niedziela, 29 października 2017

Kisiel z tapioki z pigwą i "Pani Einstein"

Kisiel nigdy nie należał do przekąsek, które lubiłam. Przeszkadzał mi zawsze jego chemiczny smak. Podobnie było z budyniami. Te drugie odczarowałam jakiś czas temu dzięki perełkom tapioki. A dziś udało mi się to również z kisielami.




Składniki (na 3 porcje):

Kisiel
500 ml wody
6 czubatych łyżek tapioki w perełkach
łyżka cukru
skórka z cytryny

Mus z pigwy
3 pigwy
sok z cytryny
ok. 2 cm imbiru
1,5 łyżki cukru

  1. Pigwy obrać ze skórki i usunąć z nich gniazda nasienne.
  2. Owoce pokroić w małą kostkę.
  3. Pigwę zalać szklanką wody, dodać starty imbir i gotować na palniku o małej mocy do miękkości.
  4. Pod koniec gotowania pigwę posłodzić i zakwasić sokiem z cytryny.
  5. Pigwę zmiksować ręcznym blenderem. 
  6. Perły tapioki zalać wodą i odstawić na ok. 5 minut.
  7. Tapiokę gotować na małym ogniu, dodając w pewnym momencie skórkę startą z cytryny i mieszając od czasu do czasu. Tapioka jest gotowa, gdy całość stanie się gęsta, a perełki w większości przezroczyste.
  8. Łyżkę musu z pigwy wyłożyć na dno pucharków, potem przełożyć kisiel, a potem znów mus. Można posypać świeżymi lub suszonymi owocami (u mnie żurawina).
  9. Podawać gorący deser.





Tytułowa bohaterka książki Marie Benedict pt. "Pani Einstein" to pierwsza żona fizyka, noblisty Alberta Einsteina, którego większość kojarzy z jego zdjęcia z wyciągniętym językiem lub z postaci zagranej przez Waltera Matthau w "Narzeczonej dla geniusza".

Autorka, rozpoczynająca karierę prawniczą w świecie dotychczas przynależącym do mężczyzn, przedstawiła postać wspieranej przez ojca serbskiej dziewczyny, Milevy Marić, która w wieku 21 lat wyjeżdża do Zurychu, by podjąć studia na męskim wydziale tamtejszej politechniki. Jest jedyną kobietą w grupie, lekceważoną przez prof. Webera i ignorowaną początkowo przez kolegów, z których tylko jeden obdarzył ją sympatią. Był nim Albert Einstein, niefrasobliwy i kłopotliwy student z Niemiec.

Znajomość Milevy i Alberta z biegiem lat przerodziła się w wielką miłość, zwieńczoną ślubem długo odkładanym przez Einsteina.
Marzenie, by stać się kobietą podobną Marii Skłodowskiej - Curie, przestaje być realne, gdy Mileva z powodu trudnego porodu i kłopotów z własnym zdrowiem nie zdaje egzaminów końcowych i nie otrzymuje dyplomu.
Po śmierci ich pierwszego (nieślubnego) dziecka świat Milevy i jej marzenia diametralnie się zmieniają. Śmierć Lieserl jest wydarzeniem powracającym w książce i inspiracją do powstania teorii względności, która być może by nie zaistniała, gdyby nie Mileva Marić, która znacznie przerastała Alberta w umiejętnościach matematycznych, z którymi on sobie nie radził.

Na świat przychodzą kolejne dzieci, kariera Alberta szybko się rozwija i staje się on rozchwytywany przez różne naukowe środowiska Europy, co powoduje kolejne przeprowadzki. Mileva poświęca się dzieciom i domowi, rezygnując z własnej kariery. Swoim życiem potwierdza serbskie przysłowie dom nie stoi na ziemi, lecz na kobiecie. Jej frustracja wciąż narasta, bo Albert nie dotrzymuje dawnych obietnic, wspólne prace sygnuje wyłącznie swoim nazwiskiem, jest gościem we własnym domu, zalicza skoki w bok, z czasem lekceważy i poniża żonę.

Autorka nie miała łatwego zadania, bo materiałów archiwalnych na temat Einsteinów nie jest zbyt wiele. Poza tym urealniając postać Alberta Einsteina, przedstawiła go jako mężczyznę, który w młodości nie miał swojego zdania, nie potrafił postawić się własnej matce w obronie Milevy, zwracał uwagę na to, co ludzie powiedzą, a jednocześnie chcąc żyć w bohemie. Z wiekiem zaś stał się tyranem własnej żony. Ale to, co mnie najbardziej poruszyło to fakt, że nie chciał poznać swojej córki, zatajał nieślubną córkę w swoim życiu i w rezultacie nigdy jej nie zobaczył! Wymagał poświęceń ze strony Milevy, sam nie dając niczego w zamian i składając puste obietnice, porównując ich związek do ein Stein (gra słowna związana z nazwiskiem, oznaczająca jeden kamień), oszukując.

Poruszająca książka obalająca mit o człowieku uznawanym za jeden z największych światowych umysłów i jego niezachwianej podporze w osobie oddanej żony, niespełnionego geniuszu matematyczno-fizycznego.

ONA Polka, ON obcokrajowiec


2 komentarze:

  1. Zaskakująca książka, czytałam Twoją recenzję z wielkim zdziwieniem. Zapisuję tytuł, może kiedyś uda mi się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.