piątek, 29 czerwca 2018

Sałatka z bobu na ciepło i "Obłoki Fergany"

Sezon na bób trwa od pewnego czasu, więc i u mnie pojawia się on na talerzu. Dziś w aromatycznej wersji na ciepło z dodatkiem chrupiących składników. W cieplejsze dni taka sałatka może zastąpić danie główne.




Składniki:

ok. ćwierć kilograma obgotowanego wcześniej bobu
kilka plasterków aromatycznej kiełbasy (salami, chorizo, jałowcowa)
mała cebulka
12 pomidorków koktajlowych
pół żółtej papryki
2 łyżki dobrego oleju (np. lnianego)
łyżka octu jabłkowego
łyżka słodkiego sosu chili
garść świeżej kolendry
łyżka oleju do smażenia


  1. Bób obsmażyć na rozgrzanym oleju.
  2. Do bobu dorzucić cebulę pokrojoną w piórka lub grubą kostkę i plasterki kiełbasy. Podgrzewać do zeszklenia cebuli.
  3. Bób, cebulę i kiełbasę przerzucić do salaterki.
  4. Dodać do nich paprykę pokrojoną w kostkę i połówki pomidorków.
  5. Doprawić olejem, octem i sosem chili.
  6. Na koniec dodać posiekaną natkę kozieradki.






Reportaż Przemysława Chwały pt. "Obłoki Fergany" jest opisem podróży autora i życia Kirgizów i Uzbeków, głównie w Kirgistanie.

Przyznaję, że czytając ten reportaż, nie mogłam oprzeć się porównaniom książki ze swoją podróżą do Kazachstanu kilka miesięcy temu. Doświadczyłam przesadnego legitymowania, prześwietlania, przeglądania zawartości plecaka. Domyślam się też, jak czuł się autor wśród ludzi o innym typie urody, innej religii i innym sposobie ubierania się. Pewnie za nim też się oglądano na ulicach i wyśmiewano się, gdy kupowało się coś, porozumiewając się czasami na migi. Ciekawa jestem, jak smakuje lepioszka w Kirgistanie. Po zdjęciach mogę jedynie przyznać, że jest grubsza niż w Kazachstanie.

P. Chwała sporo czasu spędził z koczownikami i zwykłymi ludźmi, którzy z jednej strony tęsknią za stabilizacją, jaką dawała im polityka ZSSR, a z drugiej - mają obecnie wrażenie, że przywożenie z Rosji nowego stylu życia zabija ich tradycję i sprawia, że młodzi wybierają wygodniejsze życie w mieście i z murowanym dachem nad głową.

Autor wiele stron poświęca koniom, które są cenionym w świecie dobrem narodowym, ale też podstawą życia każdego koczownika, bo "bez koni człowiek nie byłby w stanie pójść w góry".
Z reportażu wynika, że mieszkańcy Kirgizi nie są zbyt religijni, choć podatni na różne nowinki związane z wiarą. Panuje tam "zaskakująca wolność religijna", która wywołana jest tzw. "głodem wiary", prowadzącym do mieszania różnych zwyczajów, np. modlitwa do Allaha w obrządku chrześcijańskim. Być może jest to efekt ateizmu powszechnego na tych terenach w dawnym ZSRR. Choć z drugiej strony Uzbecy w Kirgistanie nadal przestrzegają rygorystycznie norm islamu, wyznaczającego im sposób zachowań i codziennego postępowania.
Z kart książka wyczuwa się rozżalenie ludów zamieszkujących Centralną Azję co do sposobu i efektu podziału granic przy wytyczaniu nowych postsowieckich państw. Ludzie nie są też pewni jutra, zabrakło im dawnej stabilizacji, a rzeczywistość pokazuje, że życie w Kirgistanie jest coraz trudniejsze i skutkuje coraz większą biedą.

Z uśmiechem czytałam, że Kirgizi i Uzbecy pozostali po rozpadzie Związku Radzieckiego w Kirgistanie mają podobne do Polaków powiedzenia, np. "służba nie drużba" czy przesądy (np. stawanie na progu).
W reportażu nie zabrakło również polskiego pierwiastka.
A wszystko napisane ładnym, poprawnym i starannym językiem.

48/2018 (304 str.)


http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2018/01/podsumowanie-wyzwania-czytelniczego.html
u Darii
zatytułuj



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.