niedziela, 29 października 2023

"Wiatrołomy" Roberta Małeckiego

Gdy nadmiar obowiązków i otwieranie nowych projektów pod koniec realizacji starych osłabia odporność i człowieka dopada choróbsko, które ścina z nóg, na ratunek książkofilowi przychodzi portal Czytaj PL. W tym roku akcja darmowych książek i audiobooków na jesień rozpoczęła się wcześniej. Wśród nich znalazłam kolejny kryminał Roberta Małeckiego pt. "Wiatrołomy". Ciągły ból głowy i zapalenie spojówek nie pozwala czytać, ale od czego jest wersja audiobookowa? 😉😀




"Zbrodnia doskonała nie istnieje" - to powiedzenie, które pojawia się w książce, ale też jest podstawą istnienia Archiwów X. 
Na początku lat 90-tych z ogrodu domu jednorodzinnego zniknął dwumiesięczny Filip Witberg. Akcja poszukiwawcza kończy się fiaskiem.

Po niemal 30 latach z bydgoskiego Archiwum X przybywa do Grudziądza dwójka komisarzy: Maria Herman i Olgierd Borewicz, nazywa przez kolegów pseudonimem 07 w nawiązaniu do nazwiska telewizyjnego bohatera serialu kryminalnego z lat 70-tych i 80-tych. Postanawiają rozwiązać zagadkę porwanego chłopca, skuszeni spotkaniem z ojcem, który nie pogodził się ze stratą syna. Po przyjeździe na miejsce okazuje się, że Witberg od kilku dni nie wraca z psem do domu. Wkrótce potem Lucyna Witberg znajduje smycz i szelki labradora w ogrodzie. A ciało mężczyzny zostaje odnalezione w okolicy w wiatrołomach. Sekcja zwłok daje powód do otwarcia nowego śledztwa.

Śmierć Witberga i porwanie chłopca 30 lat wcześniej mają wspólne punkty zaczepienia. Jednak naciski z góry nie pozwalają na współpracę policji w Grudziądzu z komisarzami z Bydgoszczy. Jest to tak dziwne, że mocno zastanawia policjantów z obu grup liczących na pomoc emerytowanego już policjanta zajmującego się tą sprawą wtedy i planującego napisać reportaż na ten temat teraz.
Tym razem jednak wydaje się, że poznanie prawdy sprzed lat i ukaranie winnych staną się faktem. Ktoś jednak będzie bardzo utrudniał im to śledztwo.

Robert Małecki znów prowadzi czytelnika przez wiele zawiłych ścieżek. I mimo to, że dzięki prologowi łatwo domyśleć się, kto porwał Filipa Witberga, śledztwo w sprawie śmierci jego ojca powoduje, że czytelnik czyta/słucha książkę do samego końca. Po drodze pojawia się mnóstwo nieprzewidzianych, a jednak dopracowanych pisarsko wypadków. Bardzo urozmaicają one ten kryminał i pozwalają skupić się na psychologicznych jego walorach.

I tak Herman i Borewicz muszą zmagać się nie tylko z tajnikami śledztwa, ale dodatkowo ze swoimi cieniami z przeszłości. W Marii Herman odnawia się pytanie, dlaczego matka nigdy jej nie kochała, dlaczego nie uśmiechała się do niej, dlaczego ją odpychała i nie pozwalała na wspólne zabawy. I dlaczego ojciec bronił matkę i oszukiwał Marię, że matka ją kocha?
Poza tym Herman przeszła terapię związaną z uzależnieniem od hazardu i wciąż spłaca zaciągnięte długi. A poznanie chłopaka, który jest obecnie w sytuacji, w jakiej ona kiedyś się znalazła, przypomina o chorobie i boleśnie uświadamia ogrom długów.
Borewicz z kolei kiedyś zbratał się z kolegą po fachu, który odszedł z policji. Nie musi jednak wiązać końca z końcem, bo pozostał przy dorabianiu na ludziach, którzy szukają doznań. A że Borewicz łatwo się w to wkręcił i wszedł w podwójną rolę, stary policjant ma na niego haka i zaczyna go szantażować, co powoduje, że Borewiczowi trudno skupić się na śledztwie. W dodatku martwi się o córeczkę i mocno przeżywa coraz częstsze telefony od zazdrosnej żony, najwyraźniej będącej w depresji poporodowej.

Gdy zobaczyłam kilkanaście godzin przeznaczonych na odsłuchanie audiobooka, najpierw się przeraziłam, a potem uznałam "A co mi tam! I tak leżę i nic nie mogę zrobić." Później jeszcze zobaczyłam nazwisko czytającego: Przemysław Bluszcz i już wiedziałam, że czeka mnie wokalno-literacka przyjemność 😊 Ale takich doznań, jakie zaserwował mi tym razem Robert Małecki się nie spodziewałam! "Wiatrołomy" mają wszystkie cechy dobrego kryminału. Ale ponieważ prowadzone są w nich 2 równoległe śledztwa, chwilami czytelnik czuje się jak na rollercoasterze. Już prolog zwala z nóg zimnym opisem drastycznej sceny. A potem śledztwo prowadzi krętymi ścieżkami przez wynajmowane sioło dawnego gangstera, który niedawno wyszedł z więzienia, do mieszkań ludzi mocniej lub słabiej związanych z porwaniem Filipka.
Tylko jednak scena nie do końca mi się zgadza, więc pewnie wrócę do niej jeszcze, bo mnie intryguje i może coś przegapiłam przy odsłuchiwaniu albo zdrzemnęłam się w istotnym miejscu książki...

W każdym razie polecam nową serię Roberta Małeckiego i gratuluję pisarzowi nawiązania współpracy z Wydawnictwem Literackim.

29/2023 (512 str.)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.