sobota, 28 października 2017

Roślinne sushi i "Był sobie pies"

Prawdziwe japońskie sushi nie jest przekąską, którą jadam z przyjemnością. W domowym zaciszu lubię natomiast te ryżowe roladki w glonach w wydaniu roślinnym z dobrym sosem sojowym i odrobiną oleju sezamowego. Są tak uzależniające, że rozum podpowiada, by robić je tylko od czasu do czasu, choć podniebieniu nie bardzo się to podoba 😋




Składniki:

ok. 200 ml ryżu do sushi
5 płatów nori
awokado
imbir marynowany
rzodkiewki
sałata lodowa

Sos
100 ml sosu sojowego
łyżeczka oleju sezamowego
2 łyżki oleju lnianego

  1. Ryż wypłukać kilka razy, przecierając ziarna między palcami. 
  2. Ryż zalać 400 ml wody i zagotować, a potem zmniejszyć moc palnika i gotować do odparowania płynu. Zdjąć z palnika, przykryć pokrywką i odstawić do ostudzenia.
  3. Obrane awokado pokroić na podłużne paski.
  4. Rzodkiewki pokroić na talarki lub pół-talarki.
  5. Płat nori położyć na macie do zwijania sushi. 
  6. Na matowej części płatu rozłożyć warstwę ryżu, zostawiając górny margines. Na krawędzi nori przy nas ułożyć rządek z pasków awokado, imbiru, młodziutkich listków sałaty i kawałków rzodkiewek. 
  7. Górną krawędź (tę bez ryżu) posmarować mokrym pędzelkiem, by nori się skleiło. 
  8. Za pomocą maty zwinąć roladkę. Po sklejeniu formujemy matą wybrany kształt roladki (np. okrągły lub kwadratowy w przekroju). 
  9. Roladki kroimy ostrym nożem na kawałki ok. 1,5 cm wysokości.
  10. Sushi podać z sosem powstałym przez wymieszanie podanych składników.




"Był sobie pies" W. Bruce'a Camerona to książka, którą można była niedawno zobaczyć w filmowej wersji. Jest jedyna w swoim rodzaju, bo jakby "wyszczekana" 😉

"Był sobie pies" to historia psa w kilku wcieleniach i życiach. Niezależnie od tego, jak się wabił, jakiej był rasy, kto był jego właścicielem i gdzie mieszkał, pies szukał swego przeznaczenia i... tęsknił za swoim chłopcem, z którym połączyły go wspólne, przejmujące chwile grozy i szczęścia.
W książce znajdziemy pieskie przeżycia ze schroniska, gabinetu weterynaryjnego, czy domów poszczególnych właścicieli. Niesamowite było dla mnie wyczucie przez głównego bohatera różnych ludzkich emocji i sposoby ostrzegania właścicieli, którym grozi niebezpieczeństwo, a także ratowanie ich w sytuacji zagrożenia.

Zderzenie psiego spojrzenia na życie i ludzkie czynności z człowieczym postrzeganiem świata okazało się w książce chwilami zabawne, chwilami wzruszające. Za każdym razem jednak przepojone miłością i niesamowitym przywiązaniem, a nawet przyjaźnią.

Książka pokazuje różne ciepłe uczucia: empatię, przywiązanie, troskę, odpowiedzialność, odwagę. Jest naprawdę wyjątkowa. Na tyle, że obawiam się obejrzeć film, by nie zepsuć sobie wrażenia z lektury.

pomarańczowy
jak w filmie
Czytam zekranizowane książki!


4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Oj, w niektórych suszarniach są naprawdę dobre sushi. Domowe natomiast można przyrządzić ze składników, na które ma się w danej chwili ochotę

      Usuń
  2. Ciekawa jestem co czuje i myśli mój Snikers :)
    Myślisz, że po lekturze tej książki łatwiej byłoby mi go zrozumieć?

    On czasami tak głośno wzdycha, a ja zastanawiam się czy jest znudzony czy to może taki bezwarunkowy odruch...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro wzdycha, to chyba ma Ci coś do powiedzenia. Nie wiem, czy książka odpowie na Twoje pytania. Może w Wigilię Snikers przemówi ludzkim głosem i będzie okazja go zapytać ;)

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.