Dziś zamiast gotować lub przetworować wybrałam się na wycieczkę, bo okazuje się, że są już dojrzałe jeżyny 😮 Przy okazji zobaczyłam skutki nawałnic, które przeszły przez gminę Paradyż w powiecie opoczyńskim 26 czerwca 2016 r. Zniszczonych zostało wtedy ok. 1,5 tysiąca hektarów lasów, w tym również te z Piliczańskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu.
Spora część wspomnianego obszaru została uporządkowana i oczyszczona.
Żałośnie jednak wyglądają resztki lasu widoczne jak samotne wysepki na linii widnokręgu.
Na wielu drzewach umieszczone są budki lęgowe dla ptaków. Być może tak Nadleśnictwo Opoczno chce walczyć z rozprzestrzeniającymi się w okolicy kornikami.
W jednym miejscu wypatrzyliśmy budki dla nietoperzy.
A ja nareszcie zidentyfikowałam krzaki żarnowca, które można zobaczyć wzdłuż leśnych dróg.
Po krótkiej przerwie wracam do serii książek Karoliny Wilczyńskiej z cyklu "Stacja Jagodno". Dziś kolej na czwarty tom pt. "Serce z bibuły".
Jesień zbliża się ku końcowi. Tamarze i Marzenie zależy na szybkim ukończeniu swojego projektu pod nazwą Stacja Jagodno. Marzena świetnie radzi sobie z remontem dworku hrabianek. Poza satysfakcją z dobrze wykonywanej roboty jest to dla niej ucieczka od myśli na temat Jana, który wrócił do Londynu i w związku z tym może się z nim kontaktować jedynie przez telefon lub e-mail. Ale te kontakty są coraz rzadsze i w dodatku dość sztywne.
Tamara mieszka w białym domku i z pomocą babci Róży i przyjaciółek powoli wychodzi z depresji związanej z utratą pracy. Jej córka, Marysia, mieszka z babcią Ewą w Kielcach. Przygotowuje się do matury i precyzuje swoje plany co do studiów, ale też zastanawia się, czy związek z Kamilem na odległość ma sens.
Małgorzata też przeżywa chwile załamania. Otworzyła swoją sklepo-kawiarnię, ale wciąż czuje pustkę w swoim małżeństwie z wójtem.
W tym tomie rozwija się wątek Kasi, córki pani Zofii, matki trójki dzieci, żony dorobkiewicza i damskiego boksera.
Niebagatelny też jest wątek matki Tamary, Ewy, której zawdzięczamy tytuł tego tomu.
Nową bohaterką jest Jadwiga, matka piątki dzieci i żona okolicznego pijaczyny. Ledwie wiąże koniec z końcem.
Lubię książki z serii Stacja Jagodno za wzloty i upadki, za ich ciepło i optymizm mimo naprawdę trudnych sytuacji życiowych bohaterek. Autorka skupia się głównie na kobietach, choć mam wrażenie, że w "Sercu z bibuły" istotną rolę odgrywają też mężczyźni. Bohaterki z Jagodna tylko na pozór są delikatne i słabe. W rzeczywistości okazują się twardymi kobietami o mocnych charakterach, walczących o szczęście swoje i swoich dzieci oraz o realizację marzeń, które to szczęście potrafią spotęgować.
Jedno nie daje mi spokoju - jak ma na imię żona sołtysa? Najpierw była Haliną, a po imprezie okazała się Heleną 😏
I jeszcze na koniec kilka zdań babci Róży:
(...) miłość nie wie, co to metryka. (...) Uczucia są takie same w każdym wieku, bo nasze serca się nie starzeją. To tylko ciało się zużywa i marszczy jak bibuła, serce zawsze pozostaje młode. A miłość przychodzi, kiedy chce, nie można jej zaplanować. Przychodzi albo powraca ta, której chcieliśmy się pozbyć.
W jednym miejscu wypatrzyliśmy budki dla nietoperzy.
A ja nareszcie zidentyfikowałam krzaki żarnowca, które można zobaczyć wzdłuż leśnych dróg.
Po krótkiej przerwie wracam do serii książek Karoliny Wilczyńskiej z cyklu "Stacja Jagodno". Dziś kolej na czwarty tom pt. "Serce z bibuły".
Jesień zbliża się ku końcowi. Tamarze i Marzenie zależy na szybkim ukończeniu swojego projektu pod nazwą Stacja Jagodno. Marzena świetnie radzi sobie z remontem dworku hrabianek. Poza satysfakcją z dobrze wykonywanej roboty jest to dla niej ucieczka od myśli na temat Jana, który wrócił do Londynu i w związku z tym może się z nim kontaktować jedynie przez telefon lub e-mail. Ale te kontakty są coraz rzadsze i w dodatku dość sztywne.
Tamara mieszka w białym domku i z pomocą babci Róży i przyjaciółek powoli wychodzi z depresji związanej z utratą pracy. Jej córka, Marysia, mieszka z babcią Ewą w Kielcach. Przygotowuje się do matury i precyzuje swoje plany co do studiów, ale też zastanawia się, czy związek z Kamilem na odległość ma sens.
Małgorzata też przeżywa chwile załamania. Otworzyła swoją sklepo-kawiarnię, ale wciąż czuje pustkę w swoim małżeństwie z wójtem.
W tym tomie rozwija się wątek Kasi, córki pani Zofii, matki trójki dzieci, żony dorobkiewicza i damskiego boksera.
Niebagatelny też jest wątek matki Tamary, Ewy, której zawdzięczamy tytuł tego tomu.
Nową bohaterką jest Jadwiga, matka piątki dzieci i żona okolicznego pijaczyny. Ledwie wiąże koniec z końcem.
Lubię książki z serii Stacja Jagodno za wzloty i upadki, za ich ciepło i optymizm mimo naprawdę trudnych sytuacji życiowych bohaterek. Autorka skupia się głównie na kobietach, choć mam wrażenie, że w "Sercu z bibuły" istotną rolę odgrywają też mężczyźni. Bohaterki z Jagodna tylko na pozór są delikatne i słabe. W rzeczywistości okazują się twardymi kobietami o mocnych charakterach, walczących o szczęście swoje i swoich dzieci oraz o realizację marzeń, które to szczęście potrafią spotęgować.
Jedno nie daje mi spokoju - jak ma na imię żona sołtysa? Najpierw była Haliną, a po imprezie okazała się Heleną 😏
I jeszcze na koniec kilka zdań babci Róży:
(...) miłość nie wie, co to metryka. (...) Uczucia są takie same w każdym wieku, bo nasze serca się nie starzeją. To tylko ciało się zużywa i marszczy jak bibuła, serce zawsze pozostaje młode. A miłość przychodzi, kiedy chce, nie można jej zaplanować. Przychodzi albo powraca ta, której chcieliśmy się pozbyć.
54/2018 (320 str.)
u Darii |
Lato / żółty |
Ja mam za sobą już 6 tomów :) 7 czeka na półce, ale muszę sobie oddalić w czasie taką przyjemność :D
OdpowiedzUsuńA drzewa niestety tak szybko nie odrosną...
Skończyłam 5 tomów (kilka zdań o piątym wkrótce) i dwa kolejne są w planach na lipiec.
UsuńNie odrosną :( W takich miejscach nawet po dwóch latach od zdarzenia widać potęgę natury.