sobota, 27 maja 2017

Ciecierzyca z warzywami i "Pod drzewem magnolii"

Wczoraj było mało zdrowo, więc dziś trzeba zadbać o dobre kalorie :) Ostatnio mam wielką ochotę na pomidory. Nie kupuję (no, chyba że koktajlowe), bo zdaję sobie sprawę, że to jeszcze nie sezon na nie, więc czekam cierpliwie do lipca na własne. Świeże pomidory można z powodzeniem zastąpić tymi z puszki czy słoika. Reszta składników podeszła pod rękę jakby sama - została resztka ciecierzycy w pojemniku, a do niej idealnie pasuje smak papryki. Żeby całość była jeszcze bardziej kolorowa, dodałam też sporo zielonego.




Składniki (na 3 porcje):

pół szklanki ciecierzycy
opakowanie przecieru pomidorowego lub pomidorów w całości
pół czerwonej papryki
pół żółtej papryki
chili
ok. 200 g cukinii (pół małej)
gałązka lubczyku
łyżeczka czosnku niedźwiedziego
ząbek czosnku
natka pietruszki
sól
pieprz

  1. Ciecierzycę namoczyć rano przed pracą lub wieczorem na noc.
  2. Odlać wodę z ciecierzycy. I wlać nową. Powinno być jej ok. 2 razy więcej niż napęczniałej ciecierzycy.
  3. Gotować ciecierzycę do miękkości ziaren (ok. 30 minut). Pamiętajcie, że ciecierzyca nie rozpada się tak jak fasola i trzeba jej spróbować, by uznać, że jest już ugotowana.
  4. Do ciecierzycy dodać gałązkę lubczyku i wlać przecier pomidorowy lub pomidory w całości. Pomidory podziabać łyżką na kawałki. Sugeruję użyć przecieru, bo danie będzie szybciej gotowe do zjedzenia. Ja miałam tylko pomidory w całości bez skórki, więc było w nich sporo płynu, który trzeba było odparować, a i pomidory trzeba było dłużej gotować, by się bardziej rozpadły.
  5. Gdy całość będzie miała odpowiednią konsystencję przypominającą gulasz, usunąć lubczyk i dodać czosnek niedźwiedzi oraz pokrojone w kostkę paprykę, chili i cukinię.
  6. Gotować do momentu, gdy warzywa będą miękkie, ale nadal chrupkie.
  7. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
  8. Tuż przed wyłączeniem palnika dodać starty ząbek czosnku.
  9. Podawać z natką pietruszki.


Danie pachnące ziołami 4Co mamy dla mamy? Dzień Matki 2017




Gdy zobaczyłam okładkę "Pod słońcem magnolii" Frances Mayes, wiedziałam, że chcę przeczytać tę książkę.

Należy ona do gatunku książek autobiograficznych. Nie ma w niej wyraźnie zaznaczonej fabuły. Autorka wspomina swoje dzieciństwo i lata młodości spędzone w miasteczku  Fitzgerald w stanie Georgia, na południu Stanów Zjednoczonych. Przy czym koncentruje się ona bardziej na emocjach i relacjach z rodzicami, ciemnoskórą służącą, babką, stryjem czy rówieśnikami. Przez to książka nie jest łatwa do czytania i nie da się jej "połknąć" za jednym razem.

Po okładce spodziewałam się opisów pięknego i słonecznego Południa. Tymczasem bardziej je sobie wyobrażałam przywołując w pamięci obrazy z "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell. Obie książki mają wspólny mianownik - wojnę secesyjną. W książce Frances Mayes jej wspomnienie jest wciąż żywe, choć nie ma plantatorów bawełny i niewolnictwa. Nadal jednak w domach służą ciemnoskórzy, a kobiety nawet w obliczu biedy nie chcą iść do pracy.
Okazuje się, że Frances Mayes, choć cicha w dzieciństwie, była raczej niepokornym dzieckiem potrafiącym postawić się wymagającym rodzicom. Może właśnie ze względu na nich i bardzo słabą nić porozumienia (miała lepsze relacje ze służącą, która - mam wrażenie - więcej nauczyła małą Frances niż jej własna matka) z owdowiałą matką, sprawiła, że dziewczyna szybko wyprowadziła się do Kalifornii i w niemal w pośpiechu poślubiła chłopaka, który od początku budził wątpliwości co do bycia dobrym mężem.

W książce nie brak oczywiście wzmianek i porównań z Włochami.

Mnie "Pod słońcem magnolii" jakoś nie przypadła do gustu. W przypadku tego rodzaju lektur wciąż się zastanawiam, czy nie jest to naruszenie czyjejś prywatności. Może to wynik mojego polskiego wychowania, że o zmarłych mówi się tylko dobrze...

http://biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com/p/cztery-pory-roku-2017.html

6 komentarzy:

  1. Oj, jak ja uwielbiam ciecierzyce!
    A taka z warzywami, to wspanialy pomysl na lekki, letni posilek...
    :)
    Dziekuje za udzial w akcji 'Dla mamy' na Mikserze
    Kasia
    www.lejdi-of-the-house.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka rzeczywiście urocza i sugeruje raczej, że życie autorki było sielskie, pełne ciepła i miłości, a w rzeczywistości musiała być bardzo samotną i nieszczęśliwą dziewczynką, a później kobietą.
    Choć Ciebie książka nie "kupiła" to ja jednak z chęcią bym ją poznała. Lubię czytać o relacjach międzyludzkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kart książki Autorka wydawała się być typem chłopaczary, która potrafiła się zbuntować ojcu, a z matką zaczęło się jej układać dopiero w dorosłym życiu. Dla obecnego pokolenia jej dzieciństwo jest raczej niewyobrażalne, z totalną wolnością bez nadopiekuńczych rodziców, a z drugiej strony z odpowiedzialnością za siebie, bo w pobliżu nie było dorosłych biegnących z plasterkiem na otarte kolanko.
      Ciekawa, ale jednak czegoś innego się spodziewałam.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciecierzyca jest świetna i na śniadanie w stylu angielskim, i na obiad :)

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.