Larry McMurtry "Na południe od Brazos"

Ostatnie miesiące - poza listopadem z darmowymi ebookami od portalu CzytajPL - upływały mi pod hasłem "Na południe od Brazos", dość długiego westernu, który czytałam niemal każdego wieczoru od września. To było prawdziwe wyzwanie! 😃

Bohaterami książki są kowboje z pogranicza Teksasu i Meksyku. Dwóch z nich, Call i Augustus, są weteranami walk o spokój na granicy. A teraz próbują spokojnego życia w okolicy małego miasteczka z barem i jedną tylko kobietą lekkich obyczajów. Jednak nudne życie nie jest celem ani jednego, ani drugiego.

Call postanawia ruszyć ze znalezionym stadem bydła na daleką północ, o której dużo się nasłuchał od dawnego partnera w boju.

Razem z Gusem znajdują mężczyzn, którzy pomagają im w pokonywaniu wielu kilometrów. Gus pragnie po drodze zatrzymać się u swej dawnej ukochanej Klary, która niegdyś wybrała innego mężczyznę, by wieść z nim życie na ranczu, gdzie hodowali konie.

Książka ma wysokie recenzje u czytelników. Została też nagrodzona Nagrodą Pulitzera za 1985 r. Domyślam się, że ten papierowy western może się podobać. Mnie jednak nie przypadł do gustu. Czytało się go bardzo trudno i dłuuugo. Nie byłam w stanie przeczytać za jednym razem choć dziesięciu stron. Jest w niej bardzo dużo dłużyzn, które sprawiały, że działały jak świetny lek na sen. Dialogi są dość niemrawe, a i niektóre sytuacje jak wyssane z palca.

Długo też trzeba się było uczyć imion różnych postaci, a jest ich w powieści bardzo dużo. Nie pomagał fakt, że bohaterowie są nijacy. Jedynym mężczyzną z ikrą okazał się Augustus. Reszta to wyrostki bez własnego zdania i celu w życiu albo dorośli mężczyźni, którzy nie wiedzą, czego chcą i - miałam wrażenie - z nudów zabrali się z Callem i Gusem.

Cieszę się, że książkę mam już za sobą i prywatne wyzwanie na ten rok mam zaliczone. Książki szybko pozbyłam się z biblioteczki, bo nie należy do tych, do których chciałoby się kiedykolwiek wrócić.

32/2024 (862 str.)