Dziś przy piątku proponuję przygotowanie szybkiej sałatki na bazie kuskusu z dodatkiem tuńczyka. Kuskus jest obecnie najczęściej rodzajem makaronu, bo produkuje się go z mąki, wody i barwnych dodatków, a następnie przesiewa przez drobne sito. Tradycyjnie uzyskuje się go jako materiał odpadowy (tak tak) pochodzący z mielenia twardej pszenicy. Wtedy jest kaszą. Kupując zatem kuskus, spójrzcie na opakowanie, by się przekonać, jaki rodzaj produktu kupujecie.
Składniki:
200 ml kuskusu
wrzątek
tuńczyk w oleju
słoiczek kaparów
2 szalotki lub mała czerwona cebula
pieprz mielony
- Kuskus zalać wrzątkiem zgodnie z opisem przygotowania na opakowaniu kuskusu. Zostawić na ok. 10minut pod przykryciem.
- Zdjąć pokrywkę i podziabać kuskus widelcem. Odstawić do ostygnięcia.
- W tym czasie obrać i pokroić szalotki w drobną kostkę lub cienkie piórka.
- Odcedzić kapary i dodać do schłodzonego kuskusu.
- Do kuskusu dodać szalotki i tuńczyka. Sugeruję odlać nieco oleju z puszki.
- Całość posypać świeżo mielonym pieprzem i wymieszać.
-----
Podobne:
Makaronowa sałatka z tuńczykiem |
Sałatka z tuńczykiem i kalafiorem |
Spaghetti z tuńczykiem |
"Irena" Małgorzaty Kalicińskiej i jej córki Basi Grabowskiej to kolejna książka, po którą sięgnęłam podejmując się wyzwania u Ejotka.
Po przeczytaniu rozlewiskowej trylogii sięgnęłam po "Zwyczajnego faceta", który mi się zwyczajnie nie podobał. Pomyślałam wówczas, że Kalicińska jest autorką jednej (tak naprawdę trzech, bo to trylogia) książki i dałam sobie z nią spokój.
"Irena" spowodowała, że chyba sięgnę po inne książki, przynajmniej duetu autorek.
Tytułowa Irena to 80-letnia kobieta, która właśnie została wdową, bo jej mąż Felek przeszedł na tamten świat, nie budząc się nad ranem. Właściwie książka niezupełnie jest o Irenie - to historia zagmatwanych relacji matki (Dorota) z córką (Jagoda). Stoją za tym niespełnione nadzieje matki wobec córki, skrywana tajemnica, brak czułości, obowiązki zawodowe obu pań, a wreszcie skupienie na sobie i własnych problemach. Wkrótce małe konflikty przeradzają się w kłótnię, po której Jagoda postanawia zerwać kontakt z matką. Dorota zewsząd słyszy, że jest egocentryczką. Sytuację próbuje ratować Irena, przyszywana ciotka Doroty i kobieta, która wciąż wywiera wielki wpływ na Jagodę.
Pomysł na napisanie kolejnych rozdziałów raz z punktu widzenia matki, następnym razem - córki okazał się strzałem w dziesiątkę. Zdecydowanie lepiej czytało mi się rozdziały Jagody. Matczyne były dla mnie wyznaniami pustej nastolatki, która nie dojrzała i tak się za młodu skupiła na sobie, że nigdy jej nie przeszło.
To jednak nie przeszkodziło mi na koniec zalać się rzewnymi łzami ;) Cóż, lubię dobre zakończenia :)
Wyzwanie u Ejotka |
Smacznie wygląda! :)
OdpowiedzUsuń