środa, 5 lipca 2017

Sałatka z łososiem i "Tajemnice Luizy Bein"

Nadszedł czas, gdy warzywnik daje to, nad czym pracowałam od lutego :) Mogę się cieszyć różnymi odmianami sałat i innymi warzywami. To dla mnie istne warzywno-owocowe szaleństwo 😊 Oczywiście nie zapominam o tym, co mówią dietetycy - sałatka będzie sycąca, gdy znajdzie się w niej składnik białkowy. W przeciwnym razie pół godziny po zjedzeniu sałaty znów poczuje się głód. Dla mnie wszelkie sałaty to również możliwość wykorzystania różnych olejów tłoczonych na zimno, w których ostatnio bardzo gustuję.




Składniki:


kilka liści sałaty (u mnie lodowa i czerwona masłowa)
kilka pomidorków koktajlowych
pieczony lub smażony łosoś (może być taki, który został z obiadu)
szczypiorek lub dymka
2 łyżki ziaren słonecznika
pół łyżeczki mielonego ostropestu
2 łyżki oleju ostropestowego
pół łyżki octu jabłkowego
sól
pieprz

  1. Sałatę dobrze wypłukać i porwać na kawałki. Wrzucić do salaterki.
  2. Słonecznik uprażyć na suchej patelni.
  3. Umyte pomidorki pokroić na połówki lub ćwiartki. Rozrzucić na sałacie.
  4. Szczypiorek pokroić na drobno i posypać nim pomidorki.
  5. Łososia rozdrobnić w palcach i rozrzucić na wierzchu.
  6. Na całości rozsypać uprażony słonecznik.
  7. Sałatkę polać olejem i octem, a następnie oprószyć solą, pieprzem i ostropestem.



Po "Tajemnice Luizy Bein" Renaty Kosin sięgnęłam jakby z musu. A to za sprawą "Kołysanki dla Rosalie" tej samej autorki. Tę drugą książkę zaczęłam czytać i gdzieś w 1/3 się zdenerwowałam, bo nie nie mogłam się pozbierać w różnych rodzinnych koligacjach i sekretach przodków. Coś mnie tknęło i zaczęłam szukać w sieci innych książek autorki, bo pomyślałam, że to niemożliwe, by ktoś pisał o dawnych tajemnicach i ich nie wyjaśniał. I niespodzianka - "Kołysanka..." okazała się kontynuacją "Tajemnic..." 😉 I to jest minus czytania ebooków, niestety. W papierowej wersji pewnie z tyłu okładki jest napisane, że "Kołysanka..." opowiada dalsze koleje losu Klary i Alexa.

W warmińskim miasteczku archeolodzy odkrywają stary cmentarz zakonników, pośród których pochowana jest kobieta  z dzieckiem. Po wianku ze srebrnych róż rozpoznają miejscową filantropkę i dziedziczkę, Luizę, żonę niedoszłego artysty - rzeźbiarza Albrechta Beina. Znalezisko zainteresowało nie tylko archeologów, ale również stażystę w miejscowej gazecie i główną bohaterkę, Klarę (choć nie takie imię nadała dziewczynie matka). Grób fascynuje nie tylko dlatego, że nareszcie odnaleziono grób hrabianki. Najbardziej intrygujące są szczątki dziecka, bo wszystkim wiadomo, że Luiza urodziła jednego syna, który dożył sędziwego wieku w Szwajcarii.
Klara wiedziona ciekawością, ale też historią swojej rodziny, która sięga czasów sprowadzenia się na Warmię matki Luizy, postanawia rozwikłać zagadkę nieznanego dziecka i udaje się do Szwajcarii, do potomków Luizy i Albrechta Beinów. Wspólnie z przystojnym, choć dość ekscentrycznym i niezbyt empatycznym, Alexem powoli rozwiązują kolejne zagadki. Niejednokrotnie ocierają się o śmierć, bo ich śladami poruszają się tajemniczy mężczyźni w szarym passacie i czerwonym audi. Okazuje się, że w podobne wycieczki udawał się wcześniej ojciec Klary, który zaznajomił się z ojcem Alexa...

W książce bardzo dużo się dzieje. Odkrycie jednej tajemnicy powoduje pojawienie się nowej. Chwilami wszystko jest tak zagmatwane, że bohaterom wydaje się, iż muszą zacząć wszystko od początku.
Czytelnicy "Szatana z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiego czy "Klubu Dumasa" lub "Ostatniej bitwy templariusza" Arturo Pérez-Reverte z pewnością dopatrzą się podobnych wątków z szukaniem kolejnych śladów lub rozszyfrowywaniem zapisów na kartach starej księgi. Choć książki nie czyta się tak szybko (może dlatego, że jest zdecydowanie grubsza; ponad 500 stron), jak wspomnianych wcześniej, jest świetną sensacyjno - obyczajową powieścią na czas urlopu.

To moje pierwsze spotkanie z Autorką i z pewnością na lekturze dwóch książek się nie skończy 😊 Oprócz bogatej historii wyjaśniania tajemnic hrabianki Luizy oczarował mnie język pisarki. Któż teraz mówi i pisze "telefonować" w świecie zasypanym "dzwonieniem" nie tylko w znaczeniu słyszenia dźwięków wydobywanych z dzwonów? Odpowiedź krótka: Renata Kosin!

kropka
żółty
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/p/blog-page_30.html
T



2 komentarze:

  1. Książka bardzo mi się podobała.
    Pamiętam, że w trakcie musiałam zrobić sobie drzewo genealogiczne bohaterów (choć nie wszystko od początku było jasne i miałam kilka dziur), to zdecydowanie ułatwiło i uprzyjemniło lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też myślałam o zrobieniu drzewa genealogicznego, bo się gubiłam początkowo; ale książka tak mnie wciągnęła, że szkoda mi było się od niej odrywać :)

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.