wtorek, 18 kwietnia 2017

Szadź miękka w moim ogrodzie i "Zamachowiec"

"Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata". To powiedzenie stało się w tym roku bardzo trafione.  Początek był słoneczny i ciepły, a ostatnie dni przywitały nas ujemną temperaturą. Dziś od rana padał śnieg, a wczoraj (Poniedziałek Wielkanocny) temperatura spadła u nas do ok. -10 stopni C. Wstając przed szóstą, widziałam z okna trawę pokrytą szarym osadem. Zastanawiałam się, co to - szadź czy szron? O tych zjawiskach pisałam jesienią. Około ósmej na roślinach można było zaobserwować charakterystyczne igiełki opadające przy potrząsaniu. Wnioskuję zatem, że była to szadź miękka powstająca, gdy powietrze oziębi się do temperatury poniżej -8 stopni C. Poniżej prezentuję kilka zdjęć tego zjawiska.







Szafirki, zwykle dumne i wyciągające kwiaty w stronę Słońca, pochyliły się poddańczo przed chłodem.


Liście orlika też pokrywała warstwa igiełek szadzi.



Po południu temperatura wzrosła i kwiaty powróciły do formy :)


Ujemne temperatury nie zachęcały do spacerów, więc można było zagłębić się w lekturę. Mnie się trafiła książka sensacyjna, niemal od pierwszych stron wciągająca w akcję - "Zamachowiec" Lizy Marklund.

Tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia i na kilka miesięcy przed Igrzyskami Olimpijskimi o godz. 3.17 w nocy na stadionie Viktorii w Sztokholmie zostaje zdetonowany ładunek wybuchowy. Szefowa działu kryminalnego dziennika "Kvällspressen", Annika Bengtzon, jedzie na miejsce, by zbadać zdarzenie i przygotować materiał dla swojej gazety. Z Johanem Henrikssonem, fotografem pracującym dla dziennika zauważają dodatkową karetkę i dziwne przeszukiwanie miejsca wybuchu. Dzięki temu mają sensacyjną wiadomość, którą dziennik publikuje jako pierwszy spośród różnych mediów.
Od tej pory i policja, i redakcje poszukują kolejnych tropów w celu wykrycia zamachowca. Trwają też spekulacje, czy był to zamach terrorystyczny mający powstrzymać igrzyska olimpijskie w Szwecji, czy też są to prywatne porachunki. Annika kierując się własną intuicją, wie swoje i wspólnie ze swoimi współpracownikami dochodzi do kolejnych odkryć. A gdy zamachowiec zabija kolejną ofiarę, działania policji i śledztwo dziennikarskie zwiększają tempo...
"Zamachowiec" to nie tylko książka akcji. Liza Marklund porusza też kwestię zatrudniania kobiet na stanowiskach kierowniczych, które zajmowane są głównie przez mężczyzn. Opisuje, do czego muszą się posunąć kobiety, by zostały przynajmniej tolerowane na swoich stanowiskach, jak zachowują się wobec nich podwładni i jakie intrygi potrafią snuć. Mimo że książka została wydana w Szwecji w 1998 r., mam wrażenie, że wciąż jest to wątek aktualny w wielu firmach.
Autorka zatrzymuje się też na rodzinie Anniki, zestresowanej dziennikarki pracującej o różnych porach dnia i nocy, mężatki i matki dwójki przedszkolaków. Oboje z mężem uprawiają ten rodzaj zawodów, które wymagają zaangażowania i dyspozycji w różnych sytuacjach. Mimo że oboje z Thomasem ustalili podział opieki nad dziećmi, okazuje się, że nie zawsze są w stanie dotrzymać terminów i muszą iść na pewne ustępstwa.

Książka jest napisana łatwym i dynamicznym językiem, więc mimo prawie 500 stron, można ją przeczytać w kilka godzin. Mam nadzieję, że pozostałe książki tej szwedzkiej pisarki i dziennikarki są napisane z podobnym pazurem, bo zamierzam przeczytać inne tomy, w których Annika Bengtzon podejmuje własne śledztwa.

Europejski pierwszy raz
zielony
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhelQYt8SYPVtxwBwPEvFYYpFpS6jhChyW69SL5V036xQc7shPuDtH_Uf8S7cc-yPxbfsd-j2neSBlCSqz5CvSLEAvx1Dr1uCOv7y8EVSXEvqiztXpBXKSOMcaaJ2M_bm2TfDNIckomuFI3/s1600/footprints-coloring-page.jpg
NA TROPIE (marzec/kwiecień)




6 komentarzy:

  1. Biedne kwiatuszki. Ledwo oczy zaczęły cieszyć kolorami i już je wstrętne Zima z zazdrości zniszczyła mrozem. Wpis interesujący. Książka pewnie też. Nie mam jej w swojej bibliotece domowej. Będę szukać. Dziękuję i pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie - po południu kwiaty dumnie wypięły się do Słońca :), a niektóre cieszą oko w wazonie :)

      Usuń
  2. Nie przepadam za takimi grubymi książkami... Ale na tą mam ochotę się skusić :) Skoro wciąga w akcję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 500 stron to nie taka gruba książka ;) Ostatnio to przeciętna liczba stron naprawdę dobrych książek.

      Usuń
  3. Ta książka jakoś mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam na początku. Siostra zostawiła ją na stole, więc pod Jej nieobecność zaczęłam czytać i nawet się nie spostrzegłam, gdy doszłam do 128 strony i do konieczności oddania książki w pierwotne ręce. Na szczęście mogłam dokończyć następnego dnia :)

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.