Od wczoraj mamy astronomiczną zimę, co jakoś umknęło mi w przedświątecznym rozgardiaszu i zamykaniu roku w firmie. Każdego dnia praca w kuchni wre. Już nie ma czasu na testowanie nowych przepisów, ale robienie starych, wypróbowanych potraw. Do nich należy farsz z soczewicy, który wykorzystuje się do zrobienia uszek. Mnie na ich lepienie brak czasu i cierpliwości, więc wolałam zrobić pierogi. Od siebie dodałam w tym roku wędzone śliwki, które bardzo lubię i które dają zaskakujący smak i aromat pierogom.
Składniki (na ok. 70 pierogów):
Ciasto
500 g mąki pszennej
280 ml gorącej wody
pół łyżeczki soli
Farsz
300 g zielonej soczewicy
4-5 ząbków czosnku
pół łyżeczki suszonego tymianku
5-6 śliwek wędzonych
sól
- Soczewicę wypłukać i moczyć przez dwie godziny w letniej wodzie.
- Odlać wodę i wlać świeżą w stosunku objętościowym 1 porcja soczewicy na 3 porcje wody.
- Zagotować soczewicę, zmniejszyć ogień i gotować do miękkości.
- Odlać wodę i od razu dodać tymianek. Wymieszać. Odstawić do schłodzenia.
- Do soczewicy zetrzeć czosnek.
- Całość zmiksować (na gładką masę, gdy decydujemy się na uszka, na grudkowatą - gdy robimy pierogi).
- Do farszu dodać pokrojony na drobno miąższ z wędzonych śliwek.
- Doprawić solą. Dokładnie wymieszać i przykryć, by soczewica się nie zeschła.
- Mąkę wymieszać z solą.
- Wyrabiać ciasto, stopniowo dolewając gorącą wodę. Uważać, by się nie poparzyć! Ciasto po wyrobieniu powinno być gładkie i elastyczne.
- Ciasto podzielić na 4 części. Każdą rozwałkować na cienki (2 mm) placek na blacie oprószonym mąką. Nie należy sypać zbyt dużo mąki, bo pierogi nie będą chciały się lepić. Lepiej podsypywać mąkę stopniowo.
- Wykrawać kubkiem koliste placki. Ja najpierw zużywam ciasto do zrobienia wszystkich możliwych placków, a dopiero potem biorę się za lepienie pierogów. Placki można kłaść jeden na drugim na kilku stertach, by nie obsychały.
- Ścinki ciasta połączyć i wyrobić na gładkie ciasto, by je ponownie rozwałkować i wykroić placki.
- Przygotować miseczkę z przegotowaną wodą i pędzelkiem.
- Na środku każdego placka kłaść łyżką farsz, posmarować wodą brzegi placka, składać ciasto i zaklejać brzegi dowolną techniką.
- Pierogi gotować partiami w osolonym wrzątku. Od momentu wypłynięcia na wierzch ok. 2 minut.
- Wyjąć pierogi na durszlak i polać zimną przegotowaną lub przefiltrowaną wodą.
- Przełożyć na talerz, by ostygły, a potem na kolejny talerz, dbając o to, by się nie zdeformowały.
- Najlepiej smakują po podsmażeniu na rozgrzanym oleju.
Czasu na czytanie zrobiło się mniej, ale w podróży udało mi się przeczytać ostatnio książkę Nataszy Sochy "Biuro Przesyłek Niedoręczonych" z bardzo zimową okładką.
Na krótko przed Świętami Bożego Narodzenia Zuzanna wyprowadza się od matki i trafia do Miasteczka, w którym zatrudnia się w Biurze Przesyłek Niedoręczonych. Jej zadaniem jest segregowanie worów listów i innych przesyłek, które lądują w Biurze z powodu błędnych adresów, nieznanych adresatów lub braku wszelkich danych poza np. informacją, że list ma dotrzeć do św. Mikołaja.
W biurze poznaje dużo starszą od siebie Milę (Milenę), która niektóre listy kolekcjonuje i stara się pomóc ich adresatom. Gdy Mila w tajemnicy przed szefową wyjeżdża, by odnaleźć chorego chłopca, dla którego specjalną bajkę napisał tajemniczy, ale znany ze swej twórczości Pisarz, Zuzanna odczytuje dwa rodzaje charakterystycznych ze względu na papeterie listów. Przychodzą one od ponad 30 lat tuż przed Świętami. Dziewczynie niewiele potrzeba, by się zorientować, że ich autorów łączy znajomość i piszą właśnie do siebie, choć nie znają swoich adresów. Spotkali się tylko raz w życiu i od razu zaiskrzyło. Umówili się, że spotkają się w Wigilię na placu miejskim i z jakichś (są opisane w książce) od lat nie mogą się spotkać, choć oboje na te spotkania się udają. Zuzanna postanawia odnaleźć przynajmniej jedno z nich i wyjaśnić nieporozumienie.
W książce okazuje się, że świat jest mały i jak łatwo o poznanie się, tak równie łatwo się minąć.
Ciekawym wątkiem jest też sąsiedztwo Zuzanny z p. Stanisławem, który nie ma jednej nogi i jest bardzo zgryźliwy. Nie przeszkadza to jednak Zuzi zaznajomić się z nim i zmusić go do działań, na które nie ma ochoty.
Książka jest bardzo pozytywna w przesłaniu. Podczas lektury robi się przyjemnie na sercu. Niewątpliwie też czuje się w niej klimat Świąt, ale tych ciepłych, rodzinnych i radosnych, a nie zabieganych i sprowadzonych do kupowania "wypasionych" prezentów.
A bajkę o Chłopcu i Bursztynowej Łzie na pewno przekażę dalej :) Jest piękna i bardzo mądra. Życzenie Chłopca bardzo mnie zaskoczyło. Ale to też znak, jak bardzo człowiek odbiegł od pewnych postanowień i pewnych nauk z dzieciństwa.
grudniowe szaleństwo |
X, XI, XII |
Wspaniały pomysł :) Myślę, ze pierogi są bardzo smaczne!
OdpowiedzUsuńSą pyszne,szczególnie po odsmażeniu! :)
UsuńW życiu nie miałam okazji jeść takich pierogów...
OdpowiedzUsuńA książka jest wyborna, piękna, klimatyczna i zaskakująca :)
Szkoda, że mieszkamy setki kilometrów od siebie, bo bym Ci podrzuciła.
UsuńTak, książka jest po prostu piękna, pod różnymi względami :) To jedna z tych pozycji, do których fragmentów będę wracać co jakiś czas.
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej ciekawi mnie tu ta bajka o Chłopcu i Bursztynowej Łzie... choć oczywiście całą historię chciałabym poznać:)
OdpowiedzUsuńMnie ta bajka bardzo się podobała, a zakończenie nie dość, że piękne, to jeszcze zaskakujące jak na życie w obecnym świecie. Nie chcę Ci zdradzać, bo pewnie książkę przeczytasz, więc i bajkę przy okazji też. Gdybyś jednak nie miała ochoty na całą książkę, bajkę Pisarza bardzo polecam! Wspomnę tylko, że jeśli znajdziesz Bursztynową Łzę, to pomyśl życzenie - na pewno się spełni :)
UsuńFajnie napisane. Pozdrawiam i gratuluję.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
Usuń