Tym razem na niedzielny deser postanowiłam zrobić coś według cudzego przepisu (chyba mózg mi się przegrzał w pracy i nie jest w stanie wymyślić czegoś swojego). Wykorzystałam przepis Pawła Ochmana (vel Weganona), który znalazłam tutaj (klik!). Ciasto jest szybkie w przygotowaniu i mnie bardzo posmakowało. Trochę zmieniłam składniki i sposób przygotowania, by je dostosować do swoich potrzeb i smaków. Z pewnością będę je piekła wielokrotnie! 😊
Składniki (na blachę (22 x 26) cm ):
3 łyżki siemienia lnianego + 9 łyżek ciepłej wody
2 szklanki pestek słonecznika
1 szklanka mąki kukurydzianej (bojkotuję kukurydzę, więc dałam mąkę z tapioki)
4 łyżki kakao
2 łyżeczki sody (wolę użyć proszku do pieczenia, bo nie ma pieprznego posmaku)
pół szklanki nierafinowanego cukru (użyłam cukru trzcinowego demerara)
2 łyżeczki cynamonu
pół szklanki dowolnego bezsmakowego oleju
4 jabłka
- Len zmielić np. w młynku do kawy. Zalać wodą i odstawić na kwadrans.
- Słonecznik również zmiksować, wymieszać z mąką, kakao, proszkiem do pieczenia i cynamonem.
- Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
- Piekarnik nagrzać do 170°C na pieczenie góra/dół. Formę o wymiarach około 20 na 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
- Jabłka zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
- Do lnu dodać cukier, olej i jabłka. Dokładnie wymieszać.
- Do suchych składników dodać ciekłe i dokładnie wymieszać.
- Masę przełożyć do formy. Piec 30 minut. Wystudzić.
Przyznaję, że ciasto najbardziej mi smakowało, gdy było lekko ciepłe. Ciasto jest wilgotne w środku i ma lekko żelową konsystencję. Dodaję je do listy moich ulubionych i szybkich ciast :)
W grudniu ubiegłego roku napisałam tutaj o książce "Światło w Cichą Noc" Krystyny Mirek. Byłam ciekawa, jak potoczyłyby się dalsze losy bohaterów i pytałam, czy będzie kontynuacja. Okazuje się, że jest! To "Światło o poranku". Zorientowałam się o tym po kilku akapitach, bo wybierając książkę, nie natknęłam się na informację, że to kolejny tom o rodzinach: Milewskich, Łaniewskich i Mirskich.
Każda nieszczęśliwa miłość jest inna. A jednak ludzie, którzy doświadczyli tego uczucia, dobrze się nawzajem rozumieją. Opowieści są różne, ale ból ten sam. Tak rozpoczyna się książka.
Magda przeżywa rozstanie z Konstantym, który - ku radości ojca - oświadcza się jej szefowej Luizie, kobiecie sukcesu.
Uczucie zawiązuje się też pomiędzy Bianką i Michałem, ale każde z nich jest przekonane, że kocha drugie bez wzajemności. Podobnie myśli Antek, który wyraźnie daje do zrozumienia Magdzie, że jest nią poważnie zainteresowany.
Czy uda im się odnaleźć drogę do siebie? Podpowiem, że spory udział będzie mieć w tym babcie Kalina i jej pyszności.
Z poruszanych przez autorkę wątków najbardziej podobał mi się ten o rodzicach Konstantego, jak oboje poważnie podeszli do relacji między nimi i jak Dorota powoli zaczęła otwierać oczy sobie i Mariuszowi. Dzięki temu książka wydała mi się bardziej dojrzała i bliższa realnemu życiu.
Razem z Bianką i jej matką Patrycją przeżywałam ich szczere rozmowy o ojcu Bianki i Antka.
Książka nie należy do tych wybitnych i ambitnych, ale też nie taka jej rola, myślę. Czyta się ją szybko i lekko. Jest ciepłym i odstresowującym uprzyjemniaczem podróży czy wiosennych wieczorów. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom serii "Willa pod Kasztanem" 😊
32/2018 (352 str.)
u Darii |
słowo |
wiosna/zielony |
wiosna |
Czytałam tylko jedną książkę Krystyny Mirek. Może kiedyś skuszę się na tę serię.
OdpowiedzUsuńjeśli będziesz chciała zrelaksować się książką, polecam tę serię
UsuńA ja już na kolejną część nie czekam. Książka jest dla mnie napisana zbyt rozwlekle i to mnie denerwuje. Miałam wrażenie, że ciągle czytałam o tym samym.
OdpowiedzUsuńWątek rodziców rzeczywiście najciekawszy. Podoba mi się jeszcze postać Kaliny i to jaką świetną atmosferę potrafiła stworzyć w domu, taką, że każdy do niej lgnął i czuł, że w tym domu zawsze otrzyma wsparcie, a wszystkie troski po przekroczeniu progu domu staną się lżejsze.
Postać Kaliny była dla mnie ciekawsza w "Świetle w cichą noc". W tym tomie zeszła na dalszy plan, choć nadal wspierała i dbała.
Usuń