niedziela, 7 października 2018

Pasta z fasoli i pieczonej papryki oraz "Zaklinacz czasu"

Jesień wita nas chłodnymi porankami, więc rodzaj spożywanej żywności musi dostarczać więcej energii, a stosowane przyprawy rozgrzewać organizm. Stąd moja propozycja pasty, którą możemy zastosować jako dodatek do kanapek lub jako dip do świeżych jesiennych warzyw.





Składniki:

puszka białej fasoli
2 papryki
chili (u mnie jalapeno)
ogromniasta łyżka pasty sezamowej (tahiny)
łyżeczka majeranku
łyżeczka suszonego czosnku niedźwiedziego
sól
2 łyżki oleju rzepakowego
olej do smażenia

  1. Papryki umyć i wytrzeć do sucha ręcznikiem papierowym.
  2. Włożyć papryki do keksówki, polać olejem (ok. połowy łyżeczki na każdą paprykę) i obtoczyć w nim, by cała powierzchnia papryki pokryła się olejem.
  3. Piec papryki 15 minut w piekarniku nagrzanym do 210 stopni C. Wyłączyć piekarnik, a papryki zostawić w nim do ostygnięcia. Zazwyczaj papryki piekę rano przed pracą lub wieczorem. Zostawiam je w piekarniku na cały dzień lub na noc. Wtedy wystygnie, a skórka się zmarszczy i zacznie odchodzić od owocu. Nie polecam pieczenia papryki do zaczernienia jej skórki. Papryka nabiera nieprzyjemnego węglowego smaku.
  4. Zdjąć skórki z papryk i usunąć gniazda nasienne.
  5. Odcedzić fasolę.
  6. Fasolę z paprykami, łyżką tahiny, majerankiem, rozdrobnionym chili, czosnkiem niedźwiedzim i olejem rzepakowym zmiksować ręcznym blenderem na gładką masę.
  7. Pastę doprawić do smaku solą.
  8. Znakomicie smakuje z dodatkiem świeżego koperku.








Lekturę "Zaklinacza czasu" Mitcha Alboma zostawiłam sobie na tegoroczny październik nie bez kozery. Z opisu książki wynikało, że książka daje do myślenia i zostaje w pamięci, więc chciałam ją przeczytać w czasie kolejnej rocznicy moich urodzin. Mam za sobą przeczytane inne książki autora ("Pięć osób, które spotykamy w niebie", "Jeszcze jeden dzień").

Głównymi bohaterami książki są 3 postaci:
- Don, którego od dzieciństwa interesowały zachodzące w przyrodzie zmiany i któremu zawdzięczamy powstanie pierwszych czasomierzy wiele tysięcy lat temu,
- Sarah, żyjąca w czasach współczesnych nastolatka przeżywająca swoją pierwszą młodzieńczą miłość i pierwszą randkę,
- Victor, multimilioner w podeszłym wieku; stać go na wszystko i w związku z tym szuka pomysłu na dłuższe życie w obliczu śmiertelnej choroby.
Cała trójka chce zaczarować czas, mało tego w różnym momencie swojego życia w inny sposób.

Książkę porównuje się z "Alchemikiem" Paulo Coelho. Mnie bardziej skojarzyła się z inną książką Coelho pt. "Weronika postanawia umrzeć" i z "Opowieścią wigilijną" Charlesa Dickensa.

Nie da się ukryć, że książka pozwala zastanowić się nad swoim życiem i tym, na co przeznacza swój czas. Można ją przeczytać w kilka godzin, ale nie warto, bo to by oznaczało, że człowiek jedynie prześlizguje się przez jej karty.
Znaczące wydają się słowa Dora zaczerpnięte z książki:
(...) od kiedy zaczęliśmy odliczać godziny, nigdy nie było nam ich dość.
  Zawsze już trwał wyścig o więcej minut, więcej godzin, szybszy postęp, by w ciągu jednego dnia osiągnąć więcej. Prosta radość życia między jednym wschodem słońca a drugim przepadła.
(...) Wszystko to, co dzisiejszy człowiek robi, aby być wydajnym, by dobrze wykorzystać czas (...) nie przynosi mu to satysfakcji. Wywołuje tylko głód, by robić jeszcze więcej. Człowiek chce być panem własnej egzystencji. Ale nikt nie jest panem czasu. (...) Kiedy odmierza się życie, nie żyje się nim.

Oddają one to, o co - moim zdaniem - chodziło autorowi. Dlatego nie odważę się napisać własnymi słowami sedna tej książki. Zaznaczam jednak, że ważne jest, w jakim kontekście te słowa zostały wypowiedziane. Polecam "Zaklinacza czasu" Mitcha Alboma, tak jak wszystkie inne książki autora.

80/2018 (288 str.)


coś więcej
jesień/pomarańczowy





u Darii
A





2 komentarze:

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.