Blog istnieje ponad półtora roku i dopiero niedawno zorientowałam się, że nie ma na nim żadnego przepisu na szarlotkę (od końca października 2016 przepis można znaleźć tutaj). Na poprzedni weekend piekłam dla rodzinki ciasto według przepisu Ewy Wachowicz i ten na razie wrzucam. Mam nadzieję, że wkrótce się zmobilizuję i zrobię również swoją, by przepis na nią tutaj zamieścić ;)
Składniki (na tortownicę 25 - 28 cm):
300 g mąki pszennej
2 łyżki proszku do pieczenia (dałam 2 łyżeczki, bo nie lubię w ciastach gorzkiego posmaku sody)
200 g mąki krupczatki
200 g masła
2 łyżki śmietany (dałam 3)
szklanka cukru (ograniczyłam się do 2 łyżeczek)
łyżka cukru waniliowego
jajko
3 żółtka
1 kg słodkich jabłek
czubata łyżeczka mielonego cynamonu
- Do miski lub na blat przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia.
- Dosypać krupczatkę, cukier i cukier waniliowy. Wymieszać.
- Masło wyjąć z lodówki i pokroić na kawałki. Dodać do suchych składników. Rozgnieść masło z mąkami.
- Jajo i żółtka rozbełtać. Ewa Wachowicz tego nie robi, bo miesza widelcem razem ze składnikami ciasta.
- Masę jajeczną dodać do miski.
- Wyrabiać ciasto, dodając po łyżce śmietany. Może się okazać, że jedna łyżka Wam wystarczy, bo jej ilość jest uzależniona od wilgotności powietrza i reszty składników w dniu zagniatania ciasta.
- Ciasto powinno ładnie się skleić i powinno być plastyczne. Włożyć je do lodówki na ok. godzinę.
- Jabłka obrać, usunąć z nich gniazda nasienne i pokroić na grube kawałki.
- Kawałki jabłek wymieszać z cynamonem.
- Ciasto wyjąć z lodówki. Podzielić je na 3 części. Jedną odłożyć do lodówki. Dwie pozostałe połączyć ze sobą i rozwałkować w koło pasujące do naszej formy, pamiętając o zrobieniu zapasu na brzeg ciasta.
- Krążek ciasta przełożyć do formy. Uformować brzeg.
- Na ciasto przesypać jabłka. Docisnąć je, by nie było między nimi większych przerw.
- Na wierzchu jabłek układać kawałki ciasta odrywane z tej części, którą przechowywaliśmy w lodówce.
- Ciasto piec w temperaturze 190 stopni C. przez 30 minut, potem przykryć folią aluminiową i piec kolejne 30 minut.
-----
Podobne:
Ciastka 'żabie mordki" |
Jaglana szarlotka ze śmietaną |
Rustykalna tarta z rabarbarem |
"Wiktoria" jest drugim tomem sagi "Kobiety z ulicy Grodzkiej" Lucyny Olejniczak.
O ile pierwsza część wiała zdeprawowaniem ojca Wiktorii, o tyle druga niesie nieco spokoju (choć akcja dzieje się głównie w czasie I wojny światowej) i optymizmu, ale przede wszystkim wiarę w bliskich ludzi.
Wiktoria z bratem Stefankiem odwiedza w Wiedniu brata Adama, który uciekł z Krakowa przed oskarżeniem o morderstwo. Wkrótce potem wyjeżdża sama do Paryża, szukając Filipa, miłości swojego życia, by powiedzieć mu, że nic nie stoi na przeszkodzie, by ze sobą byli. Wskutek różnych zbiegów zdarzeń nie odnajduje Filipa od razu. Dzięki swej osobowości i kulturze zjednuje sobie sekretarkę w szpitalu, w którym pracuje Filip. Musi poczekać na jego powrót do pracy kilka tygodni. W tym czasie poznaje wysoko urodzone rodzeństwo, Ivonne i Pascala, którzy wywrą na jej życiu nieodwracalny wpływ.
Kilka miesięcy potem zrozpaczona Wiktoria wraca do rodzinnego Krakowa i do swojej apteki. Klątwa jej matki podąża w ślad za nią. Ale kobieta pamięta też wróżbę Cyganki. I ta pod koniec książki się sprawdza :)
Pisałam tutaj (klik), że pierwszy tom ("Hanka") bardzo mnie wciągnął i połknęłam go w całości za jednym razem. Teraz nie mogłam przeczytać za jednym razem, bo obowiązki wzywały. Ale książka była równie ciekawa i o wiele przyjemniejsza w odbiorze. POLECAM! Bardzo żałuję, że nie mogę połknąć od razu trzeciego tomu (podjęłam wyzwanie u Ejotka), bo koniec drugiego jest taki, że instynktownie sięga się po kolejny :(
globtroter |
X, XI, XII |
Ciasto wygląda obłędnie! :) Książki z tej serii nadal przede mną...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMnie się tak jesiennie kojarzą i pasują do akcji u magdalenardo, więc teraz je zaczęłam.
Cóż, nawet gdybyśmy miały więcej czasu, to i tak nie damy rady wszystkiego przeczytać. Trzeba wybierać.
Opis poprzedniej części bardziej mnie zainteresował, choć z drugiej strony tutaj po prostu niewiele ujawniasz...
OdpowiedzUsuńMoże pożyczę kiedyś od Ejotka...
Nie chciałam pisać zbyt dużo o fabule, bo mnie zaskakiwała w kilku miejscach niemal od początku. Nie chciałam komuś, kto nie czytał, odbierać przyjemności z odkrywania kolei losu Wiktorii.
Usuń