Po ubiegłorocznej lekturze "Marzeń Kaliny" wiedziałam, że przeczytam drugi tom serii "Małe tęsknoty" Anety Krasińskiej, czyli po "Pragnienia Elżbiety".
Po wypadku samochodowym, w którym uczestniczyły trzy główne bohaterki: Kalina (ponad 30-letnia przedszkolanka i szczęśliwa mężatka), Lena (gimnazjalistka wychowywana w rodzinie zastępczej) i Elżbieta (dojrzała, samotna malarka), losy kobiet zostały ze sobą mocno powiązane.
Elżbieta przebywa w śpiączce w warszawskim szpitalu, gdzie opiekuje się nią bratanica Olga. Lena rehabilituje się po złamaniu nogi i wykorzystuje końcówkę wakacji. Kalina rozpacza po stracie dziecka i przeżywa mocno zgłoszenie Olgi do prokuratury i oskarżenia jej o spowodowanie wypadku, w którym ucierpiała Elżbieta. Nie pomaga zdanie Kaliny, że to Elżbieta wbiegła pod samochód. O niewinności Kaliny dowiaduje się również czytelnik, bo - dzięki zamysłowi autorki - poznaje myśli Elżbiety.
Kalina chodzi na psychoterapię, by uporać się ze stratą niedawno poczętego dziecka i jednocześnie nie obarczać się winą za skutki wypadku. Pragnie też spotykać się z pozostałymi kobietami z wypadku i robi to w tajemnicy przed mężem.
Wbrew tytułowi każda z bohaterek jest równie ważna. Śpiączka Elżbiety jest jedynie elementem wiążącym. O ile Kalina i Lena są w okresie stagnacji, niejako pogodzone lub w trakcie godzenia się ze swoim niezbyt szczęśliwym losem, o tyle Elżbieta ma wyraźne pragnienia, których nie może zrealizować ze względu na ciało, które nie chce jej słuchać. Kalina wciąż rozpamiętuje wypadek i różne wcześniejsze zabiegi, by zajść w ciążę. Lena zaś spędza czas głównie sama w domu rodziców zastępczych, bo ma duży kłopot z relacjami społecznymi, z bliskością i dotykiem innych ludzi. Obawia się też dużo starszego Adama, którego czytelnik poznał w poprzednim tomie, i jego zamiarów.
Aneta Krasińska po raz kolejny porusza poważne problemy, unikając jednak łzawych scen i opisów. Mam wrażenie, że skupia się jakby na faktach, a czytelnikowi pozostawia interpretację. O ile w poprzednim tomie najbardziej współczułam Lenie, o tyle tym najbardziej przeżywałam emocje Kaliny i jej męża.
Polecam.
32/2019 (288 str.)
Siła imion |
Książka zupełnie nie dla mnie, nie jestem fanką tego typu literatury.
OdpowiedzUsuńRozumiem. Każdy z nas ma własny gust i upodobania.
Usuń