jakiejś rozbudowanej akcji. Powieść jest przesycona smutkiem i żalem z powodu straty kogoś bliskiego,. Dużo w niej tęsknoty, przemyśleń i emocji związanych z poczuciem samotności. Niemal każda karta książki tchnie smutkiem i przygnębieniem. 
Główna bohaterka nie przekonała mnie do siebie. Mimo tego, że miała siebie za Królową Śniegu, mnie się wydawała nijaka i zwyczajnie nudna. Denerwowało mnie to jej myślenie o sobie jak o osobie wyzutej z dobrych emocji i takiej, która musi coś odpokutować i ponieść karę za coś, co zrobiła w przeszłości. Miałam wrażenie, że jest to coś na siłę. Zresztą zakończenie takie się właśnie okazało. Nudziło mnie też jej przechadzanie się alejami w parku z posągami aniołów i szukania tam towarzystwa równie zimnych postaci i odpowiedzi na swoje pytania.
Piękna natomiast jest historia Antoniego. Wydaje mi się jednak jakoś nieporadnie przedstawiona.

Cieszę się, że książkę przeczytałam po Świętach, bo zdecydowanie nie jest to lektura na czas, który kojarzy nam się ciepło, rodzinnie i radośnie. I szukam kolejnej książki Renaty Kosin, by poprawić sobie zdanie o pisarce 😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.