Dzisiejszy makaron jest inspirowany sycylijskim daniem zaprezentowanym w programie Nigeli Lawson. Jej włosko-angielskie dodatki zastąpiłam polskimi zamiennikami, dzięki czemu powstało aromatyczne i bogate w smaku danie idealne jako posiłek na początek pracowitej soboty. Ciasto na pierniczki dojrzewa na balkonie od pewnego czasu, keks właśnie się piecze (przepis wkrótce), a trzeba jeszcze upiec piernik (być może na herbacie) i przygotować śledzie (być może po sułtańsku albo po kaszubsku), by się przegryzły do Wigilii.
Składniki (na 2 porcje):
200 g makaronu typu spaghetti lub linguine
pół wędzonej makreli (najlepiej część od ogona)
cebula
garść (kobieca) rodzynek
3 ogórki konserwowe
łyżka oleju do smażenia
2 łyżki dobrego oleju (użyłam krokoszowego)
sok z cytryny
sól
koper
- Zagotować wodę na makaron, posolić i ugotować makaron al dente.
- Rodzynki zalać wrzątkiem. Wymieszać i odsączyć po ok. 2 minutach.
- Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę i zeszklić na rozgrzanym oleju.
- Makrelę rozdrobnić w palcach. Dodać do cebuli.
- Na patelnię dorzucić pokrojone w kostkę ogórki konserwowe i rodzynki. Podgrzać.
- Na patelnię przerzucić makaron, podlać odrobiną wody z gotowania. Dodać łyżkę pokrojonego koperku (u mnie mrożony). Całość wymieszać i podgrzać.
- Podawać makaron polany dobrym olejem i skropiony sokiem z cytryny.
W sierpniu rozpisywałam się i emocjonowałam "Szczęściem na wagę", pierwszym tomem serii "Wszystkie smaki życia" Agnieszki Olejnik. Dziś czas na drugi tom "Miłość z nutą imbiru".
Relacje Ewy i jej córki Klaudii układają się pomyślnie. Nadal podtrzymują dawny sposób odżywiania, dzięki któremu obie schudły. Klaudia intensywnie uprawia różne sporty i marzy o zostaniu dietetyczką. W przerwach od nauki (za pół roku matura) prowadzi swój blog, w których zwierza się ze swoich doświadczeń w związku ze swoją odmienną orientacją seksualną. Wkrótce nadarza się okazja, by Klaudia zmieniła swój blog na poradnik dla osób, które chcą schudnąć lub z powodu różnych schorzeń muszą zmienić dietę.
Dziewczyna nadal utrzymuje kontakt ze swoim ojcem. Zdołała pogodzić się z nową sytuacją i nawiązała dobrą relację z jego nową żoną, chętnie też spędza czas ze swoim przyrodnim braciszkiem.
Wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku.
A jednak...
Klaudia marzy o spokojnie rozwijającej się miłości, a w szczególności o czułości.
Czułości i serdeczności brakuje w związku Ewy z Andrzejem, który nie potrafi powiedzieć Ewie o powrocie z Anglii swojej żony i ponownym wspólnym zamieszkaniu. Ewa czuje, że relacja z Andrzejem zaczyna się psuć, coraz rzadziej się spotykają i nie są już ze sobą tak szczerzy.
Na drodze Ewy i Klaudii nieoczekiwanie stają zainteresowani nimi mężczyźni... Jak się ułożą ich relacje? Czy kobiety zdecydują się na nowe związki?
O ile "Szczęściem na wagę" byłam zachwycona i przez kilka dni po przeczytaniu książka nie dawała mi spokoju, o tyle "Miłością z nutą imbiru" jestem raczej zawiedziona. Proszę mnie nie zrozumieć, że książka jest słaba, bo to nie tak. Po pierwszym tomie oczekiwałam silniejszych emocji i tego, że kolejny tom mnie jakoś poruszy. Tymczasem "Miłość..." okazała się książką, jakich wiele - po kobiecemu ciepła, wzruszająca i mądra. Czytelniczki będą mogły zazdrościć bohaterkom tego, czego na co dzień nam brakuje: motyli w brzuchu, czułości, troski, codziennej wdzięczności za to, co robimy, podtrzymywania tej atmosfery, która towarzyszy początkowi znajomości damsko-męskiej, lekarstwa na złamane serce itp.
Ciekawa jestem, jaki będzie trzeci tom "Wszystkich smaków życia".
czerwony |
długość ma znaczenie |
Mega finał! |
Druga część może przerosła autorkę?! Może brakło serca i zaangażowania w kontynuowanie losów bohaterów? (mam nadzieję, że z "Cuda i cudeńka" tak nie będzie, bo liczę na jeszcze więcej emocji).
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nadal jestem zainteresowana serią.
Może zbyt wiele oczekiwałam po pierwszym tomie serii...
UsuńNa pewno trzeci tom przeczytam mimo wszystko :)