wtorek, 7 lutego 2017

Chleb na zakwasie z zielonym jęczmieniem i "Błękitne okulary"

Dawno nie publikowałam przepisu na chleb według mojego pomysłu, więc dziś podsuwam pomysł na zielonkawy chleb z mielonym zielonym jęczmieniem. Oprócz koloru jęczmień nadaje też temu wypiekowi charakterystyczny zapach, który zanika po dwóch dniach. Jeśli dysponujecie większą ilością jęczmienia, wymieszajcie go z jogurtem naturalnym - zachowa wtedy swoje właściwości, które traci po obróbce termicznej.




Składniki (na keksówkę o wymiarach (26 x 8 x 7) cm):


zakwas z poprzedniego wypieku (kliknij tutaj, jeśli chcesz wykonać pierwszy zakwas)
300 g mąki razowej pszennej
250 g mąki pszennej pełnoziarnistej
8 g soli
20 g mielonego zielonego jęczmienia
łyżeczka mielonego ostropestu
300-350 ml wody
ewentualnie łyżka ziaren do posypania (u mnie sezam)

Rano

  1. Do ciasta z poprzedniego wypieku dolać niewielką ilość wody i całość wymieszać. Przykryć i odstawić na pół godziny.
  2. Do miski wsypać wszystkie suche składniki. Wymieszać.
  3. Dodać rozcieńczony zakwas.
  4. Stopniowo dolewać wodę i wyrabiać ciasto drewnianą łyżką. Wody należy dolać tyle, by ciasto dawało się mieszać łyżką. Nie trzeba go zbytnio wyrabiać. Wystarczy, gdy składniki dobrze się połączą.
  5. Odłożyć do pojemnika sporą garść ciasta na kolejny wypiek (przechowywać w lodówce).
  6. Przełożyć ciasto do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Jeśli ciasto zarabiamy wieczorem, lepiej trzymać je przez noc do wyrośnięcia w misce, a rano przełożyć do keksówki i piec po ok. 2 godzinach, bo tyle wystarczy, by chleb ponownie wyrósł.
  7. Wilgotnymi rękoma wyrównać powierzchnię chleba i ewentualnie posypać ziarnami.
  8. Odstawić ciasto do wyrośnięcia, nakrywając je wilgotną ściereczką.

Wieczorem
  1. Piec chleb 1,5 godziny w temperaturze 180 stopni C. do tzw. suchego patyczka. Przez pierwsze pół godziny piec chleb pod przykryciem - wtedy skórka zrobi się szklista.
  2. Usunąć papier do pieczenia i odłożyć chleb na kratkę, by ostygł.


 
Smaczne a nie tuczy



Ostatnio czytałam książki napisane w ostatnich latach. Dziś moje wrażenia z lektury "Błękitnych okularów" napisanej przez Annę Kłodzińską i wydanej po raz pierwszy w latach 60-tych.

W warszawskim mieszkaniu na Bednarskiej prokurator Kania i jego towarzyszka znajdują zwłoki zaprzyjaźnionego Wacława Małeckiego. W mieszkaniu unosi się zapach cyjanowodoru.
W lokalu u Antoniego na Nowogrodzkiej mężczyźni spotykają się, by wspólnie coś zjeść, wypić importowany alkohol i pograć w pokera. Wśród różnych bywalców wyróżnia się grupa kilku mężczyzn, którzy po rozegranych partyjkach spotykają się ze schorowanym, kulejącym i wiekowym doktorem Hacenem, noszącym tytułowe błękitne okulary. Opracowują plany różnych akcji, w których w nielegalny sposób zdobywają towary deficytowe w ówczesnej Polsce. Po udanej akcji kradzione sprzęty, wołgi czy substancje chemiczne (w tym atrakcyjny neopren) sprzedają za wysokie kwoty różnym paserom.
W kolejnym mieszkaniu ginie kolejny mężczyzna, członek grupy przestępczej.
W pewnym momencie doktor Hacen wyjeżdża z Polski na Zachód na kilka tygodni. Zaplanowane wcześniej akcje zaczynają się sypać.
Grupę złodziejaszków ma na oku milicja z pomysłowym kapitanem Szczęsnym na czele...

Choć głównymi bohaterami są w książce mężczyźni, to gdzieś na boku pojawia się wątek kobiecy tak typowy dla tamtych lat - żona do codziennych obowiązków domowych i wychowywania dzieci, a kochanka do zabawy i odpoczynku. Obie jednak sprowadzone do roli posługaczek.
Sam pomysł na ten kryminał świetny - wiele wątków, które łączą się ze sobą pod koniec książki. Nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu, że książka była pisana niejako pod dyktando - pracownicy milicji są tu pomysłowi, inteligentni i z dystansem do siebie. Ja ich pamiętam zupełnie inaczej i myślę, że niejeden człowiek w moim wieku miałby podobne wspomnienia. Natomiast śledzeni mężczyźni to aferzyści, kobieciarze i hazardziści, którzy nie dość, że okradają Skarb Państwa, to jeszcze na dodatek współpracują z ludźmi z Zachodu.

czarny
Tytuł z dowodu

Wyzwanie czytelnicze 2017 | Wiedźmowa głowologia
Kolor



2 komentarze:

  1. Zobacz, gdyby książka została napisana teraz, to nikogo nie zdziwiłby fakt błyskotliwości stróżów prawa.
    Wystarczy data pierwszego wydania, a już doszukujemy się tu czyjejś ingerencji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, kiedy książka była wydana, przekonałam się dopiero po jej przeczytaniu. Myślałam, że akcja po prostu dzieje się w PRL i jest napisana współcześnie ;)
      Wierz mi, że jest laurką dla tamtej władzy. Opis działań milicji i mężczyzn łamiących prawo jest tak jednoznaczny, że czytelnik mojego pokolenia nie ma co do tego złudzeń. Inaczej książka nie przeszłaby przez cenzurę...

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.