Prawdziwe japońskie sushi nie jest przekąską, którą jadam z przyjemnością. W domowym zaciszu lubię natomiast te ryżowe roladki w glonach w wydaniu roślinnym z dobrym sosem sojowym i odrobiną oleju sezamowego. Są tak uzależniające, że rozum podpowiada, by robić je tylko od czasu do czasu, choć podniebieniu nie bardzo się to podoba 😋
Składniki:
ok. 200 ml ryżu do sushi
5 płatów nori
awokado
imbir marynowany
rzodkiewki
sałata lodowa
Sos
100 ml sosu sojowego
łyżeczka oleju sezamowego
2 łyżki oleju lnianego
- Ryż wypłukać kilka razy, przecierając ziarna między palcami.
- Ryż zalać 400 ml wody i zagotować, a potem zmniejszyć moc palnika i gotować do odparowania płynu. Zdjąć z palnika, przykryć pokrywką i odstawić do ostudzenia.
- Obrane awokado pokroić na podłużne paski.
- Rzodkiewki pokroić na talarki lub pół-talarki.
- Płat nori położyć na macie do zwijania sushi.
- Na matowej części płatu rozłożyć warstwę ryżu, zostawiając górny margines. Na krawędzi nori przy nas ułożyć rządek z pasków awokado, imbiru, młodziutkich listków sałaty i kawałków rzodkiewek.
- Górną krawędź (tę bez ryżu) posmarować mokrym pędzelkiem, by nori się skleiło.
- Za pomocą maty zwinąć roladkę. Po sklejeniu formujemy matą wybrany kształt roladki (np. okrągły lub kwadratowy w przekroju).
- Roladki kroimy ostrym nożem na kawałki ok. 1,5 cm wysokości.
- Sushi podać z sosem powstałym przez wymieszanie podanych składników.
"Był sobie pies" W. Bruce'a Camerona to książka, którą można była niedawno zobaczyć w filmowej wersji. Jest jedyna w swoim rodzaju, bo jakby "wyszczekana" 😉
"Był sobie pies" to historia psa w kilku wcieleniach i życiach. Niezależnie od tego, jak się wabił, jakiej był rasy, kto był jego właścicielem i gdzie mieszkał, pies szukał swego przeznaczenia i... tęsknił za swoim chłopcem, z którym połączyły go wspólne, przejmujące chwile grozy i szczęścia.
W książce znajdziemy pieskie przeżycia ze schroniska, gabinetu weterynaryjnego, czy domów poszczególnych właścicieli. Niesamowite było dla mnie wyczucie przez głównego bohatera różnych ludzkich emocji i sposoby ostrzegania właścicieli, którym grozi niebezpieczeństwo, a także ratowanie ich w sytuacji zagrożenia.
Zderzenie psiego spojrzenia na życie i ludzkie czynności z człowieczym postrzeganiem świata okazało się w książce chwilami zabawne, chwilami wzruszające. Za każdym razem jednak przepojone miłością i niesamowitym przywiązaniem, a nawet przyjaźnią.
Książka pokazuje różne ciepłe uczucia: empatię, przywiązanie, troskę, odpowiedzialność, odwagę. Jest naprawdę wyjątkowa. Na tyle, że obawiam się obejrzeć film, by nie zepsuć sobie wrażenia z lektury.
pomarańczowy |
jak w filmie |
domowe najlepsze :)
OdpowiedzUsuńOj, w niektórych suszarniach są naprawdę dobre sushi. Domowe natomiast można przyrządzić ze składników, na które ma się w danej chwili ochotę
UsuńCiekawa jestem co czuje i myśli mój Snikers :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że po lekturze tej książki łatwiej byłoby mi go zrozumieć?
On czasami tak głośno wzdycha, a ja zastanawiam się czy jest znudzony czy to może taki bezwarunkowy odruch...
Skoro wzdycha, to chyba ma Ci coś do powiedzenia. Nie wiem, czy książka odpowie na Twoje pytania. Może w Wigilię Snikers przemówi ludzkim głosem i będzie okazja go zapytać ;)
Usuń