Zanim nastały upały, podczas zwykłej rowerowej wycieczki udało nam się pokaźne grzybobranie. Przy tegorocznej sporej inwazji różnych ogrodowych szkodników aż dziwne, że odpadł tylko jeden koźlarz babka i podgrzybek zajączek. Ze znalezionych kurek (pieprzników jadalnych) przygotowałam szybkie danie makaronowe z dodatkiem szpinaku, który w tym roku świetnie sobie radzi.
Składniki (na 2 porcje)
200 g makaronu (u mnie świderki)
ok. pół litra oczyszczonych kurek
pół cebuli
10 liści szpinaku
chili
80 g gorgonzoli lub innego sera z niebieską pleśnią
pół łyżeczki ostropestu
sól
pieprz ziołowy
łyżka oleju do smażenia
- Nastawić wodę na makaron. Gdy woda zawrze, posolić i ugotować w niej makaron.
- Na rozgrzanym oleju obsmażyć oczyszczone kurki (małe w całości, większe pokroić).
- Gdy woda z kurek prawie odparuje, dodać do nich pokrojoną na drobno cebulę. Zeszklić.
- Na patelnię z kurkami wlać pół szklanki wrzątku (może być ten z makaronu), dodać rozdrobniony ser pleśniowy. Podgrzewać do uzyskania satysfakcjonującej konsystencji sosu.
- Całość doprawić do smaku ostropestem, solą i pieprzem ziołowym.
- W ostatniej chwili dodać pokrojone liście szpinaku. Wymieszać i zestawić z palnika.
- Na talerze wyłożyć makaron, a na niego sos z kurkami i szpinakiem. (Jeśli makaron ugotujecie al dente, można go przerzucić na patelnię do grzybów. Podgrzewać razem aż makaron będzie gotowy do jedzenia.)
- Całość posypać pokrojoną papryczką chili.
Kurki można znaleźć w przeróżnych miejscach lasu. Przy wydeptanych ścieżkach - malutkie, ale ciut wgłąb rosną naprawdę piękne okazy.
Jest też wysyp młodziutkich koźlarzy czerwonych, które cenimy sobie nie tylko ze względu na smak, ale również dlatego, że rzadko bywają robaczywe.
Rosną w tym roku nawet w zoranych miejscach i w dziurach po wyrwanych przez wiatry drzewach.
"Kilka dni lata" Małgorzaty Sobieszczańskiej to książka, która skusiła mnie wakacyjną okładką. Treść jednak do urlopowych nie należy.
W wieżowcu w centrum Warszawy mieszka wielopokoleniowa rodzina. Amelią, nestorką rodu, zajmuje się jej córka Janina, która sprowadziła matkę z Gdańska. Razem z mężem, Kostkiem, przygarnęli też córkę Maję i wnuka Kubę, gdy Maja rozwiodła się z Jankiem.
Amelia przykuta do łóżka uwielbia słodycze, choć córka jej ich zabrania i karmi ciągle potrawką z kurczaka. Jednak kobieta świetnie dogaduje się z prawnukiem. Gdy zostają sami, Kuba pędzi do sklepu, a potem objadają się lodami. Tuż przed śmiercią Amelii rozwiązuje się język i opowiada swoją historię jeszcze z czasów Nowogródka, w którym mieszkała z mamą, siostrą i bratem przed wojną. Wspomina swoją pierwszą miłość do Żory, zamążpójście, wywózkę na Syberię i podróż do Polski. Kłopot w tym, że opowieść snuje w towarzystwie tylko bawiącego się Kuby, który jest zbyt mały, by cokolwiek zrozumieć.
Po pogrzebie Amelii Janina postanawia pojechać do Gdańska, by przygotować mieszkanie matki na sprzedaż. W podróży towarzyszy jej Maja, niepogodzona z rozwodem, codziennie wieczorem wystająca pod blokiem Janka i upokorzona pewnym wydarzeniem. Kuba spędza ten czas z ojcem. Pod nieobecność rodziny i w tajemnicy przed nią Kostek też wyjeżdża - postanawia odwiedzić swoje rodzinne strony.
Książka przeplatana jest różnymi historiami, które czyta się z szybkością wodospadu. Po czym następuje przerwa na poznanie stanów emocjonalnych bohaterów i fabuła spowalnia, chwilami stając się nudnawą.
"Kilka dni lata" to nostalgiczna książka o powrotach do dawnych miejsc i wspomnień związanych z tymi miejscami oraz ludźmi z przeszłości. Okazuje się, że każdy z bohaterów ma swoje tajemnice i dawne miłości. Codzienna rutyna i obowiązki sprawiają, że ludzie zapominają o swoich marzeniach, ale wystarczy moment, by zdali sobie o nich sprawę i postanowili je odszukać, by zadać sobie pytanie, do czego zmierzają, czy żałują swoich dotychczasowych wyborów i jak ma wyglądać ich przyszłość.
morze, góry czy Mazury? |
Lato |
kropka |
pora roku |
Kurki to moje ulubione grzyby, ale nie sądziłam, że można je połączyć ze szpinakiem. Muszę kiedyś wypróbować to połączenie.
OdpowiedzUsuńSzpinak jest bardzo uniwersalny :) Skoro Turcy pieką na nim swoje zielone ciasto, to dlaczego Polacy mają nie dodawać go do grzybów leśnych? ;)
UsuńA szpinak trzeba jeść, by dostarczać luteinę potrzebną do dobrego widzenia.