piątek, 22 stycznia 2021

"Natalii 5" Olgi Rudnickiej

Uświadomienie sobie, jak bardzo zaniedbałam się czytelniczo w ubiegłym roku, spowodowało, że bardzo cięgnie mnie do książek. Nie mam żadnych nowości w biblioteczce (po co kupować nowe książki, skoro nie przeczytało się starych?), więc nadrabiam zaległości powstałe latami. I tak bezsenne noce ubiegłego tygodnia spędzałam z pięcioma Nataliami, bohaterkami zabawnego kryminału Olgi Rudnickiej pt. "Natalii 5" z 2011 r. Przyznaję, że do lektury skusił mnie dziwny tytuł oraz przyjemne wspomnienia z lektury "Fartownego pecha" lub "Czy ten rudy kot to pies?".




Diagnoza stanu zdrowia Jarosława Sucharskiego nie pozostawia złudzeń - mężczyzna wkrótce umrze. Postanawia zatem uporządkować swoje sprawy, by popełnić samobójstwo. Zabezpiecza dom, dywan i meble, a nawet telefonuje pod 112 z informacją o samobójstwie.
Wszystkie ślady, które napotykają śledczy w czasie oględzin miejsca śmierci milionera, wskazują rzeczywiście na samobójstwo, ale komisarzowi Potockiemu nie pasuje pewne coś...
Okazuje się, że wcześniej denat przepisał spore kwoty pieniędzy oraz wielki dom w okolicach Śremu swoim pięciu córkom, które w dokumentach mają wpisane dane: Natalia Sucharska. Żeby było zabawniej żadna z nich nie pojęcia o istnieniu przyrodnich sióstr. Dowiadują się tego dopiero po śmierci ojca z ust jego prawnika.
W związku z tragiczną śmiercią ojca Natalie muszą spędzić kilka dni w domu ojca, do którego z czasem się przeprowadzają, by odnaleźć sejf, laptop, dokumenty, ale przede wszystkim notatnik Jarosława Sucharskiego.

Powieść Olgi Rudnickiej z pewnością można zaliczyć do kryminałów, ale jeszcze bardziej pasuje do komedii pomyłek. Bo też elementów humorystycznych w powieści nie brakuje i to one głównie powodują, że od powieści trudno się oderwać.
Z drugiej strony czytelnik ma podobną świadomość, co policjant prowadzący śledztwo - niby wszystko wskazuje na samobójstwo, ale przecież pisarka jasno dała do zrozumienia, że ktoś mógł być w nie zamieszany...
Gdy natomiast siostry natrafiają na ślad pewnej kolekcji, zaczyna się prawdziwy roller coaster.

Mimo że wszystkie siostry tak sama się nazywają, Olga Rudnicka zadbała o to, by czytelnikowi się one nie myliły. Mają inne sposoby bycia, inne zainteresowania i inne życiowe doświadczenia. Łączy je natomiast specyficzny rodzaj uporu i histerii oraz chęć poznania tajemnicy i porozumienie, gdy trzeba coś ukryć lub posłużyć się kłamstwem. To wszystko sprawia, że podczas lektury czytelnik się nie nudzi. Owszem, można mieć czasem wrażenie, że pewne "wypadki" lub podjęte decyzje są czasem na siłę, ale z drugiej strony to cecha charakterystyczna w twórczości Rudnickiej...

Polecam jako książkę dla relaksu.

4/2021 (560 str.)


R
przyłączysz się?







2 komentarze:

  1. To mój wieloletni wyrzut sumienia ta seria z Nataliami... :) Muszę w końcu przeczytać.

    P.S. Cieszę się widząc Cię w podsumowaniu Pod hasłem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka mnie bardzo zaskoczyła. Trochę czasu upłynie, zanim sięgnę po kolejny tom, ale myślę, że przeczytam :)

      Na Pod hasłem trafiłam przypadkiem wczoraj i pomyślałam, że nadrobię Ci trochę statystyki, zwłaszcza że imię mi się elegancko jakby samo ułożyło ;)

      Usuń

Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tego wpisu lub przepisu. Zostawisz kilka słów w komentarzu?
Dziękuję, również za lajki na fb oraz serduszka na Instagramie :-)
Komentarze z lokowaniem produktów nie będą publikowane.