czwartek, 29 grudnia 2022

"Zapach goździków" Agnieszki Lis

Każdego roku o tej porze staram się czytać jakąś książkę, której akcji rozgrywa się w okresie świątecznym. W tym roku miało być inaczej, ale gdy zobaczyłam okładkę książki Agnieszki Lis pt. "Zapach goździków", nie mogłam się powstrzymać.




64-letni Arkadiusz i Klemens są przyjaciółmi od ponad 60 lat. Są tak zżyci ze sobą, że przyjaźnią się też ich dzieci. Bliskie relacje całych rodzin sprawiają, że wszyscy od lat spędzają ze sobą święta i sylwestra.

Arkadiusz jest audiofilem i prowadzi sklep ze sprzętem nagłaśniającym i płytami na warszawskim Mokotowie. W pobliżu znajduje się wykwintna restauracja Klemensa i jego żony Melanii. Mężczyzna pozostawia kierowanie restauracją żonie, a sam zajmuje się doradzaniem i sprowadzaniem win, zwłaszcza że jest sommelierem.
Od wielu lat jest też współwłaścicielem winnicy w Alzacji odziedziczonej po wujku, który dawniej wyemigrował do Francji.

Nad winnicą gromadzą się czarne chmury, a Klemensowi grozi bankructwo.

Przyznaję, że książkę przeczytałam z wielką przyjemnością, spacerując  z Arkadiuszem w zimowej aurze ulicą Kazimierzowską, po parku Dreszera czy Polach Mokotowskich. Nie dość, że jest napisana w przystępny sposób i ma sporo dialogów, przez co szybko się czyta, to jeszcze sporo w niej odniesień do dobrych win i pięknej muzyki.

Agnieszka Lis w swojej książce porusza temat przyjaźni, tradycji i przestrzegania zasad. Główni bohaterowie i ich żony są eleganckimi i zadbanymi ludźmi przyzwyczajonymi do luksusu w starym, dobrym stylu. Po rozwodzie z Barbara Arkadiusz wiedzie życie pozbawione niespodzianek, delektując się dobrą muzyką, wyrafinowanymi winami i smakiem świeżo parzonej herbaty.
W obu rodzinach nie rozmawia się o kłopotach, są one zwykle przemilczane. Groźba bankructwa Klemensa nieco to zmienia, choć o problemach z winnicą Arkadiusz dowiaduje się najpierw od osób trzecich, a potem dopiero od przyjaciela. Spotkania obu panów przypomniały mi dawne rozmowy przyjaciół - raczej skupione na wspólnym spędzaniu czasu, popijaniu alkoholu czy herbaty niż na rozpamiętywaniu czy przegadywaniu sytuacji oraz szukaniu rozwiązań. To tak, jakby głębokie rozmowy mogły wywołać dyskusje lub kłótnie, podniesione głosy, a może i konflikty. W rodzinach bohaterów "Zapachu goździków" absolutnie nie może być na to miejsca. Zmienia to trochę młodsze pokolenie. Ale czy na pewno? Grzegorz, syn Melanii i Klemensa chciałby z pewnością porozmawiać o sytuacji rodziny i wiedzieć, co może się wkrótce wydarzyć. Jednak Dominik, jego młodszy brat, podąża drogą starszego pokolenia, zachowując w tajemnicy swój pomysł przed rodziną i przyjaciółmi. Ba! Nawet czytelnik jedynie domyśla się, co zrobił.

Książka ma kiepskie opinie czytelników. Mnie się podobała. Owszem, śmieszyło mnie, że człowiek, który pastuje i glancuje buty czy chodzi w wyprasowanych, codziennie zmienianych ubraniach albo zwraca uwagę na język i nie pozwala sobie na wulgaryzmy, jest w książce potraktowany jak osoba dystyngowana i wysokiej klasy. Szczerze pisząc, wolę takie zachowania niż bylejakość i zaniedbanie. Dla mnie są one objawami kultury, a nie wysokiego statusu społecznego.

Książkę polecam na zimowy wieczór. Koniecznie zaparzcie sobie dobrą herbatę i przygotujcie dobre wino wypełniające kieliszek do 1/3 jego objętości! 😀


27/2022 (336 str.)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.