niedziela, 25 października 2015

Wyprawy do lasu

Tego roku susza mocno dała się we znaki lasom w Polsce. Udało mi się jednak kilka razy wyrwać z miasta, by odpocząć w lesie. Dawniej wsiadałam na rower kilka razy w tygodniu, by po 20 minutach jazdy znaleźć się w lasie. W tym roku nie było tylu okazji, ale i tak przywiozłam trochę grzybów i przygotowałam z nich nie tak oczywiste dania, jak np. gołąbki, pizzę czy rydze z surówką, ale też klasyki: rydze w śmietanie czy grzyby marynowane. Wkrótce pewnie do tych przepisów dołączę inne z wykorzystaniem chyba najsmaczniejszych i najbardziej oryginalnie pachnących pecłonek zielonych i siwych (gąsek zielonych i gąsek niekształtnych), na które właśnie sezon trwa.

 





 A wypady z samego rana są atrakcyjne nie tylko z powodu przywiezionych zapasów. Zobaczcie, jak piękne widoki można było zobaczyć na początku października o wschodzie słońca:





Już w lesie uwielbiam patrzeć na promienie słońca rozchodzące się w prześwitach między drzewami oraz


na przepiękne pajęczyny, które w ferworze zbiorów nagle pojawiają się na twarzach ;) i wtedy takie piękne nie są ;(


A pod nogami natrafić można na różne żyjątka, takie jak np. żaba.


W naszym lesie spotkać można jeszcze przydrożne kapliczki, którymi wciąż się ktoś opiekuje:


Samym grzybom, które tak naprawdę były celami moich tegorocznych wypadów do lasu, poświęcę osobny wpis. Postaram się zrobić coś w rodzaju kompendium wiedzy o grzybach.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dzięki :) To zbiory z pierwszej połowy października. Wczoraj było mniej, ale pojechaliśmy na pecłonki, które nazywam polskimi truflami ;) A ich znalezienie to wielka sztuka.

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.