niedziela, 12 listopada 2017

Rozgrzewająca, warzywna zupa-krem z kasztanami i "Dziewczyna, która przepadła"

Synoptycy zapowiedzieli na tę jesień  trzy huragany, które mnie zawsze przerażają i przypominają huragan sprzed kilkunastu lat, gdy wracając do domu, zobaczyłam na własne oczy dach zrywany z domu, a kilkadziesiąt metrów dalej wiatr zerwał trakcję elektryczną, uwalniając snop iskier. Potem się okazało, że sąsiadka zginęła pod powaloną starą wierzbą. Od tamtego czasu staram się spędzać wietrzne dni w budynkach i nie wypuszczam się na spacery. A w domu przygotowuję rozgrzewające dania warzywne. Do nich należy dzisiejsza zupa - rozgrzewająca, kolorowa i pachnąca.




Składniki (na 6 porcji):

2 średnie ziemniaki
2 pietruszki
2 marchewki
kawałek selera
cebula
ok. 3 cm imbiru
300 g dyni
2 ostre suszone papryczki chili
250 g kasztanów
gałązka świeżego lubczyku lub łyżeczka suszonego
odrobina kory cynamonu
pół łyżeczki mielonej kozieradki
sól
pieprz mielony
natka pietruszki

  1. Kasztany naciąć na krzyż i piec w temperaturze 190 stopni C. przez 40 minut.
  2. Ziemniaki, pietruszki, seler, marchewki, cebulę i imbir obrać. Zalać 2 litrami wody. Dodać kozieradkę, lubczyk i cynamon. Gotować na małym ogniu na bulion.
  3. Z bulionu wyjąć pietruszki, cebulę, cynamon i seler.
  4. Do bulionu z resztą warzyw dodać pokrojoną w grubą kostkę dynię (użyłam odmiany Hokkaido ze skórą) i suszone papryczki. Gotować do miękkości dyni.
  5. Kasztany obrać z łupin i dodać je do zupy.
  6. Wyjąć papryczki, a resztę zupy zmiksować na gładko ręcznym blenderem.
  7. Do zupy dodać z powrotem papryczki.
  8. Doprawić zupę do smaku solą i pieprzem. Ewentualnie podgrzać lub rozcieńczyć warzywnym bulionem albo wrzątkiem.
  9. Zupę podawać z natką pietruszki.



https://weekendywdomuiogrodzie.blogspot.com/2017/11/grzyby-i-warzywa-jesienne-3-zaproszenie.html


Prawie rok temu pisałam tutaj o swoich wrażeniach z lektury "Ostatni dzień roku" Katarzyny Misiołek. Wtedy też podawałam przepis na zupę-krem z dyni. Dziś kolej na drugą część tamtej historii w książce pt. "Dziewczyna, która przepadła".

W pierwszej części ("Ostatni dzień roku") można było przeczytać o emocjach Magdy po zaginięciu jej siostry Moniki. W drugiej części swoje odczucia przekazuje czytelnikowi Monika. Dowiadujemy się w niej, jak doszło do porwania Moniki przez Józefa, chorego psychicznie zwyrodnialca, który przetrzymywał i terroryzował ją w swoim domu przez prawie 8 lat. Mężczyzna wyżywał się na niej na wszelkie sposoby i postępował z nią według własnego widzimisię, poniżając i pozbawiając ją godności kobiety i człowieka.
W tym czasie Monika rzadko wychodziła na powietrze, Józef karmił ją kalorycznymi "smakołykami", które kobieta była zmuszona zjadać mimo niechęci do nich i zbyt dużych porcji. Wynikiem tego i braku ruchu (była przetrzymywana w pokoiku na poddaszu lub piwnicy i zazwyczaj związywana) stała się bardzo duża nadwaga, która zmieniła Monikę wizualnie. W środku jednak kobieta pozostała sobą - temperamentną, kochającą rodzinę i tęskniącą za swoim mężem i domem, a z drugiej strony rozpatrującą nieustannie swój romans z Szymonem, żonatym mężczyzną, obwiniającą się i pokutującą za tę zdradę.
Natłok różnych emocji towarzyszy Monice również po jej ocaleniu i powrocie do rodzinnego domu. Tu jednak sporo się zmieniło - ukochana siostra wyszła za mąż i ma córeczkę, mąż też ma swoją rodzinę. Jedynie rodzice, choć starsi, wciąż są ze sobą i kłócą się jak dawniej.
Monika znajduje duże zrozumienie i wsparcie ze strony Magdy, która wyznaje jej tajemnicę matki. Obie kobiety sprzeciwiają się nadopiekuńczości matki. Magda uwolniła się od niej, wychodząc za mąż i zakładając swoją rodzinę. Monika natomiast trafia do domu rodziców, który zamienia się w złotą klatkę - nie brakuje jej nic poza swobodą.
A do tego dochodzi jeszcze książka Szymona. Monika ma wrażenie, że mężczyzna wykorzystał jej historię, by napisać pornograficzną książkę spłaszczającą dramat więzionych kobiet.

Książka napisana jest bardzo realistycznie. Najważniejsze są w niej emocje - mężatki zdradzającej męża, a potem obwiniającej się za to i rozpamiętującej, co by było, gdyby nie uległa tej miłostce, kobiety więzionej i upokarzanej, kobiety nagle odzyskującej wolność i powracającej po latach do rzeczywistości, rodziny, znajomych, kobiety, która nie potrafi odnaleźć się w nowym ciele i walczącej z tuszą, dorosłej kobiety otaczanej nadmierną opieką przez matkę itp. Ta uczuciowość jest niesamowicie złożona.
Mocna lektura, którą chciałam przerwać po stu stronach, bo myślałam, że nie przebrnę. Początek książki przypomina mi obrzydliwość ludzkich zachowań w książkach V.C. Andrews "Kwiaty na poddaszu" i "Płatki na wietrze". Na szczęście potem czytelnik może się skupić na odzyskiwaniu godności i wolności.

szary
długość ma znaczenie
znowu miasta


3 komentarze:

  1. Obie części miałam w planach na grudzień, ale... spaliłaś mi trochę lekturę, bo nie wspomniałaś przed recenzją, że będzie spojler :(
    No nic, może się jednak przekonam i mimo tego, że już wiem jak się potoczą losy Moniki sięgnę po książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie rok temu pytałaś o koniec pierwszego tomu. Nie zdradziłam. Ejotek zapraszała Cię do siebie po odpowiedź.
      Sam tytuł i fakt, że to drugi tom, sugerują, że Monika się odnalazła. Nie rozumiem w związku z tym, co jest spoilerem :(

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.