Za oknem deszcz, szaro, buro i ponuro, więc w czasie śniadania postawiłam na ciepłe kolory i cudowny zapach. Stąd pomysł na placki. W lodówce znalazłam resztkę zapomnianego serka, zaś na paterze z owocami przejrzałego banana, który złagodził gorycz razowej mąki owsianej. Kilka innych składników i za chwilę w mieszkaniu zapachniało, a na talerzu zagościło słońce.
Składniki (na ok. 10 placków):
120 g razowej mąki owsianej
2 jaja
100 g zmielonego sera
dojrzały banan
łyżeczka brązowego cukru
pół łyżeczki proszku do pieczenia
ok. 50 ml mleka
olej do smażenia
- Mąkę, twarożek, jajka, proszek, cukier i kawałki banana zmiksować na jednolitą masę. Tę czynność wykonał za mnie malakser.
- Dolewać stopniowo mleko do uzyskania konsystencji kwaśnej śmietany.
- Wykładać po półtorej łyżki masy na rozgrzany na patelni olej. Smażyć placki z obu stron na złoty kolor.
Podawać gorące z jogurtem greckim, konfiturą lub dżemem.
"A potem przyszła wiosna" to kolejna ujmująca książka Agnieszki Olejnik. Tym razem Tatr jest mniej, nie ma też przystojniaka podobnego do Roberta Redforda, ale pojawia się epizod z gorzką żołądkową i kłopot zachlapanych szyb od zlewu pod oknem. Do rzeczy jednak...
Pola (a właściwie Kasia), aktorka z dwóch znanych seriali mieszka od czterech lat z Grzegorzem, również aktorem, ale o większych ambicjach. Pola odziedziczyła po swej zmarłej ciotce trzypokojowe mieszkanie prawie w centrum Warszawy. To był idealny moment na wyprowadzenie się Kaśki z domu matki, z którą od wielu lat się nie dogadywały.
Życie aktorki grającej w serialach jest dość intensywne i to, co ważne, często gdzieś umyka i nie zostaje przez nią zauważone. Do tego na każdym kroku czyha jakiś paparazzi z nieodłącznym aparatem, a potem otoczenie kipi od plotek powstałych po ukazaniu się kolejnych zdjęć i informacji w tabloidach i witrynach w internecie. Z nich to Pola dowiaduje się, że Grzegorza łączy namiętny romans z zamężną modelką.
Pola, która nie potrafi żyć bez miłości, pogrąża się w apatii i ogromnej depresji, a z czasem postanawia popełnić samobójstwo. Dwukrotnie przeszkadza jej w tym chodzący za nią paparazzo, który po drugiej próbie samobójczej wywozi ją na wieś, do domu swego ojca. Tam, w spokojnej i przyjaznej atmosferze roztaczanej przez Stefana (ojca paparazzo Konrada) kobieta powoli dochodzi do siebie, zaczyna jeść i z czasem nabiera również ochoty na porozumiewanie się z ludźmi. Punktem kulminacyjnym staje się przygarnięcie w zimowy dzień suki potrzebującej ludzkiej pomocy.
Na wsi Pola staje się z powrotem Kasią, kobietą mającą marzenie życia w spokoju, w domu z ogródkiem, z kochaną osobą. Ale zanim dojdzie do realizacji marzeń, kobieta musi się zmierzyć z przeszłością, w której na zawsze zakazano mówić o tragedii, mającej niezwykły wpływ na jej obecne życie. Pola, chcąc sobie poradzić z tym, co zakazane, "wypowiada" to w swoich wierszach. To one sprawiają, że Konrad zaczyna inaczej patrzeć na poranioną czymś Polę i za wszelką cenę próbuje ją zrozumieć, by odnaleźć w niej dawno pogrzebaną Kasię.
Pola znajduje pocieszenie i zrozumienie w domu pana Stefana, który żyje niespiesznie i dzięki temu kobieta ma czas na poskładanie potrzaskanych cegiełek swojego życia. Życie na wsi daje Poli to, co uświadamia sobie w pewnym momencie Konrad, co jakiś czas przyjeżdżający do ojca - powrót na wieś ustawia (...) zawsze właściwą optykę – dopiero stąd, zza tego prostego drewnianego stołu widać było wyraźnie, co jest śmieszne i gówno warte, gdzie zaczyna się skurwysyństwo, gdzie dziecinada, czego nie należy robić.
Niezwykle pomocna dla Poli i Konrada jest również Ulka, bezzębna, starsza pani doktor, jak Stefan żyjąca na odludziu i niegdyś równie pokrzywdzona jak Pola. Młodsza kobieta ma jednak przed sobą dużo czasu, jest jeszcze na tyle młoda, by jeśli tylko będzie chcieć, ułożyć sobie życie. Ulka przestrzega Polę, by nie popełniła tego samego błędu, co ona kiedyś, więc wypowiada znamienne słowa: Nie będę ci tu prawić kazań. Powiem tylko, jaki popełniłam błąd. Za późno zrozumiałam, że mam prawo spróbować jeszcze raz. W końcu wybaczyłam sobie i pogodziłam się z życiem, owszem, po śmierci siostry przeniosłam się tutaj, zaczęłam leczyć w ośrodku zdrowia w Mikołkach i nauczyłam się dobrego, spokojnego szczęścia. Ale można było wcześniej. Bez tych blizn na łbie, bez tej szczerbatej gęby. Może nawet znalazłabym jeszcze miłość. Bo jak tak patrzę wstecz, wiesz…? To chyba tylko tego nie dało się niczym zastąpić. Niczym.
W odróżnieniu od innych przeczytanych przeze mnie książek Agnieszki Olejnik ("Szczęście na wagę", "Ławeczka pod bzem"), "A potem przyszła wiosna" jest prawie w całości niezwykle smutna. Bywają momenty humorystyczne, ale to tylko kilkuzdaniowe epizody. Wychowanie bez ojca, życie z matką alkoholiczką, szukanie na siłę troski i miłości u innych, śmierć i obwinianie się za nią, a potem życie na świeczniku i w świetle fleszy - to wszystko sprawia, że książka do łatwych nie należy. Piękny język polski Autorki sprawia jednak, że książkę czyta się jednym tchem. A ciekawie i intrygująco zbudowana fabuła kusi do czytania nawet kosztem cennego snu.
A |
sepia |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.